OCZAMI HAZZY:
Mieliśmy na prawdę ogromne szczęście, ze drzwi były zamknięte, bo inaczej zostalibyśmy przyłapani na gorącym (baaaardzo gorącym <3) uczynku przez nigdy niepukającego Louisa.
Chociaż czułem się zmęczony, szczęśliwy, ale zmęczony, to wiedziałem, że muszę wstać.
-Ej, czemu jesteście zamknięci?! Drzwi się zacięły, czy może robicie coś baaardzo nieprzyzwoitego?!! -Krzyczał Lou i desperacyjnie uderzał w drzwi.
-Spokojnie! Nic ciekawego tu się nie działo. Po prostu zrobiliśmy sobie małą drzemkę, nic więcej! -Odkrzyknęła Carol i muskając ostatni raz moje usta, niechętnie wstała i sięgnęła po czyste ubrania.
Nie licząc szeleszczących ubrań, słyszałem także głośny oddech Louisa zza drzwi.
-Louis, daj nam chwile żebyśmy mogli się ogarnąć, a nie sterczysz pod tymi drzwiami i podsłuchujesz jak pięciolatek! Okay?! -Zawołałem wkurzony na przyjaciela.
Czasem na prawdę miałem ochotę trzepnąć go czymś prosto w głowę, ale jakoś tego jeszcze nigdy nie zrobiłem, nie licząc śnieżek i owoców. On potrafi być bardzo denerwujący, ale gdyby nie on:
1) Nie przeżyłbym teraz najlepszego orgazmu z osobą, którą kocham i możliwe, że bym jej nigdy nie poznał.
2) On nie zakochałby się.
3) Nie byłby przyszłym ojcem.
Więc tak na prawdę, wszystko co teraz jest i co się stało, zawdzięczam jemu. Bez niego, nie byłbym teraz szczęśliwy.
Rozciągnąłem się ostatni raz na łóżku i poszedłem w ślady Carol. Wyjąłem szybko nowa parę bielizny, jakieś spodnie i biała koszulkę, a następnie poprawiłem łóżko i zapiąłem stanik swojej dziewczynie. To wszystko zrobiłem tak szybko, że już 3 minuty później byłem w łazience i myłem twarz z potu. Wychodząc z niej, złapałem Carol za rękę i razem uśmiechając się zeszliśmy na dół.
-To gdzie nasz poszukiwany? -Zapytałem rozradowany patrząc, jak reszta zbiera w popłochu potrzebne rzeczy.
-Liam powiedział, że Pina powiedziała, że Zayn powiedział, że lubi przesiadywać wieczorem przy fontannie, bo tam ma spokój, który lubi. -Odpowiedział pospiesznie Tommo, biorąc do ręki jakąś małą mapę i klucze do samochodu.
-Nie za dużo tego "powiedział" ? -Zastanawiałem się na głos.
-Nie czepiaj się, tylko ruszaj dupe i jedziemy!
-Ale gdzie? I co to za mapa? -Wskazałem na cienką książeczkę, która trzymał w dłoni.
-Mapa wszystkich najbliższych fontann. Podzieliłem je na nas wszystkich i każdy ma kilka do odwiedzenia. Liam też już pojechał do jakiejś. Ty bierz samochód i jedź. Masz do sprawdzenia te. -Wskazał na jakieś 4 fontanny znajdujące się w środku miasta.
-Dobra, to my z Carol jedziemy. -Zakomunikowałem łapiąc pęk kluczy i razem ze swoją dziewczyną, pobiegłem przed dom do samochodu.
OCZAMI LOUISA:
-Niall! Ty pojedziesz z Gabi sprawdzić tę koło naszej piekarni, niedaleko Tesco i tę obok fryzjera Liama. -Zawołałem, a blondynek tylko pokiwał głowa i wybiegł z Gabrysią do swojego nowego samochodu. -Zostało jeszcze te 6........ KURDE! -Podniosłem lekko głos. -Natala, ty przecież nie masz samochodu, a we trójkę się nie wyrobimy! On tam spędza TYLKO wieczory, więc trzeba się pośpieszyć!
-Pokaż mi gdzie mam jechać, albo najlepiej daj mi te mapę, a ja wezmę taksówkę i sobie poradzę! -Stwierdziła wyrywając mi mapę z ręki i zamykając drzwi, dodała. -Powodzenia. -I wyszła.
Nie miałem pojęcia jak ona chciała to zrobić, bo przecież nie jest z Anglii i nie zna miasta, ale chciała pomóc, więc nie mogłem jej tego zabronić.
-To my jedziemy razem, tak? -Przerwała moje rozmyślania Pati i złapała mnie czule za rękę. -Lepiej już chodźmy. Mamy 4 miejsca do odwiedzenia. -Uśmiechnęła się i razem wyszliśmy z domu.
OCZAMI LIAMA:
Jechałem najszybciej jak tylko potrafiłem, oczywiście biorąc pod uwagę znaki i światła. Wiem, że zachowałem się bardzo niekulturalnie, tak po prostu zostawiając ją tam, bez najmniejszego wyjaśnienia.
Ale przecież nie miałem wyboru.........
OCZAMI HORANKA:
Zapiąłem pasy i ostrożnie wyjechałem na ulicę. Dopiero od niedawna miałem prawo jazdy i nie chciałem go szybko stracić.
Skręciłem w lewo i dalej jechałem już tylko prosto.
-Zapamiętałeś wszystkie miejsca, które wymienił Louis? -Odezwał się słodki, dziewczęcy głos obok mnie.
-Nie, nie do końca. Pamiętam tylko te związane z jedzeniem. Koło piekarni i koło Tesco, ale trzecie zapomniałem........
