Kocham się w moim przyjacielu z zespołu. Tak, jestem debilem. ~Harry Styles

czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 1

-Harry........ Mhhhm.................. Haarry...............
-Karola, dlaczego w kółko powtarzasz tylko "Harry" ? -Usłyszałam cichy głos młodszej siostry.
-Co? Ja? Kiedy? Gdzie? Nie rozumiem. -Odpowiedziałam zdziwiona.
-Ty gadasz przez sen. I to nie jakieś bajki czy coś, tylko ciągle powtarzasz to samo, ciągle tylko "Harry" i "Harry".
-Bujasz. Przecież ja nie gadam przez sen. -Zaprzeczyłam.
-Gadasz, gadasz. Nie kłam. Wszystko słyszałam. -Odparła oburzona.
-To ty lepiej nie podsłuchuj, tylko mi powiedz, która godzina. -Zmieniłam temat.
-Hmmm...........8.30. Za chwile śniadanie, idziesz?
-Taak, zaraz schodzę. -Odpowiedziałam,
-Okay. -Uśmiechnęła się i wyszła grzecznie z mojego pokoju.
Przeciągnęłam się na łóżku, a przez głowę, przeszła mi myśl, "Czy ja na prawdę gadam przez sen? I to jeszcze imię Harry'ego?"
Pościeliłam łózko i postanowiłam wziąć się za siebie. Przeszukałam szafę, w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na spotkanie z Matim, ale nic mi nie pasowało. W końcu, zrezygnowana wzięłam to, rozczesałam włosy i pomalowałam lekko usta, malinową szminką. Malinową........................ KURDE!
Znowu przypomniał mi się Harry!  Ahhhhh.................
Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i poszłam spokojnie do jadalni. Śniadanie było już na stole, a  reszta czkała tylko na mnie.
-Dzień dobry, śpiochu. czemu się tak wystroiłaś? Masz spotkanie z Mateuszem? -Zaczęła konwersację, mama.
-Ja? Przecież się nie wystroiłam. Ja tak zawsze wyglądam. A odpowiadając na twoje drugie pytanie, to tak. Dzisiaj się z nim spotykam. -Odparłam niewzruszona siadając do stołu i zaczynają konsumować.
-A Mateusz cały czas jest twoim chłopakiem? -Wtrąciła Kinga.
-Taak. -Odpowiedziałam.
-To dlaczego przez sen, cały czas powtarzałaś "Harry" ? -Zapytała, a wtedy wszyscy spojrzeli w moją stronę, a na moje policzki wyskoczyły dwa, duże rumieńce.
-Nie wiem. Jak sama powiedziałaś, to było przez sen. Nie pamiętam tego. -Broniłam się. Na szczęście okazało się to skuteczne, bo nikt nie zadawał więcej głupich pytań.
Po śniadaniu, pomogłam mamie posprzątać, po czym udałam się do swojego pokoju w celu zabrania telefonu. Wzięłam swoją kremową torbę i gdy chciałam spakować telefon, on zadzwonił. Na wyświetlaczu, pojawił mi się napis "Gaba xx". Bez zastanowienia, odebrałam.
-Cześć Karola! Rozmawiałam właśnie z Pati i powiedziała mi, że wróciłaś do Polski. To prawda? Jesteś w domu? Możemy się spotkać? -Dopytywała.
-Tak, jestem w domu i z chęcią się z tobą spotkam. -Odpowiedziałam.
-To świetnie! Słuchaj, o 11 zaczyna się festyn osiedlowy. Chciałabyś ze mną pójść?
-No jasne! -Zawołałam. -A, Mateusz tam będzie?
-Tak, to znaczy mówił, że będzie, ale.................... W sumie, co ci będę mówić. Jak się z nim zobaczysz, to sam ci powie.
-Ale co mi powie?
-Jak ci powie, to się dowiesz. Z resztą nawet nie musi ci mówić, samna to zobaczysz. Ale dobra, będę u ciebie o 11.15, okay?
-Okay! Paaa!-Pożegnałam się i odłożyłam słuchawkę. Bardzo interesowało mnie "co sama zobaczę".
Chciałam usiąść na łóżku i przeleżeć tę godzinę, ale chwilę później zadzwoniła Pati. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim. Powiedziałam jej, że bardzo za nią tęsknię i pytałam o Harry'ego. Powiedziała, że jest z nim dobrze, ze świetnie dogaduje się z Sam, i że o mnie prawie w ogóle nie wspomina. Pytałam też, jak jej się układa z Louisem, a ona powiedziała, że lepiej nie było. Powiedziałam jej, że bardzo cieszę się ich szczęściem, a potem zakończyłyśmy rozmowę, gdy nadeszła 11 i musiałam się zbierać, bo za chwilę miałam spotkanie z Gabą.
Spakowałam do torby tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam przed dom, gdzie czekała na mnie już Gabi.
, moja przyjaciółka z Polski. Zaczęłyśmy się przyjaźnić zaraz po tym, jak Pati wyjechała. Co nie znaczy, że one się nie dogadywały. Gabi, była wprost prześliczna! Tak samo jak Pati. Z nas trze, zdecydowanie, ja byłam najbrzydsza.
Dzisiaj, Gabi była ubrana w kolorową spódniczkę i fioletową koszulkę, a włosy miała spięte w koka. Wyglądała bajecznie.
-Czeeeeeść, zboczuchu! -Zawołał i rzuciła mi się na szyję.
-Przepraszam bardzo, ale kto tu jest zboczuchem? -Zaśmiałam się.
-Boże, jak ja się za tobą stęskniłam!
-Ja za tobą teeż! -Zawołałam i gadając i co chwilę się śmiejąc, doszłyśmy na festyn, który zaczął się już na dobre. Na prawdę było sporo ludzi, a większość z nich znałam, dlatego po kolei każdego witałam i przytulałam się.
Spotkałam moje koleżanki z kółka teatralnego, Darię, Klarę, Julę i Alę oraz innych z różnych dodatkowych zajęć m.in. Adama, Olę, Rafała i Krystiana. Ale wciąż nie mogłam nigdzie znaleźć Mateusza. A to jego najbardziej chciałam zobaczyć. Szukałam go przez jakis czas, aż w końcu dałam sobie spokój i zaczęłam wariować. Robiłam na prawdę różne, dziwne rzeczy, ale jak miałam takich znajomych, to nic dziwnego.
-Jest straasznie gorąco! Idziemy na lody? - Zaproponowała w końcu Gabi, a że mi tez było gorąco, szybko zgodziłam się i poszłyśmy w stronę budki z lodami. Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie to, że na ławce obok budki z lodami, siedział Mateusz, który przytulał jakąś blondynę. Przez chwilę nie mogłam ogarnąć, tego co zobaczyłam. On ją, pocałował............................
-No to już wiesz. -Powiedziała Gabrysia i mocno mnie przytuliła.
-Oni tak od dawna? -Zapytałam niepewnie.
-Od jakiegoś czasu. W każdym razie idź z nim pogadaj i wyjaśnij. Ja zaczekam. -Dodała, a ja biorąc głęboki wdech, ruszyłam w stronę Mateusza. Stanęłam na przeciwko nich i zaczęłam.
-CZeść Mati.
-Karola? Co ty tu robisz? Przecież pwonnaś być w Anglii.
-Ale chciałam ci zrobić niespodziankę, ale widzę, że ty zrobiłeś mi większą. -Spojrzałam na blondynę i sztucznie się uśmiechnęłam.
-No właśnie, bo wiesz...... Chciałem ci to powiedzieć, ale przecież przez telefon nie wypada........- Jąkał się. -Bo, Martyna to moja dziewczyna.
-Aha, czyli zrywasz ze mną?
-No, coś w tym rodzaju. Bo ja........... Ja już cię nie kocham, wybacz. My do siebie nie pasujemy i wgl.
-Czyli zmieniłeś zdanie? -Zapytałam
-Kto chciałby mieć rudą dziewczynę? -Zawołał jakiś z jego kolegów, a on tylko się zaczął śmiać.
-No właśnie, wolę blondynki od rudzielców. -Zarechotał i pocałował, o ile dobrze pamiętam, Martynę.
Nie mogłam dłużej tego słuchać. Mateusz się zmienił nie do poznania. Pobiegłam przez skróty do domu, a za sobą słyszałam tylko krzyki Gabi. Nie zatrzymałam się jednak. Biegłam płacząc i dopóki nie dobiegłam, nie zatrzymałam się. Zamknęłam się dokładnie w pokoju i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Byłam na niego wściekła. Powyrzucałam wszystko co było związane z nim. Prezenty, zdjęcia, telefon, sms..................
 Wszystko. Zawiodłam się na nim i chciałam o nim zapomnieć. Nigdy tak się nie zachowywał.  To nie był mój Mati, ten sam, którego zostawiłam w Polsce wyjeżdżając do Anglii.
Wydmuchałam nos i wytarłam oczy. Nie był wart moich łez i nie chciałam przez niego płakać.
Włączyłam komputer i weszłam na fb. Chciałam go tez usunąć ze znajomych i zdjęcia, które miałam razem z nim. Na jego profilu było zdjęcie z tą blondyną. Bleeeeee. Żygałam nią. Nagle pojawił się nowy post: " Rudzielce to szmaty! Blondynki są najlepsze!" , a pod nim pojawiły się różne komentarze, np. "Takie rudzielce jak Karolina!" albo "Dobrze że zerwałeś z tą szmatą!" itp.
Przez to wszystko znowu płakałam. Jak miałam iść tu do szkoły skoro prawie wszyscy byli przeciwko mnie? Nie mogłam tam wracać, to byłoby istne piekł! Spojrzałam za okno. Była ciemno. Obmyśliłam pewien plan, ale był on bardzo spontaniczny. Wzięłam większą torbę i spakowałam do niej tylko najbardziej potrzebne rzeczy po czym sięgnęłam do kieszeni bluzki i wyjęłam z niej kopertę od Hazzy.
Następnie wyjęłam bilet i dokładnie się mu przyjrzałam. Rzeczywiście mogłam go użyć w każdej chwili i polecieć gdzie chcę.
I to chyba właśnie była odpowiednia chwila, na wykorzystanie go.........................

Kocham was!!!!!
Proszę o jak najwięcej komentarzy, zobaczymy ile osób czyta to co pisze xD

niedziela, 25 listopada 2012

prolog części II

"Jechałam do domu taksówką. Za szybą widziałam Polskę, a moją twarz ogrzewały promienie słońca. Byłam przygnębiona, chociaż powinnam się cieszyć. Podróż zleciała mi szybko i po jakimś czasie , weszłam zmęczona do mojego starego domu. Wszystko było zakurzone, w zakamarkach, czaiły się pająki i muchy. Było dość chłodno i trochę śmierdziało. Wzięłam swoją walizkę i bez większej radości, poszłam do swojego starego pokoju. Był on całkiem pusty, a na łóżku, siedział pewien chłopak. Chłopak, którego kochałam. I to nie był Mateusz, tylko Harry.......................Gdy go ujrzałam, nagle wróciła do mnie chęć do życia. Zaczęłam krzyczeć z radości i podbiegłam do niego, rzucić mu się na szyję. Brakowało mi go tak bardzo, że nawet nie zapytałam, ja się tam dostał, tylko od razu, bezceremonialnie go pocałowałam. Dopiero po chwili, szepnęłam: -Tak bardzo mi ciebie brakowało, Harry. Kocham cię, wiesz? -Carol, wstawaj! Jesteśmy na miejscu! -Odpowiedział.Chwila, co? On tak nie mógł powiedzieć. Coś jest nie tak!"
Otworzyłam oczy, ale zaraz potem znowu je zamknęłam, spłoszona dziennym światłem. Przetarłam je dokładnie i dopiero wtedy, ponownie otworzyłam.
Siedziałam rozwalona na siedzeniu w taksówce, a nad sobą widziałam wielką głowę mamy, która przed chwilą, brutalnie, wybudziła mnie ze snu.
-Jesteśmy na miejscu! Wstawaj! -Powtórzyła.
-Yhymmm................. -Odmruknęłam po cichu i szeroko się rozciągnęłam.
Mama miała rację. Byliśmy już na miejscu, a przed chwilą, zostałam wybudzona z cudownego snu.
No właśnie. To był tylko zwykły sen. Harry wcale do mnie nie przyjechał. Po co miałby to robić? Miał dziewczynę, a o mnie zapomniał. Cały czas nie mogłam przyjąć tego do wiadomości, ze to co przed chwilą, wydawało mi się takie realne, okazało się zwykłym snem. Wyjęłam część swoich rzeczy i tym razem na prawdę, weszłam do domu. Wyglądał tak samo, jak w moim śnie. Był zakurzony, trochę śmierdzący i pełen pająków. "Chwila, skoro dom, wygląda tak jak w moim śnie, to może w moim pokoju, na moim łóżku, siedzi dobie Harold?!"  Gdy tylko o tym pomyślałam, na mojej twarzy pojawił się wielki banan. Chciałam jak najszybciej, upewnić się w swoich przypuszczeniach, dlatego wzięłam kilka rzeczy pod pachę i pobiegłam, szybko do swojego pokoju.
Przed drzwiami, wzięłam głęboki wdech i otworzyłam je powoli, z nadzieja, że zobaczę za nimi, siedzącego na łóżku Harolda.
Niestety, wbrew moim oczekiwaniom, łóżko było puste. Zwiesiłam zawiedziona głowę, i położyłam się na podłodze, mimo tego, że była brudna. Na prawdę bardzo mi go brakowało. Bardziej, niż myślałam.
Uzmysłowiłam sobie, że źle zrobiłam, zostawiając go i wyjeżdżając. Tylko teraz, było już za późno, żeby to wszystko odwrócić. Nawet gdybym wróciła do Londynu, to i tak mogłabym być co najwyżej jego przyjaciółka. Bo dziewczynę, on już miał. Zazdrościłam Sam. Nie poznałam jej co prawda, ale była straszną szczęściarą, bo miała najcudowniejszego chłopaka na ziemi. Takim, o jakim marzą miliony dziewczyn.
A ona go miała. Był tylko jej. Mogła go przytulać, całować i czuć jego malinowy zapach. Ja też mogłam, ale to było dawno. I to wszystko dlatego, że popełniłam ogromny błąd i teraz muszę ponieść konsekwencję.
Nie zostawało mi nic innego, jak cieszyć się tym co miałam, czyli Mateuszem.
Dopiero, gdy w myślach o nim wspomniałam, przypomniałam sobie, ze on nie wie, że jestem w Polsce.
Pragnęłam jak najszybciej się z nim zobaczyć. Podniosłam się z podłogi i zobaczyłam na telefonie, że jest już 15.00. Musiałam jeszcze posprzątać, rozpakować swoje rzeczy, ogarnąć się i dopiero wtedy, mogłabym iść na spotkanie z Matim. Ale zanim bym to wszystko zrobiła, minęłoby trochę czasu, dlatego stwierdziłam, że nic się nie stanie, jeżeli nasze spotkanie poczeka do jutra. On nie wie, że wróciłam (dlatego, że chciałam zrobić mu niespodziankę) , a ja wytrzymam bez niego jeszcze jeden dzień. Dlatego z niczym się nie spieszyłam.  Zeszłam na dół i pomogłam wszystko posprzątać, a uwierzcie, było tego sporo.
Przez ten cały rok, gdy mieszkaliśmy w Anglii, w domu nikt nie mieszkał, nikt o niego nie dbał i nie sprzątał.
Dlatego było sporo roboty, zanim mogłam poukładać swoje ubrania w szafie i rozpakować resztę rzeczy.
Skończyłam dopiero późno w nocy, więc tylko coś zjadłam, umyłam się i poszłam zmęczona spać.
Następnego dnia, czekało mnie pierwsze od roku, spotkanie z Mateuszem...........................

Dziękuję wam kochani, że w ogóle to czytacie, bo ja uważam, ze to nie jest takie ciekawe :P
6 kom. - 1 rozdział xD

środa, 21 listopada 2012

Zdjęcie :P

Dodaję, obiecane wcześniej zdjęcie :D
Wiem, wiem. Jestem OKROPNA, ale trudno.
Mówiłam, że lepiej żebyście nie wiedziały jak wyglądam, bo jeszcze wzrok sobie zepsujecie, ale chciałyście, to macie :D
 Jeszcze raz dziękuję, za to, że czytacie moje wypociny xD
Kooocham was <333

wtorek, 20 listopada 2012

Epilog części I :)

1 Sierpnia.
To był ten dzień. Dzień, w którym wracałam do domu, do Polski, do Mateusza...................
Było rano, a samolot miałam dopiero o 12.15. Byłam już prawie spakowana, bo zostały jeszcze drobiazgi. Minęło już kilka, dobrych miesięcy, od kiedy nie mieszkam z chłopakami. Brakuje mi ich.
Brakuje mi poczucia humoru Lou, odpowiedzialności Tatusia- Direction, żarłoctwa Horana, niegrzeczności Zayn'a i zboczenia Harry'ego. Tak, zdecydowanie najbardziej brakowało mi tego ostatniego......................
Od czasu kiedy się od nich wyprowadziłam, moje życie wróciło do normy. Znowu byłam zwykłą, grzeczną dziewczynką, która skupia się na nauce. Znowu, poranki spędzałam tylko z siostrami, bo rodzice szli wcześnie do pracy. Obiady jadałam tylko z Kingą, bo tylko ona wracało popołudniu.
Potem, wieczory spędzałam nad książkami, bo cóż innego mogłam robić? Czasem też pomagałam w lekcjach Kindze, a kolację zjadałam najczęściej u siebie w pokoju, sama. Rodzice wracali późno, więc tylko się z nimi witałam i szłam spać. I każdy dzień wyglądał tak samo. Nic nadzwyczajnego.
Ale nie było dnia, w którym nie pomyślałabym o Harrym. Zastanawiałam się, co robi, czy o mnie zapomniał i czy dobrze zrobiłam, zostawiając go. Potem zaczynałam żałować i tęsknić, ale następnie przypominałam sobie to, co powiedziała mi Clover i od razu, moja żałoba znikała.
Tego dnia, też pomyślałam o Harrym i czy nie powinnam chociaż się z nim pożegnać.
Chciałam ostatni raz poczuć jego zapach, ciepło i dotyk.
wstałam więc z łózka, ubrałam na siebie wczoraj przygotowane ciuchy, uczesałam się, zrobiłam leki makijaż, dopakowałem ostatnie rzeczy i zeszłam z torbami na dół, gotowa do drogi.
Rodzice i siostry byli już gotowi i jedli właśnie śniadanie. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Była równo 10.00, czyli miałam godzinę na pożegnanie, bo o 11.15 musiałam być już na odprawie.
Dlatego wzięłam tylko bułkę w rękę, chociaż nie byłam głodna i wyszłam z domu mówiąc, że o 11.00 będę w domu. Miałam szczęście, że mieszkałam tylko kilkanaście minut autem od lotniska, więc rodzice nie stanowili oporu.
Powietrze było chłodne, typowo poranne, ale było czuć, że już lato. Poszłam szybkim krokiem na przystanek i pojechałam do mojego chwilowego domu, czyli domu chłopaków. Dobrze, że nie było żadnych korków, bo inaczej mogłabym bardzo długo jechać.
Kiedy stanęłam pod ich domem, nagle wszystkie wspomnienia związane z nim, wróciły.
Wzięłam głęboki dech i zapukałam dokładnie 4 razy, czyli tyle, ile miał w zwyczaju pukać Harry.
Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich Zayn'a.
-Cześć Zayn! -Zawołałam, a chłopaka tylko krzyknął: "Caaaarol!!!" i rzucił mi się na szyję.
Reszta musiała usłyszeć krzyk Malika, bo zaraz potem podbiegli i zaczęliśmy się przytulać.
Byli wszyscy. wszyscy, oprócz Hazzy.
Chciałam go zobaczyć, więc niepewnie zapytałam.
-Chłopaki.................... Jest może Harry?
-Niestety nie. Wyszedł gdzieś z Sam i nie powiedzieli kiedy wrócą. -Odpowiedział Li.
- Z Sam? -Dopytywałam się.
-Tak, z Sam. Bo, Sam to jego dziewczyna od jakiegoś czasu i poszli gdzieś sobie razem. -Powiedział niewzruszony Niall. -A ty, chciałaś się z nim pożegnać?
-Tak, ale nie tylko z nim. Z wami teeż! -Zawołam i znowu się na nich rzuciłam. - Wiesz Pati, że cię kocham?
-Taak, ja ciebie też ! -Zaśmiała się przyjaciółka.
-Dobra kochani. Za chwilę mam samolot, wpadłam tylko na parę minut i muszę już lecieć. Pamiętajcie, że zawsze będę was kochać, bo przecież możemy się już nie zobaczyć. -Westchnęłam. -Pożegnacie ode mnie Harolda?
-Taak, jasne! Ale poczekaj chwilę! -Przerwał Zayn i wybiegł z pokoju. Wrócił po chwili trzymając w ręce jakąś białą kopertę. -To, kazał ci przekazać Harry. To znaczy, nie kazał ci przekazać, ale sam chciał ci to dać. Tylko, że możecie się już nie zobaczyć, więc myślę, że chciałby żebyśmy ci to dali. -Dodał, wręczając mi kopertę. Wzruszyłam ramionami i schowałam nabytek do kieszeni.
Jeszcze raz pożegnałam się z chłopakami, a najbardziej z mrs. Tommo, bo w końcu była moją przyjaciółką od wielu lat.
Zrobiło mi się przykro, że nie widziałam się z Loczkiem, ale on przecież teraz miał dziewczynę. Nijaką Sam.
Droga zajęła mi chwile i o 11.15 byłam już na lotnisku wraz z całą rodziną. Zaraz miałam samolot do Mateusza, ale jakoś wcale o nim nie myślałam. W głowie miałam tylko słowa Nialla: "Sam to jego dziewczyna od jakiegoś czasu (...)"
Nie mogłam przestać o tym myśleć, dlatego to o nim, myślałam przez całą odprawę. Z zamyślenia wyrwała mnie mama, mówiąca, że wsiadamy już do samolotu. I tak właśnie było. Po chwili, siedziałam już w samolocie do Polski i czekałam na start. Znudzona czekaniem, wyjęłam kopertę, która chciał dać mi Harry.
Znalazłam w niej liścik i zaczęłam czytać w myślach:
Droga Carol............
Cały czas myślę o tym, dlaczego mnie zostawiłaś. Nie wiem, co zrobiłem, że postanowiłaś mnie opuścić. Pamiętaj, ze zawsze będę twój, niezależnie od sytuacji. Ty, zawsze będziesz dla mnie ideałem, dziewczyną bez wad. Ponieważ kocham w tobie wszystko. Kocham twój dotyk, kocham jak się uśmiechasz, rumienisz, jak pachniesz........... kocham w tobie wszystko. I mimo tego, że mnie zostawiłaś, że cie nie ma obok mnie, to i tak zawsze będziesz najcudowniejszą dziewczyną jaką spotkałem. Dzięki tobie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, bo właśnie w tobie zakochałem się od razu, gdy cię ujrzałem. Teraz bardzo żałuję, że cię jakoś nie zatrzymałem, bo może wtedy, byłabyś teraz przy mnie. Gdyby tak było, przytulałbym cię co chwile, powtarzał jaka jesteś piękna, a w tym momencie, złożyłbym na twoich ustach czuły pocałunek. Ale niestety nie mogę tego zrobić i pewnie nigdy już nie będę mógł. Dlatego jeżeli wracasz do Polski, i nigdy już nie wrócisz do Londynu, to w takim razie, daję ci bilet. Ale jest to bilet, na którym możesz polecieć w każdej chwili i wszędzie i zawsze będzie dla ciebie miejsce. Mam nadzieję, ze kiedyś go wykorzystasz i odwiedzisz mnie. Pamiętaj, że zawsze będę twój.
                                                                                                                        Harry xxx
Jedna łza popłynęła mi po policzku. Bardzo wzruszyły mnie słowa Loczka. Ciekawiło mnie, kiedy to pisał, bo musiało być to już jakiś czas temu, bo przecież teraz miał dziewczynę i był z nią szczęśliwy.
Zapięłam pasy i znów pogrążyłam się w rozmyślaniach o Harrym. Przypomniałam sobie moment, w którym się poznaliśmy, to jak mnie pocieszał i to jak widziałam go całkiem nagiego.........................
W pewnym momencie, samolot ruszył. Wracałam do Polski, do Mateusza.
Ale Harry, na zawsze pozostanie w moim sercu....................