-Fryzjer Niall, fryzjer. -Zaśmiała się słodko i również zapięła pasy.
-Co? Coś nie tak z moją fryzurą? -Zapytałem zdziwiony i przejrzałem się w lusterku przeczesując palcami włosy.
-Nie, z fryzurą jest okay.... Nawet, bardzo okay....... -Zawstydziła się i przez chwilę milczała. -Chodziło mi o to, że trzecie miejsce jest koło fryzjera!
OCZAMI NATALII:
Boże! to była jakaś totalna masakra! Nic nigdzie nie mogłam znaleźć i wszystko mi się pomieszało. Mogłam wcześniej o tym pomyśleć, bo przecież nie znałam Londynu i mogłam nie rwać się do samotnego poszukiwania człowieka, którego nawet nie znam! Widziałam go tylko na kilku zdjęciach i na plakatach mojej siostry, Carol, więc umiałam go na szczęście rozpoznać.
Spojrzała jeszcze raz na skomplikowaną mapę, aż w końcu zrozumiałam, że trzymałam ją do góry nogami. popatrzyłam przed siebie i zauważyłam duży znak "postój taksówek".
Pobiegłam jak sierota z pogiętą mapą, do najbliżej stojącej taksówki i poprosiłam kierowce o zawiezienie mnie na wskazane na mapie miejsce.
OCZAMI ZAYN'A:
Wziąłem głęboki wdech i usiadłem powoli na moim stałym miejscu. Było ono wprost idealne na relaks i odpoczynek.
Słońce jeszcze świeciło, ale zaczynał już wiać miły, chłodny wiaterek, który zazwyczaj wiał o tej porze.
Bardzo podobało mi się siadanie tu, nie było takiego hałasu i tak dużo osób tędy nie przechodziło.
Wziąłem łyk śmietankowego shake i położyłem go sobie na kolanach, chłodzący przy tym rozgrzane nogi.
Ostatnie dni były inne i bardzo różniły się od wcześniejszych. Nie miałem prób, koncertów, wywiadów ani fanów. Cały dzień praktycznie spędzałem u piny (co chwile uprawiając z nią seks).
Budziłem się późno, jadłem jakieś małe śniadanie i piłem kawę, potem oglądałem trochę TV, gadałem z Aśką, później jakiś szybki numerek, wypad na miasto, kolejny numerek, tym razem wolniejszy i na końcu jakaś pijacka impreza z kilkoma szybkimi numerkami.
Ale zawsze, zanim wracałem z miasta za numerek, jakiś czas poświęcałem na siedzenie tutaj.
Odprężałem się i zapominałem o całym świecie, chociaż wiedziałem, że taka sielanka nie może długo potrwać.
"Przecież jestem w zespole i ten zespół, kiedyś mnie będzie potrzebował."
Myślałem tak za każdym razem, gdy tutaj siedziałem.
OCZAMI CAROL:
-I co Harry? Nie ma go tu?!
-Niestety nie. Jedźmy zobaczyć kolejną. -Odparł kierując się w moją stronę ze zwieszoną głową.
Pocałował mnie delikatnie w czoło i mocno przytulając, szepnął na ucho. -Znajdziemy go. Może nie dosłownie "my", ale ktoś go w końcu znajdzie, zobaczysz. -Uśmiechnął się troskliwie i lekko poczochrał mi włosy. -Jedziemy dalej potworze :)
OCZAMI NIALLA:
-Nie ma........ To teraz do Tesco??!! -Zapytałem z nadzieją w głosie.
-Nie do Tesco, tylko koło Tesco! -Zaśmiała się zapinając ponownie pasy.
-Ale wiesz...... Może, jeżeli go tam nie będzie, to zrobilibyśmy sobie małą przerwę i wstąpilibyśmy po jakieś żelki i colę? -Zapytałem wyszczerzając zęby.
-Hmm...... Normalnie powiedziałabym "nie", ale uwielbiam żelki i nie potrafię im się oprzeć, więc zgoda. -Zaśmiała się i poprawiła lekko sterczący kosmyk włosów.
-Moja krew! PIONA! -Zawołałem i przybiłem jej piątkę.
OCZAMI NATALII:
-Proszę chwilkę poczekać. Tylko coś sprawdzę! -Nakazałam kierowcy i odeszłam kilka kroków od samochodu, w stronę ogromnej fontanny.
Wtedy zobaczyłam jego, a moje serce zaczęło bić szyb
ciej. -Znalazłam go. -Powiedziałam sama do siebie i wróciłam do samochodu. -Bardzo panu dziękuję. Proszę. -Wręczyłam kierowcy pieniądze, a on szybko odjechał z uśmiechem na twarzy. Nie wiem, czy powiedziałam coś nie tak, czy może po prostu zapłaciłam mu więcej niż się należało, ale wtedy mało mnie to obchodziło.
Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam napisać do Carol -bo tylko jej numer miałam- żeby przekazała reszcie, że zguba znaleziona i nie muszą już szukać.
Napisałam: "Znalazłam go.Przekaż reszcie, że może wracać do domu. Ja z nim wrócę." I wysłałam.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że go nie znam i jednak ktoś musi tu przyjechać i go zgarnąć, ale akurat w tamtym momencie, mój telefon się wyłączył, bo jak zwykle zapomniałam go porządnie naładować. -Oh, nie! Bateria padła! -Wkurzyłam się sama na siebie mówiąc to na głos, ale pocieszał mnie fakt, że przynajmniej sms'a zdążyłam wysłać.
Popatrzyła w stronę siedzącego niedaleko chłopaka i wzięłam ponownie głęboki wdech.
"Będę musiała poradzić sobie sama......." Pomyślałam i żwawym krokiem, ruszyłam w jego stronę.