6 kom. = 1 rozdział następnej części :P

Rozdział 23

Czytając smsa musiałam mieć dziwną minę, bo z zamyślenia, wyrwało mnie pytanie Harry'ego.
-Co jest? Czemu masz taką zdziwioną minę?
-A nic. Po prostu dostałam dziwną wiadomość i się zdziwiłam, ale nie ważne. To za ile przyjedzie ta pizza? -Zapytałam.
-Powinna być do 30 min. -Uśmiechnął się i usiadł koło mnie, obejmując mnie ramieniem. Zaczęliśmy gadać i śmiać się, wspominając to, jak się poznaliśmy.
-A właśnie. Prawie o tym zapomniałam. Jaka tam ci się układa z Irene? Wybaczyła ci?
-Tak, na szczęście tak. Teraz mieszkamy razem i razem zajmujemy się Maluchem. Irene zastępuje mu matkę, świetnie się razem dogadują. A ona traktuje go jak syna. -Odparł radośnie Mark. Gadaliśmy o wszystkim, a pół godziny później, pałaszowaliśmy pizzę. Przez cały czas myślałam o moim spotkaniu, które się zbliżało. Trochę się denerwowałam. Kiedy dochodziła już godzina spotkania, nie chciałam ich wszystkich zostawiać, ale musiałam. Dlatego powiedziałam, że wychodzę i, że niedługo wrócę. Założyłam płaszcz, szalik, czapkę i rękawiczki i kiedy chciałam już wyjść, w drzwiach zatrzymał mnie Harry.
-Carol, wszystko w porządku?
-Taaak, spokojnie. Po prostu  chcę się przejść.
-Mogę pójść z tobą, dla towarzystwa. -Stwierdził i zaczął się ubierać.
-Nie, Harry........ Jaa, chcę być sama. Nie zrozum mnie źle, ale na prawdę chcę trochę pomyśleć.
-No dobra. Nie będę nalegał, ale uważaj na siebie i odbieraj telefon, dobrze?
-Dobrze. No to paa! -Zawołałam i dałam mu buziaka w policzek.
Przywitał mnie chłodny powiew wiatru. Spojrzałam na zegarek. Miałam dokładnie 10 min. na dojście do parku, czyli tyle ile potrzebowałam. Szłam spokojnie, cały czas zastanawiając się, po co ona chce się ze mną spotkać i o czym chce rozmawiać? Doszłam do celu na czas, a Clover już na mnie czekała. Przywitała mnie chłodnym spojrzeniem i powiedziała:
-Cześć.
-Cześć. -Odpowiedziałam bez większego entuzjazmu. -Słuchaj, nie wiem po co się spotykamy, ale streszczaj się, bo ja nie mam za dużo czasu.! -Dodałam szybko.
-Dobrze, to zajmie tylko chwilę. Wiem dlaczego się śpieszysz.
-Nie rozumiem...............
-Śpieszysz się pewnie do Harry'ego, żeby go dalej okłamywać i robić mu nadzieję.
-CO?! -Wrzasnęłam.
-Nie oszukuj mnie. Ja i tak znam prawdę. I nie rozumiem jak możesz mu coś takiego robić? Robisz mu nadzieję, niepotrzebnie. I wesz, że on cię kocha. I to bardzo, a ty to wykorzystujesz. Okłamujesz go, mówiąc, ze coś do niego czujesz. Masz chłopaka i mam nadzieje, że o tym pamiętasz. A rozkochując w sobie Hazzę, nie tylko robisz mu nadzieję, ale też łamiesz serce swojemu chłopakowi. Zdradzasz go. Pewnie się nad tym nawet nie zastanowiłaś, ale każdy czyn niesie za sobą jakieś konsekwencję i ty za to kiedyś zapłacisz. Jesteś zwykłą dziwką bez uczuć. Rozkochujesz w sobie facetów, a potem porzucasz. Ja już znam ten typ...................
-O czym ty mówisz? -Przerwałam.
-Nie udawaj. Wiem jaki jest twój cel, ale nie pozwolę ci do niego dojść. Nie pozwolę ci zranić Harolda. Dlatego lepiej zjeżdżaj do tej swojej zasranej Polski, do swojego chłoptasia,a Hazzę zostaw w spokoju. Pozwól mu się szczęśliwie zakochać i być szczęśliwym. Miej w sobie choć trochę godności i po prostu zostaw go. Wracaj tam skąd przyszłaś i pozwól mu zapomnieć o tak beznadziejnym epizodzie w jego życiu. Daj mu spokój. Odwal się od niego i nie zbliżaj się więcej do niego. Nie chcę, żeby przez ciebie cierpiał, dlatego nie przeszkadzaj mi w tym i zniknij z jego życia, raz na zawsze! Ja naprawdę nie chcę mieć wrogów, ale ty działasz mi na nerwy. Przyjechałaś sobie tutaj, rozkochałaś w sobie Hazzę mając chłopaka, teraz robisz mu nadzieje, a potem złamiesz mu serce. Ja ci na to nie pozwolę, dlatego odwali się od niego zwykła dziwko, dobrze? -Zakończyła swój monolog pytaniem, a mi zachciało się płakać. Zrozumiałam, ze ona miała rację. Byłam zwykłą dziwką, łamaczką serc. Nie pomyślałam o tym..................
-Chyba..................Chyba masz rację, dlatego zrobię tak jak mówiłaś.................-Westchnęłam i wybuchnęłam płaczem. Nie chciałam już dłużej słuchać tego, jak mówi cała prawdę o mnie, dlatego po prostu uciekłam. Biegłam chwile i płakałam, aż w końcu usiadłam na jakiejś ławce i zaczęłam myśleć:
"Ona miała rację. Całkowitą rację. Pytanie tylko, co ja mam teraz zrobić? przede wszystkim muszę go zostawić w spokoju, dlatego wrócę do rodziców. Przeprowadzę się. I muszę mu wszystko powiedzieć, przeprosić.............."
Wyjęłam z kieszeni chusteczkę i wytarłam nos i oczy,a następnie ruszyłam w stronę domu. Droga trochę mi zajęła, ale gdy tylko weszłam, poszłam od razu do swojego pokoju i spakowałam swoje rzeczy. Kiedy pakowałam moją torbę ze skarbami, wypadł stamtąd woreczek z białym proszkiem. Na początku chciałam go schować, ale przecież nie byłam już grzeczna, byłam okropna. Dlatego zażyłam resztę wcześniej napoczętego proszku i woreczek po nim wyrzuciłam. Tak jak poprzednio, poczułam się lepiej.
Kiedy byłam już spakowana, wysłałam tylko smsa do rodziców, że wracam i zeszłam z walizką na dół. Na kanapie siedział tylko Hazz i Nialler. Najwidoczniej nasi goście już poszli.
Stanęłam przed nimi z walizką i chciałam wszystko powiedzieć, ale Harry mnie wyprzedził.
-Wyprowadzasz się? -Zapytał z żartem.
-Tak. -Oparłam poważnie. -Harry................ Ja nie mogę cię oszukiwać. Po prostu nie potrafię. Ktoś mi dzisiaj uświadomił, ze robię źle, dlatego wracam do rodziców.
-Ale jak to? -Zapytał przerażony Harry i wstał natychmiast z kanapy.
-Tak to. Po prostu się wyprowadzam. Musisz o mnie zapomnieć Harry.............
-Ale.................. To co jest między nami............... Nie możemy tego zmarnować!
-Właśnie, jest coś między nami, a nie powinno. Mam chłopaka Harry i wracam do niego w wakacje. Nie chcę żebyś cierpiał, dlatego moja wyprowadzka dobrze ci zrobi. To dla twojego dobra. Dla dobra nasz wszystkich. -Skierowałam ostatnie zdanie do Nialla.
-Ale Carol, jesteś dla mnie, dla chłopaków jak sistra! A dla Harry'ego................. Dla niego jesteś całym życiem! -Wtrącił się Blondynek.
-A nie powinno tak być. Niall, nawet nie wiesz jak ja was wszystkich kocham,a le trzeba to skończyć............................. Przepraszam...................... -Powiedziałam i zaczęłam płakać. Nie chciałam tego robić, ale musiałam. Ja ich kochałam jak braci, a Harry............. Zakochałam się, ale................... To nie powinno się zdarzyć. Dlatego musiałam się wynieść. Najpierw rzuciłam się na Nialla, a potem na Hazzę. Kiedy go przytulałam, szepnął mi na ucho: " Carol, kocham cię. Na zawsze............." 
Oderwałam się od nich i stając w drzwiach powiedziałam, żeby pożegnali ode mnie resztę. Harry krzyczał, żebym została, żebym tego nie robiła, ale Niall wiedział (a raczej domyślił się, słodziaczek), że musiałam tak zrobić i trzymał go i pocieszał, kiedy Harry płakał. Płakał przeze mnie. Ale gdybym została, płakałby bardziej.
Zamknęłam za sobą drzwi i jednocześnie, zamknęłam pewien etap w swoim życiu. Zaczęłam płakać, po raz kolejny tego dnia, ale czułam, że robiłam dobrze chociaż było to wbrew mojej woli..................

5 kom. = 24 rozdział xD

piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 22

Czym jest szczęście?
Można by rzec, iż jest to stan człowieka w momencie, gdy zapomina o wszystkim co złe, a jego marzenia się spełniają. Nagle głowę przepełniają same dobre myśli, a serce zaczyna tańczyć cha-che. Ma się wtedy ochotę skakać, tańczyć i piszczeć tak głośno, by zakomunikować całemu światu o swoim szczęściu.
Dlatego można powiedzieć, że szczęście to stan psychiczny, który objawia się w środku nas, najczęściej w głowie i dopóki nie powiemy światu o naszym szczęściu, on nie będzie o tym wiedział. Szczęście to cudowny stan, którego doznaje każdy z nas, wiele razy w swoim życiu. Z jego braku, można popaść w depresje, dostać kompleksów, lub stoczyć się społecznie. Dlatego szczęścia potrzebujemy wszyscy, żeby móc dobrze funkcjonować.
Kiedy ono przychodzi?
Najczęściej w najmniej oczekiwanym momencie. Czujemy je gdy dowiadujemy się o rzeczy, która nas cieszy, często w przypadku spełnienia największych marzeń.
Jakie ma objawy?
Już wcześniej wspomnianymi objawami jest nagły przypływ radości i dobrego humoru. Bardzo często, serce zaczyna bić szybciej, a po głowie krążą same dobre myśli. Szczęście jest pragnieniem każdego z nas. Każdy przecież chce być szczęśliwy, wieźć dobre, udane życie i nie mieć problemów.
I właśnie szczęście, zagościło dziś w moim sercu i w głowie. Tak, dobrze myślicie. Byłam szczęśliwa. Wreszcie mogłam to powiedzieć i nie skłamać. Właśnie w tym momencie moje serce wariowało i chciało mi się żyć.
Siedziałam na kanapie, obok mnie siedział chłopak, który dawał mi szczęście, a swoimi gorącymi ustami, stykał się z moimi. Zdecydowanie ten moment mógłby trwać wiecznie, ale oczywiście coś, a raczej ktoś, musiał w tym przeszkodzić i przerwać tą chwilę.
-I co? Wszystko wyjaśnione? Ojj!!! Chyba za szybko przyszedłem...... Tak czułem, że przyjdę w złym momencie..... Mam iść?
-Nieee Niall, nie idź. My i tak już skończyliśmy. -Odparłam wesoło i złamałam Harry'ego za rękę, żeby poczuć, ze jest przy mnie, i ze ten pocałunek to nie sen.
Tak, bardzo dobrze wiem, co sobie teraz o mnie myślicie. "Wstrętna idiotka, która zdradza swojego chłopaka, robiąc przy tym nadzieje temu drugiemu, którego najpierw w sobie rozkochała."
Wiem, to wstrętne i pewnie nazwiecie mnie szmatą, ale po prostu nie mogłam inaczej. Czułam, że muszę go złapać za rękę, że muszę mu wybaczyć, pocałować..... Chociaż pamiętałam o tym, że mam chłopaka.
Dobrze wiedziałam, że nie powinnam, że to zdrada, ale musiałam, a wy musicie to zrozumieć. Nie chciałam robić niczego złego, nikogo krzywdzić........ Przecież nic nie obiecałam Harry'emu, chociaż mogło to tak wyglądać....... Ahhh................ Ciężko mnie zrozumieć. Po prostu trzeba być mną, żeby wiedzieć o co mi chodzi.
-Awwww.............. Jacy wy jesteście słodcy..........-Rozczulił się Horanek, siadając obok nas. -Dlaczego wy jeszcze nie jesteście razem? Przecież idealnie do siebie pasujecie!
-Niall..........To nie jest tak jak myślisz.......... To jest tru.............
-Jeszcze nie jesteśmy na to gotowi. Znaczy........ Carol nie jest gotowa, a ja jestem w stanie poczekać. Nie śpieszy mi się. -Przerwał mi Harry, mocniej ściskając moja dłoń.
-Dobra, nie wnikam....... -Odparł Nialler i przeciągnął się na kanapie.
To było na prawdę słodkie. Harry nie miał do mnie pretensji o to, ze mam chłopaka i nie jest nim on. Był w stanie na mnie poczekać, chociaż nawet nie wiedział jak długo to potrwa. Z rozmyślań wyrwały mnie dobrze mi znane słowa piosenki, "Let's go! Crazy, crazy, crazy Till we see the sun!" czyli mój dzwonek, który miałam już od bardzo dawna, ale nie zmieniłam go z przyzwyczajenia. Po prostu wiedziałam, że jakbym miała inny dzwonek, on mógłby dzwonić, a ja bym się nawet nie skapnęła, że to mój. Szybkim ruchem wyciągnęłam telefon z kieszeni, a gdy na wyświetlaczu pojawił mi się napis "Mark x", równie szybko odebrałam.
-Cześć Mark! Co jest? -Zapytałam.
-Hej carol! Jesteś w domu i masz czas i ochotę, by spotkać się ze mną i Kiwi'm ? -Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Tak, pewnie. Tylko, że nie am wszystkich w domu. Zayn u rodziny, Liam na randce, a Pati i Lou tez gdzieś razem poszli. WIęc jestem tylko ja, Harry i Niall.
-Co tam........ Nie ważne, ważne, ze w ogóle ktoś jest, kto chce się z nami zobaczyć........ To za ile możemy byc?
-Jak dla mnie to nawet zaraz.
-Okay. To zbieramy się i jedziemy. Będziemy gdzieś za 30 min. Paa! -Zawołał i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączył się.
-Kto dzwonił? -Zapytał zaciekawiony Loczek.
-Mark. Będzie tu razem z Kiwi'm za pół godziny. To chyba nie problem?
-Niee, dlaczego? Stęskniłem się już za tym małym łobuzem.
-To ja w takim razie, załatwię coś do żarcia, a wy ogarnijcie dom! - Zawołał Niall i zniknął za wejściowymi drzwiami.
-Ahh.......... Widać, ze woli towarzystwo jedzenia niż nasze........ Trudno.........-Westchnął Harry i teatralnie pociągnął nosem.
Mimo, że BARDZO nam się nie chciało sprzątać, jednak ruszyliśmy tyłki i posprzątaliśmy dom na błyska.
Mark przyjechał punktualnie i już po 30 min. w domu rozległo się pukanie do drzwi. Jako pierwsza dobiegłam do drzwi, za którymi zobaczyłam Marka z Kiwi'm na rękach. Mały tak urósł, że ciężko było go poznać.
-Buuuuu! -Krzyknął na powitanie.
-Czeeeść! kochani, nawet nie wiecie jak ja się za wami stęskniłam! -Zawołałam i przytulając Marka, wzięłam na ręce Kiwi'ego.
Zaraz za mną dobiegli się przywitać Niall i Harry. Po długim i stęsknionym niedźwiadku*, zaprosiliśmy naszych gości do środka. Postawiłam na stole dwie miski z Haribo, jedną szklankę z paluszkami, dwie paczki ciastek oraz filiżanki i termos z herbatą. Musiało być trochę jedzenia, bo w końcu był z nami Niall, czyli największy żarłok jakiego znam.
-Zaro, czy to jedzenia przypadkiem nie miało być na podwieczorek? Teraz mieliśmy zamówić pizze......... Chyba, że zmieniliście plany.......... -Zaczął Niall.
-Ups! Rzeczywiście! Na śmierć o tym zapomniałam!
-Spokojnie, ja lecę zamówić pizze, a potem posprzątamy ze stołu. Nie ma problemu! -Zawołał Harry wyciągając telefon, po czym opuścił pokój żeby zadzwonić.
-Mogłem nie przypominać.........Tyle żarcia zniknie znowu w kuchni.....
-Nie użalaj się tak żarłoku tylko pomóż mi wszystko posprzątać. -Zaśmiałam się i zaczęłam zbierać jedzenie i zanosić je do kuchni. Po chwili Horan potulnie wstał z krzesła i pomógł mi.
-Zamówione! -Zawołał Loczek wpadając radośnie do pokoju. -Chcecie coś do picia? -Zapytał, zwracając się do naszych gości.
-Ja proszę wodę, a dla małego nic nie trzeba, bo mam dla niego, jego herbatkę. -Odparł Mark i posadził swojego synka na kolanach wręczając mu butelkę z herbatką. Było widać, ze dobry z niego tato, bo mały go lubił. Wyglądali przesłodko. Usiadłam przy stole i zaczęłam przyglądać się im. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk przychodzącego SMSa. Wyjęłam telefon z kieszeni, żeby sprawdzić kto jest nadawcą i co chce mi przekazać. Na ekranie wyświetlił mi się nieznajomy numer. Otworzyłam wiadomość i szybko przeczytałam:
Cześć! Chciałabym z tobą porozmawiać. Mamy parę rzeczy do wyjaśnienia, dlatego spotkajmy się na półtorej godziny przed bramą do parku. Najlepiej przyjdź sama.                                                                Clover.
 Nie mogłam uwierzyć, ze chce się ze mną spotkać, ale ciekawiło mnie o co jej chodzi, dlatego postanowiłam, ze pójdę na spotkanie............

5 komentarzy = Następny rozdział :P

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 21

Nie wiem, jak długo tak leżałam, ale w pewnym momencie powiedziałam sobie "DOŚĆ!"
Nie mogłam dłużej się nad sobą użalając, bo to było bez sensu. Wstałam z łóżka i bez większego entuzjazmu, pomaszerowałam do łazienki. Miałam ogromne szczęście, że nikogo nie spotkałam na swojej drodze. Zamknęłam się dokładnie, żeby nikt przypadkiem nie zobaczył mnie w takim stanie i kiedy miałam pewność, że jestem bezpieczna, głośno westchnęłam i podeszłam do lustra. Zaczęłam się sobie bacznie przyglądać, po czym zaczęłam mówić szeptem sama do siebie.
-Co on we mnie widział? Nieee, przepraszam. On właśnie NIC we mnie nie widział. Okłamał mnie i to perfidnie. Tylko po co? Czy jemu daje to satysfakcję, że łamie mi serce? Nawet jeżeli daje mu to satysfakcje, ja mu tej satysfakcji nie mogę dać. Po prostu będę mieć go gdzieś. Jak wróci, pewnie dalej będzie się przymilać, ale nie. Ja będę udawać, że mi na nim nie zależy. Właśnie..... Będę UDAWAĆ.Nie będę siebie okłamywać, dlatego.... Ja go kocham! Na prawdę go kocham..... I na pewno ciężko będzie mi udawać, ze mi na nim nie zależy, kiedy będzie mi na nim cholernie zależeć....Ale z drugiej strony, nie mogę mu tego pokazać, bo inaczej weźmie mnie za łatwą. Muszę być twarda na zewnątrz,a w środku mogę być łatwa. Albo nie..... Może lepiej powiem mu wszystko od razu, nie będę go oszukiwać. Wygarnę mu co o nim myślę, a potem wyjadę do Mateusza, który mnie na prawdę kocha i nie oszukuje. Tak, to jest najlepsze rozwiązanie!- Zawołałam radośnie i wzięłam się za siebie. Umyłam twarz, przeprałam się, poprawiłam włosy...... Czyli zrobiłam wszystko, żeby trochę się ogarnąć i lepiej wyglądać. W trakcie tego wszystkiego, zaczęłam rozmyślać:
Może, ja powinnam..... Nie, dlaczego ja w ogóle o tym pomyślałam? Zawsze byłam dobrą uczennicą, bez problemów, bez nałogów, a teraz co? Przez jednego dupka, chcę od razu zacząć ćpać, pić i palić? Nieee, ćpunem nie mogę zostać, nienawidzę smrodu papierosów, a alkohol mi nie smakuje.....Nie mogę się stoczyć! Mam 15 lat, jestem młoda i muszę jak najwięcej korzystać z życia! Chociaż...... Tyle ludzi pali, pije i pierze narkotyki i jakoś z tym żyje.... Czemu ja miałabym nie dać rady? W końcu jestem silna, prawda? A dobrym na to przykładem jest Mateusz. On pali już od dawna i żyje. Próbował już alkohol i czasem go pije, ale nie za często. I.......... Wstyd się przyznać, ale narkotyki też zażywa. Ale nie jest uzależniony! Tylko, tak bierze, od czasu do czasu. Mówił mi raz, że to jest świetne, i że powinnam spróbować, ale ja nigdy nie chciałam. A teraz..... Wszystko wygląda inaczej. To mogłoby mi dodać siły. Tamtego dnia, gdy Mati proponował mi narkotyki, dał mi kilka małych woreczków z białym proszkiem. Schowałam je do mojej torby, w której trzymam wszystkie MOJE rzeczy. Jest ona na klucz, więc nikt nigdy nie zobaczył, co tam mam. Oczywiście bardzo bałam się, że jak rodzice je znajdą, wezmą mnie za narkomankę, ale nie znaleźli. Teraz był chyba ten moment, w którym powinnam spróbować............
Wyszłam z łazienki i pomaszerowałam do swojego pokoju. Zaczęłam szukać swojej torby, a ze skrytki wyciągnęłam kluczyk. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam miejsce skarbów. Nie myliłam się..... Pięć, małych woreczków, leżała na samym dnie i aż sama się prosiła o zażycie. Wyciągnęłam jeden z nich, a resztę dokładnie schowałam, a torbę zamknęłam na kluczyk. Nigdy tego nie robiłam i nie miałam pojęcia od czego zacząć. Otworzyłam woreczek i wsypałam trochę białego proszku na kawałek wcześniej urwanej kartki, a resztę dokładnie schowałam. Zwinęłam papierek w rulonik i wciągnęłam trochę nosem. Na początku, chciało mi się kichać, ale potem jakoś zaczęło sprawiać mi to przyjemność. Na prawdę, wciągnęłam resztę proszku i nagle, jakby poczułam się lepiej. To na prawdę działało, ale uzależnić się na pewno nie chciałam.
Chciałam wziąć tylko ten jeden raz, kiedy byłam w rozsypce.
Jeszcze raz poprawiłam ubranie i sztucznie uśmiechnęłam się do lustra, żeby sprawdzić czy dobrze udaję. Nie było aż tak źle, dlatego ostatni raz sprawdziła swój wygląd i biorąc głęboki wdech, wyszłam z pokoju.
Moim celem była kanapa w salonie. Zeszłam spokojnie na dół i zobaczyłam tam siedzącego przed telewizorem i wżerającego słone paluszki, Nialla. Chłopak szybko zauważył moja obecność i równie szybko (niestety) spostrzegł, ze płakałam. Wstał z kanapy i od razu mnie przytulił, szepcząc:
--Ej, mała. Co się stało? Dlaczego płakałaś? Proszę, powiedz....... Ktoś cię skrzywdził?
-Niall.......- Znowu się rozpłakałam, tym razem w ramionach blondynka.
-Już dobrze, nie płacz, proszę. Nie lubię gdy dziewczyny płaczą, bo samemu chce mi się wtedy płakać. Chdź może na kanapę.....- Zaproponował i skierował mnie na kanapę. -Powiedz, co się stało?
-Ale ja..... Niall!........ On mnie oszukał! Okłamał, rozumiesz? -Zaszlochałam.
-Ale kto? Kto cię skrzywdził? Jeżeli to ten twój chłopak, to.......
-Nie, to nie Mati..... -Przerwałam mu.
-To kto? Powiedz mi, a wtedy pożałuje, że cie tknął! -Zawołał i zrobił groźną minę.
-Dobrze....... -Westchnęłam i powstrzymałam się od płaczu. -To...... HARRY! Ale proszę cię, nie mów mu nic, chcę się na nim w ten sposób zemścić.
-Ale..... Jak to Harry? Przecież...... Nie wiem czy wiesz i nie wiem, czy powinienem ci to mówić, ale chyba nie ma opcji, wiec..... ON CIĘ KOCHA! -Zawołał tak, jakbym tego od niego wcześniej nie słyszała.
-Niall, to nie prawda.
-Co? Jak nie prawda, jak prawda? On sobie bez ciebie życia nie wyobraża! Ty nawet nie wiesz co on o tobie mówi, gdy cię nie ma. On ciągle o tobie gada, mówi, ze jesteś piękna, śliczna, słodka, zabawna, że ślicznie pachniesz i że cię kocha! Poza tym, to przecież widać. On tak na ciebie patrzy, tak inaczej....... Jak by to nazwać.....Hmm..... Patrzy na ciebie......Z miłością! I na pewno nie kłamie, tego jestem pewien. Przecież go znam i wiem, że jeszcze nigdy nie oszalał tak na czyimś punkcie, jak oszalał na twoim! Zrozum to! - Krzyknął.
-Właśnie nie! Chwila, jest ktoś w domu?
-Nie, tylko my. Harry jest na jakimś ważnym spotkaniu, Zayn pojechał na jeden dzień do rodziny, Liam umówił się gdzieś z jakąś dziewczyną, która jakiś czas temu poznał i spodobała mu się, a Lou i Pati poszli na randkę. Więc możesz mi powiedzieć, dlaczego twierdzisz, że to co powiedziałem jest kłamstwem?
-Nialler, ja..... Widziałam go dzisiaj, jak całował się z Clover. ONA to była ta jego ważna sprawa, a ja wcale nie poszłam do sklepu, tylko poszłam..... Go śledzić. Wiem, jestem dziwna, ale dzięki temu znam prawdę...... - Odparłam i spuściłam głowę, a Niall przytulił mnie i powiedział:
-Carol, za dobrze znam Harry'ego, żebym mógł w to uwierzyć. On by tego nigdy nie zrobił, nie okłamałby cię.  Wiem, że bardzo cię kocha, a Clover to tylko jego koleżanka, której się podoba. Założę się, że to ona go wtedy pocałowała, a nie on ja. I po prostu nie zdążył jej odepchnąć. Dziewczyno, to widać, że ona na niego leci i zrobi wszystko, żeby go mieć. Ale to nie oznacza, że on tez coś do niej czuje. On kocha ciebie i żadnej innej nie chce. Spokojnie, on jej na pewno nie pocałował. A, widziałaś dokładnie moment, w którym to ON ją całuje? -Zapytał.
-Yyyyyy, no nie. Widziałam tylko jak się całują, ale początku nie widziałam.....
-No właśnie! Ona go pocałowała, a on nie zdążył zareagować!  On nic do niej nie czuje! Obudź się!
-Jesteś pewny? A może jednak.......
-Nie! Znam go, on by czegoś takiego nie zrobił! No to masz odpowiedź. I nie masz powodu do płaczu! -Przerwał mi.
-Może masz racje.....
-Na pewno mam rację! Z resztą, jak tylko przyjdzie, pogadaj z nim. On ci wszystko wyjaśni. Ja jestem pewnie, że to nie była jego wina. -Powiedział i jeszcze raz mnie przytulił.
-Dzięki Niall, zrobię tak jak mówisz.....
-Paluszka? -Zapytał.
-Chętnie. -Odparłam i wzięłam kilka paluszków do ręki. -Zapomnijmy o tym..... A, co oglądasz?
-Jakiś śmieszny film o gadającym jedzeniu. Oglądasz ze mną?
-A mam coś ciekawszego do roboty?  Aż Harry nie przyjdzie, mogę z tobą oglądać! -Zawołałam i zaczęłam oglądać na prawdę smieszny film.
Może Niall miał rację. Może to nie była jego wina, a końcu nie widziałam całej tej sceny od początku do końca.Może nie powinnam była brać tych narkotyków......
Oglądałam film, co chwile śmiejąc się razem z blondynkiem. Po 15min. do domu przyszedł Harry. Ciekawe co tak długo robił jeszcze z Clover, bo przecież zegnał się z nią dobre 2 godziny temu...... Podejrzane.....
-Cześć! Co robicie? -Zawołał na wejściu.
-Oooo, cześć! W końcu jesteś........ NO to ja sobie na chwile idę, a wy sobie pogadajcie. Nie chcę wam przeszkadzać. -Odparł Horanek i wyszedł z salonu i pomaszerował po schodach na górę.
-Ale..... Coś się stało? -Zapytał nieświadomie Loczek.
-W pewnym sensie tak, bo.......Chciałabym, żebyś mi coś wytłumaczył.
-Okay, ale co takiego? -Ponownie zapytał i usiadł koło mnie na kanapie.
-Wiem, że to dziwne, ale....... Wybacz mi, ale ja...... Śledziłam dzisiaj ciebie i Clover. Byłam o ciebie zazdrosna i ciekawa o czym chcesz z nią gadać. I przez to, coś zobaczyłam.....
-Carol, ja ci wszystko wybaczę i w sumie całkiem fajnie wiedzieć, ze byłaś o mnie zazdrosna. Dzięki temu wiem, że może coś do mnie czujesz..... -Pogłaskał mnie po głowie. -A co takiego widziałaś?
-Harry........-Zaczęłam. -Ja, po prostu nie chcę, żebyś mnie oszukiwał. Jeżeli nic do mnie nie czujesz, to powiedz........
-Ale Carol! Jak nic do ciebie nie czuję? Przecież wiesz, jak wiele dla mnie znaczysz. Jak mógłbym cię oszukiwać? Nie potrafiłbym. -Przerwał mi.
-Chce żebyś tylko powiedział prawdę. -Dokończyłam.
Ale ja mówię prawdę! Powiedz, co zobaczyłaś, że teraz mi nie wierzysz?
-Widziałam.......... Jak całujesz się z Clover!
-Co? Z Clover? Czekaj, czekaj, czekaj...... Chyba wiem o czym mówisz. To co stało się przed jej domem, tak? -Zapytał.
-Tak, dokładnie o to chodzi.
-Ahhhhhh....... Carol..... Ja jej nie pocałowałem! To ona się na mnie rzuciła, a ja nie zdążyłem nic zrobić. Spędziliśmy miło dzień, jak przyjaciele. A potem pod jej domem...... Zegnaliśmy się kiedy nagle mnie pocałowała. Nie zdążyłem nic zrobić, ale nie odwzajemniłem tego. Szybko potem ją odepchnąłem, a ona wszystko mi wytłumaczyła. I ja tez powiedziałem jej prawdę. Powiedziałem, ze kocham CIEBIE! Ona powiedziała, że się we mnie zakochała, ale jakoś pogodziła się z tym, że bez wzajemności. Jeżeli dalej mi nie wierzysz to spytaj się je samej. Ona obiecała, że już się to więcej nie powtórzy. A nie wróciłem tak szybko, bo poszedłem na herbatę. Musiałem sobie to jakoś poukładać, ale już wszystko jest dobrze. Dlatego proszę, uwierz mi....- Wyszeptał i złapał mnie za ręce. -Proszę, Carol........ -Możecie nazwać mnie łatwowierną, ale ja mu uwierzyłam. Wybaczyłam mu wszystko, jak głupia, ale pewnie to przez miłość, która go darzyłam. Nie mogłam mu nie uwierzyć, mówił tak racjonalnie i jeszcze robił takie słodkie oczka i tak ładnie prosił.........
Każdy przecież zasługuje na drugą szansę. Każdy........
-Harry....... Ja cię tak strasznie przepraszam, nie wiedziałam...... -Westchnęłam i aż zrobiło mi się go żal. Ja go tak osądziłam, a przecież pewności nie miałam. Jak ja go potraktowałam? Jak łamacza serc!  Idiotka! -To raczej ty powinieneś mi wybaczyć, za to ze cię osądziłam....... I jeszcze cie śledziłam..... Powinnam ci zaufać...... Przepraszam Harry........
-Ty nie masz mnie za co przepraszać. Tak na prawdę cieszy mnie to, że jesteś o mnie zazdrosna. -Znowu wyszeptał to, swoim uwodzicielskim szeptem i puścił do mnie oczko. A ja oczywiście dostałam gęsiej skórki!
-To w takim razie, oboje jesteśmy winni, ale chyba wszystko już wyjaśnione.....- Uśmiechnęłam się.
-Masz rację, śliczna.......- Szepnął i delikatnie mnie pocałował, na znak, że już sobie wybaczyliśmy.
Hmmmmm...............

Dzięki wam kochani, że chce wam się to czytać.
Jesteście cudowni <33
Prawie bym zapomniała, podwyższam stawkę xD
4 komentarze = następny rozdział :P

sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 20

Noc była taka miła.........
Otworzyłam oczy. Głowę, cały czas miałam wtuloną w tors Loczka. Był ze mną przez całą noc. Nie zostawił mnie tak jak obiecywał. Pomrugałam oczami i nagle zorientowałam się, że moja ręka leży wprost na kroczu Harry'ego. Gdy to do mnie dotarło, natychmiast się zawstydziłam. Podniosłam głowę żeby sprawdzić czy jeszcze śpi. Na szczęście spał, dlatego powoli zabrałam dłoń z jego "czułego" miejsca. Spał jak aniołek.
Miał spokojny oddech i równomierne bicie serca. Kilka niesfornych loczków opadało mu na oczy, ale nie chciałam ich odgarniać, bo te loczki dodawały mu uroku. Był prześliczny. Położyłam głowę z powrotem na jego klatkę piersiową i wtuliłam się w nią.
W pewnym momencie, Loczuś zaczął się wiercić, co znaczyło, ze powoli się budził.
-Aaaahhhhh......-Ziewnął. -Co tam Carol? Jak się spało z ręką na moim "przyjacielu"?
-Yyyyy...... Skąd wiedziałeś?
-Czułem miłe ciepło na..... Z resztą wiesz gdzie. -Zaśmiał się.
-Przepraszam..... -Zawstydziłam się rumieniąc.
Nic się nie stało, przynajmniej wiadomo gdzie ciągnął twoje ręce....
-Taak, chyba masz racje..... Ale.... Nie przeszkadzało ci to? Nie zdjąłeś mojej ręki, dlaczego? -Zapytałam.
-Bo nie chciałem cię obudzić. A poza tym, nie przeszkadzało mi to. Carol, dobrze wiesz jak wiele dla mnie znaczysz i nawet najmniejszy gest przyprawia mnie o zawstydzenie. No, i..........Podnieceni..... -Zaśmiał się, tym swoim cwaniackim uśmiechem, który uwielbiałam, i przez którego miałam dreszcze.
-Harry!!!! Ty zboczuchu!!! -Zawołałam, i........ Nie wiem dlaczego, ale powoli zbliżyłam swoje usta do jego ust. Zrobiłam to najdelikatniej jak potrafiłam.  Miał takie ciepłe i mokre warki........ Trochę bałam się, ze mnie odepchnie, ale on szybko odwzajemnił mój pocałunek. Stałam się fanką jego ust.........
Po chwili, oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Dawno nie widziałam jego oczu, tak radosnych. Był szczęśliwy i podobało mu się to, co zrobiłam. I mi tez.......
Jestem psychopatką, ale w końcu muszę się chyba przyznać..... Kochałam go.
Chciałam mu to powiedzieć, po prostu wyznać mu, że go kocham, a Mati się dla mnie nie liczy.
-Harry...... -Zaczęłam po cichu.
-Pocałowałaś mnie...... Dlaczego? -Przerwał.
-Bo chciałam......- Odparłam bez namysłu.
-Mam nadzieję, że bedziesz mieć więcej podobnych pragnień.......
-A.......Jakie pragnienia masz na myśli?
-Różne. Wszystkie jakie będziesz mieć. Od uśmiechu, aż do pocałunków........- Szepnął cwaniacko i poruszył śmiesznie brwiami.
-Chciałbyś!- Zawołałam. - Ale niech będzie.  Jak będę mieć jakieś podobne pragnienia, to z pewnością wykorzystam cię do ich spełnienia! -Zrymowałam i dźgnęłam go w brzuch, na co zgiął się w pół i słodko jękną.
-A to za co? -Zapytał trzymając się za brzuch.
-Za to, że jesteś taki cwany i zboczony! - Zawołałam i znowu dźgnęłam go w brzuch. A przynajmniej próbowałam, bo Harry złapał mnie za rękę i zatrzymał.
-Przepraszam bardzo, ale to nie ja podczas snu trzymałem rękę na swoim "przyjacielu"!
-Ohh..... Powiedziałeś, że ci to nie przeszkadzało! A poza tym, ja wtedy spałam! Nie panowałam nad swoją ręką! -Broniłam się.
-Jak chcesz, to możesz częściej nie panować nad swoją ręką tylko, że nie podczas snu!
-Jesteś zboczony! -Zawołałam i wyrywając rękę z jego uścisku, znowu spróbowałam go dźgnąć, ale i tym razem zatrzymał mnie.
-Chciałabyś!  Myślisz, że dam ci tak po prostu dotknąć mego wspaniałego brzucha? Nie ma nic za darmo!
-A, co byś chciał w zamian? -Zapytałam.
-Hmmmm........ Nie wiem....... Może........ Buziaka? Nic więcej, tylko jeden niewinny buziak i będziesz mogła dotknąć mój brzuszek.........-Zaproponował i zrobił oczu kota ze Shreka, dlatego....... Jak mogłam mu odmówić?
-Ale tylko jeden, i nic więcej! -Powiedziałam, a Harry natychmiast zbliżył swoje malinowe usta do moich. Naszą piękną i romantyczną chwilę przerwał Lou, wparowując bez ostrzeżenia do pokoju.
-Yyyyyy....... Przepraszam, że przeszkadzam, ale........... Idziecie na śniadanie? Możecie później to dokończyć.....
-Lou!!!!!!! -Krzyknał Hazz. -Idź już sobie! Zaraz pójdziemy, daj nam 10min.!- Po tym, Pasiak grzecznie opuścił pokój, zostawiając nas znowu samych.
-No to.... Na czym skończyliśmy? -Zapytał Harry i już chciał wrócić do pocałunku, ale ja połozyłam mu palec na ustach i powiedziałam:
- Nie, nie, nieee....... Na dzisiaj wystarczy. Co za dużo to nie zdrowo, dlatego lepiej chodźmy się zbierać, bo jestem już straasznie głodna! -I wyszłam z łóżka zbierając swoje rzeczy z krzesła.
Harry zrobił dokładnie to samo. To znaczy nie brał swoich ubrań z krzesła, ale ruszył tyłek, żeby zebrać się na śniadanie. Po 15min. byliśmy już na dole i pałaszowaliśmy śniadanie przygotowane przez wspaniałomyślnego Liama.
-Przepraszam na chwilkę, ale muszę coś załatwić. Coś ważnego.....- Stwierdził Harry po chwili jedzenia i odszedł od stołu. Poszedł do łazienki i gdzieś zadzwonił. Najprawdopodobniej była to Clover, bo trochę usłyszałam jego rozmowy.
"Ej, ale nie możesz się na mnie gniewać. Ja cie na prawdę bardzo lubię i nie chcę z byle powodu, kończyć z tobą kontaktu. Dobrze wiesz, że wtedy nie mogłem się z tobą pożegnać, bo ktoś spał mi na ramieniu. Chciałem, ale nie mogłem, a ty musisz to zrozumieć. Spotkajmy się za pół godziny przed bramą do parku, tam wszystko ci wytłumaczę. Tak, będę sam. To cześć!"
I rozłączył się  wracając do stołu. On chciał jej coś wytłumaczyć, tylko nie wiem dlaczego tak bardzo zależało mu na dobrym kontakcie z nią. Doskonale wiedziałam, że nie powinnam, że to jego sprawa, ale nie mogłam się powstrzymać, dlatego postanowiłam, że będę go śledzić. Może nie tak dosłownie, ale bardzo chciałam wiedzieć co ma jej do wytłumaczenia i jak zachowuje się w  TYLKO jej towarzystwie.
Zaraz po śniadaniu, Harry ubrał się i zawołał wychodząc:
-Niedługo wracam! Mam ważną sprawę do załatwienia! Paa! -I już go nie było.
Miałam szczęście, że wiedziałam gdzie jest wejście do parku i mogłam dojść tam trochę po nim. Szybko się ubrałam i tylko krzyknełam na pozegnanie:
-Idę do sklepu, zaraz wracam! -I poszłam. Szłam za nim, ale chciałam dojść na miejsce zanim on tam dojdzie, dlatego pobiegłam inną drogą i schowałam się za krzakami przy bramie do parku, przed nim.
Tak jak myślałam. To z Clover rozmawiał, bo ona już na niego czekała. Niestety nic nie słyszałam z ich rozmowy, bo byłam za daleko, ale za to widziała co robią. Jak go tylko zobaczyła, zaczęła na niego krzyczeć, a on ją uspokajał i coś tłumaczył. Potem było widać, że mu wybaczyła, bo zaczęli się razem śmiać i poszli do kawiarni. Nie robili nic złego, ale ja i tak byłam cholernie zazdrosna. W kawiarni byli ok. 15min. Potem on ja odprowadził pod jej dom. (przynajmniej tak mi się wydawało) i zaczęli się żegnać. I właśnie wtedy stało się coś co nie powinno się zdarzyć. Chyba nie powinno.....
W każdym razie, w pewnym momencie na chwilę popatrzyłam na telefon żeby sprawdzić godzinę, a gdy znowu na nich popatrzyłam, oni....... Całowali się. Nie mogłam na to patrzeć. Po prostu odwróciłam wzrok automatycznie i zaczęłam płakać Nie mogłam tak tam siedzieć, ldatego po cichu pobiegłam do domu. Tak, żeby mnie nie zauważyli. Udało mi się, nie zobaczyli mnie.
Pobiegłam prosto do domu, a łzy ciekły mi po policzkach. Nie panowałam nad tym. Czułam jak oczy mi przeciekają, a serce rozpada się na miliony małych kawałeczków. Byłam strasznie wściekła, bo to  co zobaczyłam oznaczało, ze on mnie okłamał. Powiedział, że się we mnie zakochał, że nikt inny się nie liczy, a i tak całował się z Paszczurzycą.
Jak na złość, zaczął padać deszcz, ale przynajmniej dzięki temu widać moich łez. Biegłam najkrótszą drogą, co chwile kogoś potrącając. Ale to się dla mnie nie liczyło. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.
Po pięciu minutach ciągłego biegu, w końcu dotarłam do celu. Wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się bezwładnie na łóżko. Płakałam, strasznie płakałam. W głowie miałam tylko scene, w której ona i on....... Nawet nie potrafiłam tego wypowiedzieć.
Dlaczego tak się zachowałam? Nie wiem.... Przecież ja z nim nawet nie byłam, ale jednak on powiedział mi coś, co teraz okazało się kłamstwem.
W tamtym momencie, cieszyłam się, że byłam taka ciekawska i poszłam wtedy za nim. Gdybym jednak nie poszła, nie wiedziałabym o tym, co się stało i ciągle wierzyłabym w to co by mówił.
 W każde jego słowo, każdy gest..........
Cały czas ufałabym mu i nie wiedziałabym, że kłamie.... Na prawdę byłam wdzięczna mojej ciekawości........

Mam nadzieje, że nie zepsułam tego, i że się podobało :)
Jak na razie, nikt nie zostawia żadnych komentarzy, dlatego może zrobimy tak.
3 komentarze = następny rozdział  :p

wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 19

-No w końcu jesteście..... Gdzie wy tak długo byliście? -Zapytał Lou.
-Nieważne.....
-Później ci wszystko opowiem Tommo. -Przerwał mi Hazza i puścił do mnie oczko, a ja niemal natychmiast się zarumieniłam. Nie wiem dlaczego, ale właśnie tak, Harry na mnie działał. Serce waliło mi w piersi, ręce drżały, oddech robił się szybszy i robiło mi się goręcej. Nie panowałam nad tym. W myślach był tylko ON, a wo mojej głowie przewijał się tylko nasz pocałunek.Na samą myśl o tym co przed chwilką się stało, nogi robiły mi się jak z waty. Jedno wiem na pewno...... Chciałam więcej!
Ale przecież nie mogłam.... W końcu obiecałam sobie, że dopóki jestem z Mateuszem, Harolda nie tknę. Ale, kurde..... To było takie trudne.... Te oczy, uśmiech i zapach....To one przejęły nade mną kontrolę.
Większość rozsiadła się w dużym pokoju na podłodze, dlatego stwierdziłam, że się do nich dołączę. Ruszyłam więc za Harrym i usiadłam obok niego. Clover siedziała w bezpiecznej odległości, ale gdy zobaczyła mnie, siedzącą po jego lewej stronie, natychmiast wstała ze swojego miejsca i usiadła po jego prawej stronie, rzucając mi przy tym wrogie spojrzenie. Nie reagowałam na to. Nigdy nie chciałam mieć wrogów, ale ona coraz bardziej dawała mi powody do tego, żeby to zmienić. Siadając, złapała rękę Hazzy. Miałam cicha nadzieję, ze ją odtrąci, ale on nawet nie drgną. Być może się nie zorientował, że jego piękna, delikatna i ciepłą rączkę, trzyma POTWÓR! Nie mogłam pozwolić, by jego łapka, dalej była w jej szponach, dlatego złapałam go za drugą rękę i spytałam:
-Mieliśmy oglądać film, prawda Harry? -On złapał mocniej moją dłoń i odpowiedział.
-Taaak, właśnie. Dzięki śliczna, że mi przypomniałaś, bo prawie o tym zapomniałem.... - I tym chytrym sposobem, Harry puścił jej łapsko (moja niestety teeż, ale przynajmniej nazwał mnie "śliczna" przy wszystkich!) i poszedł włączyć film.
-Uwaga, uwaga! Będę przemawiał! Radze wam zająć lepsze miejscówki, bo na podłodze nie jest za wygodnie. Włączam film! -Zawołał i włożył jakąś płytę do odtwarzacza po czym zajął miejsce obok mnie na kanapie. 9W czasie jego przemowy usiadłam na kanapie)
Paszczurzyca usiadła na fotelu, bo miejsca obok Loczka były już zajęte. Starałam się skupić na filmie, ale było cholernie ciężko, bo on był koło mnie. Ciągle myślałam o nim. Po około godzinie rozmyślań, postanowiłam, że udam śpiącą. Położyłam głowę na ramieniu Zielonookiego, a on objął mnie i przytulił.
-Śpiąca jesteś? -Zapytał po cichu.
-Yhmmm.... -Wymruczałam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Spojrzałam tylko kątem oka, czy Clover widzi, że przytulam się do niego. Widziała i to bardzo dobrze, bo cały czas, bacznie mnie obserwowała. I to nie wzrokiem pełnym miłości, tylko pełnym złości, wściekłości i zazdrości. Miałam ochotę wydłubać jej te wstrętne świńskie oczka, powyrywać kurze łapki i te sterczące włoski. A potem bezceremonialnie, wyrzucić ją za drzwi i nigdy więcej nie wpuszczać. Tylko, że Harry.....Ją lubił. Na prawdę ja lubił. Tą wstrętną paszczurzyce.....Dlatego powstrzymywałam się od popełnienia przestępstwa i oszpecenia tej Laluni.
Na szczęście pocieszał mnie fakt, ze on ja LUBIŁ, a mnie KOCHAŁ. Sam to powiedział, a na pewno nie kłamał. To było mojej jedyne pocieszenie.
Ułożyłam  się wygodniej na kanapie i bardziej wtulając się w Harry'ego, zaciągnęłam się jego zapachem.
Pachniał tak...słodko, męskimi perfumami pomieszanymi ze świeżymi malinami.....Hmmmm..... Idealne połączenie..... Teraz sobie dopiero przypomniałam, że właśnie taki sam zapach czułam, gdy pierwszy raz go spotkałam. To było już dawno, ale jednak wszystko pamiętałam, jakby to się działo wczoraj. Pamiętałam, jak płakałam, jak siedziałam sama na moście w deszczową noc. Pamiętałam jak on przyszedł i tak po prostu zaczął pocieszać.....Wtedy tak pachniał...... Tak ślicznie.....Ahhh........... Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo mi na nim zależało. I miałam na to sporo dowodów.
1. Gdy tylko był w pobliżu, moje ciało robiło dziwne rzeczy. Ręce mi drżały, nogi się uginały, miałam niespokojny oddech i robiło mi się ciepło. Nie mówiąc już o czerwieniących się policzkach.
2. Kiedy Clover się do niego zbliżała, automatycznie robiłam się zazdrosna i miałam ochotę jej coś zrobić.
3. Uwielbiałam wszytsko, co tylko było związane z nim. Kochałam jego uśmiech, zapach, oczy,włosy.....Kochałam sposób w jaki odgarnia sobie loczki, sposób w jaki mówi.....
4. A przede wszystkim, gdy tylko był blisko, zapominałam o Mateuszu. Zapominałam o tym, że mam chłopaka, że powinnam się pilnować i, że nie powinnam ciągle myśleć o Loczku.
I to są cztery mocne dowody na to, że chyba się zakochałam. Mati przestawał już dla mnie istnieć, natomiast Harry zaczynał być dla mnie najważniejszy.....
Może jednak powinnam z nim być, spróbować..... Wrócić do Polski i zerwać z Mateuszem.....
Ale jak wrócę do Polski, nie będzie przy mnie Harry'ego! A bez niego, mogłabym równie dobrze nie mieć chłopaka. To dziwne, ale gdy dowiedziałam się o tym , że wyjeżdżam i nie będę już się często widywać z Matim, mimo wszystko potrafiłam sobie wyobrazić życie bez niego. Teraz jestem już rok z dala od niego i jakoś nie czuję ogromnej potrzeby spotkania się z nim, nie czuję jego braku.... A jak sobie pomyśle, co by było, gdybym będąc z Harrym musiała się z nim rozstać, to..... Przecież ja bym bez niego długo nie wytrzymała! Bez jego zapachu, uśmiechu i sposobu w jaki mówi, w jaki się do mnie zwraca.... No po prostu, śmierć na miejscu! I to chyba kolejny dowód tego, co czuję. I tego, że chyba bardziej zależy mi na Harrym niż na Mateuszu......
Ahhh.............. Wtuliłam się bardziej w Harolda i nagle usłyszałam, muzyczkę zakończeniową i westchnienie Louisa.
-No i koniec....Al to było krótkie....
-Dobra, to jak film obejrzany, to sorki, ale muszę iść chłopaki.... Paaaa! -Zawołała Clover. Usłyszałam jak daje całusy chłopakom.
-Harry, ja już idę. Nie pożegnasz się ze mną?
-Przepraszam, Clover. Nie mogę teraz wstać, no wiesz...... Śpiąca Królewna..... No, nie chcę jej obudzić..... Rozumiesz chyba, prawda? -Powiedział po cichu i pogłaskał mnie po głowie.
To było takie słodkie! Nazwał mnie "śpiącą królewną" i nie chciał się pożegnać z Clover, dla mnie, dla mojego własnego dobra, żeby mnie nie "obudzić". Dobrze, ze myślał, że śpię, inaczej penwie pocałowałby na pożegnanie tą zarazę. Grrr......
-To w takim razie, cześć! -Zawołała urażona i wyszła.
-Harry.....Czy coś się stało? Przecież lubiłeś Clover, dlaczego się z nią nie pożegnałeś? Nie lubisz już jej? -Zapytał zaciekawiony Lou.
-Nie w tym rzecz. Nie miałem się jak z nią pożegnać. Wybacz, ale Carol jest dla mnie ważniejsza, a Clover wszystko wyjaśnię jutro. Zobaczysz, będzie dobrze.....
-Jak chcesz, ale....... Stary...... ja cie rozumiem......Spoko...... Odniesiesz ją do łózka? -Zapytał.
-Taak, spkojnie. Możecie iść spać, ja ją odniosę.
-Dobranoc! -Powiedzieli wszyscy na raz i zaraz po tym, usłyszałam jak dziesięć par nużek, drepta po schodach na górę. (razem z Pati)
-Dobranoc, szepną Hazz i powoli wstał i wziął mnie na ręce. Prawie nie czułam tego, ze mnie niesie.
Był taki delikatny...... Położył mnie do mojego łózka i dokładnie przykrył. Był dla mnie taki kochany, a ja dla niego nic nie robiła. Musiałam dać mu jakiś znak, że mi na nim też zależy, dlatego kiedy chciał już wyjść z mojego pokoju, cicho szepnęłam:
-Harry........
-Tak? Coś się stało? -Zapytał i niemal natychmiast znowu był przy moim łóżku.
-Nie zostawiaj mnie tu samej.....Proszę......
-Nie zostawiam......-Odszepną i powoli wpakował się obok mnie, do łózka. Przytuliłam się w jego wyrzeźbiony tors i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam wdychając jego przepiękny, malinowy zapach.......

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 18

Chciałyśmy poczuć się jak dzieci. Dlatego pobiegłyśmy na pobliski plac zabaw. Patrycja rzuciła się na zjeżdżalnię, a ja na huśtawkę. Potem razem wpadłyśmy do piaskownicy i robiłyśmy z siebie wariatki, którymi tak na prawdę byłyśmy. Wrzeszczałyśmy, piszczałyśmy i śmiałyśmy się tak głośno, ze wszystkie dzieci po chwili wybiegły z placu z wrzaskiem.
-No ładnie, przestraszyłyśmy biedne dzieci..... -Zaśmiała się.
-Oj tam, oj tam. Teraz my też jesteśmy dziećmi i mamy prawo do straszenia dzieci! -Zawołałam i wybuchłam złowieszczym śmiechem. Dawno tak nie szalałam jak tamtego dnia.
Obie byłyśmy baardzo zmęczone, ale żałowałyśmy ani jednej sekundy spędzonej na wariactwie.
Dlatego wróciłyśmy do domu rozbawione i jak już wspomniałam, zmęczone, ale mimo tego cały czas chciałyśmy się bawić. Gdy weszłyśmy, wszyscy chodzili po domu i nie wiadomo dlaczego zaglądali we wszystkie możliwe zakamarki.
-Oooo!! Moje słoneczko przyszło! Tak bardzo tęskniłem....-Powiedział Lou i podszedł od tyłu do Pati.
-Ja za tobą też, mój królewiczu... -Zaśmiała się. -Ja.....- Zaczęła, ale nie było jej dane dokończyć, gdyż stęskniony Marchewkożerca przerwał jej, składając na jej ustach delikatny, a zarazem namiętny i pełny czułości, pocałunek.
Westchnęłam na widok tej uroczej sceny i wiedząc, że teraz zakochani chcieliby by im nie przeszkadzać, postanowiłam dowiedzieć się dlaczego wszyscy zachowują się tak, jakby czegoś szukali.
-Czemu tak chodzicie po całym domu? Szukacie czegoś? -Zapytałam.
-No właśnie, nie widziałaś może pilota od telewizora? -Odpowiedział pytaniem Hazza.
-Wydaje mi się, że wiem gdzie on jest. Zaraz go przyniosę. A tak w ogóle to..... Czyżby zapowiadał się wieczorek filmowy, o którym nie wiem?
-Taak, bo właśnie..... Zapomniałem ci powiedzieć. Ostatnio jak byłem na zakupach, poznałem pewną dziewczynę, Clover. Jest bardzo miła i chciałem żebyście ją wszyscy poznali, włącznie z tobą. Nie gniewasz się? - Zapytał robiąc przy tym oczka, proszącego pieska.
-Niee, dlaczego miałabym się gniewać? O co? O to, że poznałeś jakąś fajną dziewczynę?
-Niee, ale może o to, że ci wcześniej nie powiedziałem....
-Nie martw się, nie gniewam się. I bardzo chętnie ją poznam. To w takim razie idę po tego pilota. Zaraz wracam! -Krzyknęłam i pobiegłam po schodach w kierunku sypialni Harolda, gdyż właśnie tam po raz ostatni widziałam pilota, leżącego gdzieś na łóżku wśród walniętych ubrań. Harry po prostu nie dbał o porządek, ale nie przeszkadzało mi to. Był wystarczająco kochany i zdecydowanie, gdyby dbał o porządek, mogłabym go zaliczyć do IDEAŁÓW. Chociaż nawet z nie porządkiem jest ideałem..... Dobra, wróćmy do historii.
Pilot tak jak przewidywałam, leżał na łóżku, a obok niego leżał otwarty zeszyt. Nie chciałam tam zaglądać, ale gdy sięgnęłam po pilota, w oczy rzucił mi się napisany wielkimi literami, napis: "KOCHAM JĄ!"
Musiałam tam zajrzeć, moja ciekawość tego bardzo chciała, i wygrała z rozsądkiem. Usiadłam na łóżku i otworzyłam zeszyt szerzej. Zaczęłam czytać zapiski Loczka. Miał bardzo charakterystyczny charakter pisma, poznałabym go wszędzie.
" Co ja mam zrobić? To dziwne, że zwierzam się zwykłemu zeszytowi, ale teraz nie mam komu się wygadać, bo Tomlinsona nie ma, więc zostajesz ty, zeszycie. Nazwę cię......Chris. Dobrze? Matko, ze mną co raz gorzej, gadam z zeszytem. Yyy, przepraszam, z Chrisem. Niech będzie, jak bardzo dziwne to jest, czuję potrzebę wygadania się komuś, więc zostajesz ty, Chris. Tobie chyba mogę to powiedzieć i to głośno, dlatego mówię: KOCHAM JĄ! Powiedz mi, co ja mam zrobić, bo ja sam już nie wiem. Zakochałem, się, tego jestem pewny, ale.....Bez wzajemności , niestety.... Moje serce wybrało dziewczynę, której serce należy do kogoś innego. Ona ma chłopaka, Chris. Lou ciągle mnie namawia, żebym jej to powiedział, ale ja nie jestem pewny czy powinienem. Bo, co jeżeli tym wyznaniem zepsuje relacje między nami? A tego przecież nie chcę. To wszystko jest takie trudne.... Marzę, żeby ona mnie pokochała.... Próbowałem raz ja pocałować, ale mnie odepchnęła, nie chciała. Dlatego zawarłem umowę ze samym sobą, że już nigdy więcej tego nie spróbuje, żeby czegoś nie zepsuć. Mój przyjaciel miał farta, dziewczyna, której ofiarował serce, odwzajemniła jego uczucia i teraz są szczęśliwą parą. Ale chwila, jak by na to spojrzeć z innej perspektywy, to.... Może ja też tak powinienem, przy wszystkich powiedzieć jaj o swoich uczuciach, zaryzykować. W końcu, jest ryzyko, jest zabawa! Tylko, że może ja to jednak zrobię na osobności..... Jak mnie odrzuci, to przynajmniej nikt nie zobaczy jak płaczę, tylko ona.... Dobra, postanowione! Powiem Carol wszystko w najbliższym czasie, tylko jak będziemy sami. Aż tak bardzo nie chcę ryzykować. I wiesz co Chris? Jesteś na prawdę dobrym słuchaczem, może jeszcze kiedyś ci się wygadam i poproszę o radę? Nigdy nie pisałem pamiętnika i nie zamierzam zaczynać, ale ty.... Może zróbmy tak, nie będziesz moim pamiętnikiem, tylko rzadkim miejscem do wygadania się. Co ty na to? Pasuje ci taki układ, Chris? Mam nadzieje, ze milczenie oznacza zgodę, więc dzięki za wszystko, może jeszcze kiedyś coś ci powiem, a na razie musisz nacieszyć się tym co masz. To idę do chłopaków, bo chyba mnie wołają. Jeszcze raz dzięki, i do napisania, Chris!  :D "
-Carol, znalazłaś tego pilota?! -Usłyszałam krzyki Nialla z dołu.
-A może porwali cię kosmici?!
-Nie, nie Lou. Nikt mnie nie porwał i już znalazłam pilota. -Zawołałam. Odłożyłam zeszyt tak, by leżał w takiej samej pozycji co wcześniej i zeszłam do reszty. To co przeczytałam, wstrząsnęło mną. Harry na prawdę mnie kochał i to do tego stopnia, ze musiał się zwierzać z tego zeszytowi. Nie, przepraszam, Chrisowi. A najgorsze w tym wszystkim było to, ze ja chyba jego też kochałam, ale nie potrafiłam tego okazać. Kochałam Harry'ego i Mateusza. Dwóch chłopców na raz! AAAAAA!!!! To jest straszne i powinno być zabronione. Przecież nie można lecieć na dwa fronty. A ja lecę.... Jestem z Matim, ale do Loczka też coś czuję, a nie mogę z nim być. To jest takie poplątane, że się można pogubić. Może też powinnam wygadać się zeszytowi i jakoś go nazwać?
-Carol, przedstawiam ci Clover. Clover, to jest Carol. -Przerwał moje rozmyślania Harry, gdy doszłam do dużego pokoju.
-Cześć! Miło mi cię poznać. -Powiedziałam i podałam rękę Clover, a ona ją uścisnęła. Była chuda, wysoka i całkiem ładna. Nie, była na prawdę bardzo ładna.
Niall postawił na stole chipsy i zaczęliśmy gadać. Clover przez cały czas wdzięczyła się do Harry'ego, co mnie bardzo irytowało i sprawiało, ze robiłam się o niego co raz bardziej zazdrosna.. Poklepywała go, uśmiechała się, przytulała......A jemu to nie przeszkadzało!  Czyżby ona też mu się podobała? Ale przecież w Chrisie napisał, ze to we mnie się zakochał. Może.....Ona ma tak jak ja. Może kocha dwie osoby na raz...
Nie byłam z Harrym, ale nie mogłam na nich patrzeć. Usiadłam spokojnie na kanapie i starałam się nie zwracać na nich uwagi. Ale było cholernie ciężko. Przez nią straciłam mój cały dobry humor.
A Harry chyba to zauważył, bo po chwili podszedł do mnie, przerywając rozmowę z Clover i zapytał:
-Ej, Carol....... Coś się stało? Możesz mi o wszystkim powiedzieć. Nie polubiłaś Clover?
-Niee, nie znam jej jeszcze, więc nie umiem powiedzieć czy ją polubiłam czy nie.....-Skłamałam. Mimo, ze jej nie znałam, już jej nienawidziłam.
-To w takim razie, skoro wszystko jest okay, to możemy chwilkę pogadać?
-Tak, jasne. Nie ma problemu. -Odparłam i wyszłam za Harrym z domu na podwórko.
-Pomyślałem, że tutaj będzie nam lepiej rozmawiać mimo, ze zimno. Tam jest trochę głośno, a lepiej nam będzie w ciszy.
-Racja, tu jest dużo ciszej. -Zaśmiałam się. Ciekawiło mnie jedno. Co on chciał mi powiedzieć? Sam na sam, w ciszy..... Czyżby on..... Teraz?
-Posłuchaj. Myślę, ze się domyślasz co chcę ci powiedzieć, ale nie ważne. Louis chciał ci to wyjaśnić, ale uznałem, że lepiej będzie jeśli usłyszysz to ode mnie. Tak więc....
-Harry, nie bój się. Spokojnie.... -Przerwałam mu, żeby go trochę uspokoić. Nie mogłam się doczekać, aż to usłyszę, ale nie chciałam żeby się tego bał.
-Dzięki...... To jest... No wiesz, trudne....
-Spokojnie, rozumiem cie... Możesz mówić.
-Carol........ Ja to czuję od bardzo dawna, myślę, że ty o tym wiesz. Pamiętasz jak chciałem cię pocałować, ale wytłumaczyłaś się tym, ze masz chłopaka....
-Pamiętam.....-Znowu mu przerwałam.
-No właśnie, bo wiesz.... Ja nad tym nie panowałem, bo........Bo bardzo tego pragnąłem. I cały czas pragnę, ale...... Boję się....... Ahhhh.... To wszystko dlatego, bo ja...... No...... Kocham cię! I dlatego cholernie chciałbym móc cię w końcu pocałować! Móc to zrobić!
-To zrób to, idioto! -Zawołałam i ze śmiechem.
-Dlatego musisz mi wybaczyć, że wtedy chciałem cię pocał........ CO? Pozwalasz mi? Tak po prostu? Chcesz żebym to zrobił? A co z twoim chłopakiem? - Nie mógł otrząsnąć się Loczuś.
-Proszę, nie przypominaj mi, bo jeszcze zmienię zdanie. Po prostu mnie pocałuj.......- Szepnęłam, a on bez namysłu zbliżył się do mnie i lekko musną moje usta. Poczułam miłe ciepło na wargach i ogromną chęć na WIĘCEJ. Zdradzałam właśnie mojego chłopaka, ale nie przeszkadzało mi to. On i tak się o tym nie dowie, a ja nie będę z tego powodu przerywać tej cudownej chwili. Musiałam nacieszyć się pełnymi, malinowymi ustami Harry'ego, dlatego pogłębiłam pocałunek. To była najcudowniejsza chwila w moim życiu. Nagle czas staną, nic się nie liczyło, tylko on i jego gorące wargi. Po chwili jednak oderwaliśmy się od siebie.
Spojrzałam w jego oczy.... Jego piękne, zielone oczy świeciły radością. W końcu był szczęśliwy.
Właśnie te zielone oczy, te śliczne dołeczki, które pojawiają się, gdy się uśmiecha i te cudowne, geste loczki sprawiły, że się zakochałam. I to na amen. Czułam to.
Z za ramienia Loczusia zobaczyłam, że Clover widziała nasz pocałunek. A gdy się zorientowała, że na nią patrze, odeszła od okna i odwróciła wzrok.
-I jak? -Zapytałam.
-Hmmmm..... Świetnie całujesz.... -Zaśmiał się. -Powiedz mi, tylko szczerze...... Czy ty coś do mnie czujesz? No bo pozwoliłaś mi mając chłopaka.....A to zdrada...
-Harry, nie będę cię okłamywać, dlatego ..... Tak, czuje coś do ciebie, od dawna.... Tylko nie byłam pewna co do twoich uczuć....
-Carol, ja już ci mówiłem, kocham cię i jestem tego pewien. Nikt inny dla mnie się nie liczy. Dlatego, chciałbym z tobą być......
-Tak, ale Harry...... Mam chłopaka.....- Zasmuciłam się na samą myśl o tym.
-Wiem i dlatego nie będę cię do niczego zmuszać. Jeżeli chcesz być z nim, to bądź. Ale jeżeli jednak wybierzesz mnie, to...... Daj znać......-Uśmiechnął się.
-Tylko, że ja sama nie wiem, nie lubię wybierać..... Może...... Może na razie jeszcze poczekajmy. Jak wrócę do Polski, spotkam go i zobaczę, czy będę tak samo się denerwować co przy tobie. Ale na razie nie wiem.... Zrozum.....
-Rozumiem, więc nie będę naciskać. Wybór należy do ciebie. Ja tylko bardzo chciałem żebyś o ty wiedziała, bo bardzo mi zależy...
-Dziękuję.... -Odparłam. - Może lepiej wróćmy już do domu? Tu jest trochę zimno, a poza tym oni mogą się martwić. Przecież nie wiedzą gdzie jesteśmy. -Zaproponowałam.
-Taak, chodźmy. -Powiedział Harry, a ja ruszyłam do wejścia. W połowie drogi, Harry zatrzymał mnie i szepnął mi do ucha:
Pamiętaj Carol..... Nie ważne którego z nas wybierzesz, ja i tak zawsze będę cię kochał......- I pocałował mnie lekko w policzek. Moje ciało nagle zadrżało i poczułam, że się rumienię.
-Chodźmy już.....- Odparłam tylko. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, a przecież nie mogłam mu powiedzieć, że też go kocham. Nie chcę mówić mu ckliwych wyznań, póki jestem z Matim. Bo jeżeli coś by nie wyszło i jednak nie była nigdy z Harrym, złamałabym mu serce, a tego bałam się najbardziej....
Wróciliśmy do wszystkich jak gdyby nigdy nic. Widziałam tylko złowrogie spojrzenia Clover, rzucane co chwilę w moim kierunku. Była zazdrosna..... To mi się podobało....
Wiem, że to chamskie, ale na prawdę bardzo cieszyło mnie to, ze była zazdrosna o "mojego" Harry'ego.....

piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 17

-Nooo, nareszcie. Już zaczęliśmy się martwić. Mieliśmy was właśnie wołać. Co robiliście? -Zapytał Zayn.
--Nic takiego....
-Babskie sprawy! -Przerwał mi Lou. -A z tego co wiem, kobietą nie jesteś. Dlatego nic ci nie powiemy!
-A ty, ma się rozumieć jesteś kobietą? -Zapytał cwaniacko Zayn i śmiesznie poruszył brwią.
-A od kiedy to ty jesteś taki wścibski? Co taki ciekawy jesteś? I tak nic ci nie powiem. Przykro mi, ale nie zasłużyłeś na wtajemniczenie.
-Dobra, dokończycie to później. Teraz trzeba zadzwonić po Alex, bo bez niej mamy tylko dwie dziewczyny, no z Louisem to trzy, z czego jedna ma chłopaka, więc raczej nie będzie chciała robić pewnych rzeczy... - Stwierdził Harry, a mówiąc ostatnie słowa, popatrzy na mnie, takim jakimś, smutnym wzrokiem. -Kto dzwoni?
-Ja mogę zadzwonić! -Zawołał radośnie Niall i pobiegł po telefon. Mieliśmy szczęście, że Alex miała czas i ochotę na nasze wygłupy, bo bez niej nie byłoby tylu dziewczyn.
Po 20 min. była już u nas i całą ósemką siedzieliśmy już w kółku.
Zaczął Liam i wylosował Alex. Potem ona kręciła i wypadło na Zayna. Jemu wypadł Niall, Niallowi Pati, Pati ja, mi Liam, a Liamowi Louis. Wtedy Liaś zadał Lou pytanie, na które czekałam.-No to powiedz mi stary....Tylko szczerze. Jaką dziewczynę kochasz? Nie liczy się Hazza i nie ma odpowiedzi, że "nikt", jasne? To mów!. -Kiedy Liam skończył zadawać pytanie, Lou spuścił na chwilę głowę i głośno westchnął. Kiedy podniósł twarz do góry, spojrzałam na niego i kiwnęłam głową, dając mu przy tym znak, że to odpowiedni moment. Louis jeszcze raz westchnął , wstał i staną na środku wyciągając dłoń  w stronę Pati. Ona nie wiedziała o co chodzi, ale złapała się jego dłoni i wstała, stając razem z nim na samym środku koła. Lou złapał ją za ręce i zaczął mówić to, co powinien powiedzieć już dawno.
-A więc osobą, którą kocham, jest dziewczyna stojąca przede mną. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia i z każdą chwilą kocham ją mocniej. A za co ją kocham? Za wszystko, dosłownie wszystko. Za jej oczy, uśmiech, zapach... Za to jaka jest i kim jest. Każdego dnia, z każdym jej uśmiechem, coraz bardziej upewniałem się w tym, że ją kocham. Myślę, że to co czuję, to właśnie miłość. Nigdy nie czułem czegoś podobnego. Tego zakłopotania gdy jest blisko, gdy się uśmiecha....I sądzę, ze właśnie coś takiego zwą miłością. I jest to cudowne uczucie i życzę je każdemu. Nie jestem poetą i kiepsko wychodzą mi różnego rodzaju przemowy.... Nie potrafie też obwijać w bawełnę, dlatego powiem to prosto z mostu.....
Patrycjo, przyjaciółko Carol, wnuczko pani Barbary i uczennico ostatniej klasy gimnazjum. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką znam. Jesteś wyjątkowa, oryginalna i jedyna w swoim rodzaju. Pati, ja...... No po prostu CIE KOCHAM! -Zawołał.
Ta przemowa baardzo mnie wzruszyła. Z resztą nie tylko mnie. Pati też się popłakała. Ze wzruszenia, nie była w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Po prostu rzuciła się Louisowi na szyję. Dopiero po chwili wydukała:
-Ja też cię kocham, Louisie Williamie Tomlinsonie! I zdecydowanie ta przemowa ci się udała, to było takie.....aaaaaa!!! -Wrzasnęła i znowu wtuliła się w Tomlinsona.
-To co? Chcesz ze mną być? Chcesz spróbować?
-Taaaaaaak!!! -Krzyknęła, a Lou złapał ją jedną ręką w tali, a drugą za brodę i bez namysłu, pocałował. Wtedy w pokoju uniosło się głośne: "uuuuu!!" i wielkie oklaski. Po wielkim wyznaniu, Harry podszedł do mnie i przytulając się szepnął mi na ucho:
-Czy to nie jest wzruszające? -I perzejechał sobie palcem pod okiem udając, ze wyciera swoją łzę.
-Jest, i to bardzo. -Odparłam i przytuliłam się do niego. To całe wyznanie było przepiękne, Lou idealnie to ujął . Wyznał jej miłość w bardzo romantyczny sposób.
Przez przemówienie, odeszła nam ochota na grę, dlatego się rozeszliśmy. Niall, Zayn i Liam usiedli przed telewizorem, Harry i Louis chcieli trochę pogadać, a ja i Pati chciałyśmy się przejść. Co prawda nasza młoda parka chciała pobyć trochę razem, ale Harold  uparł się, ze musi koniecznie pogadać z przyjacielem,a  zakochani będą mieli jeszcze okazję na bycie sam na sam. Dlatego, ze Lou był zajęty, ja postanowiłam zabrać na spacer Pati i z nią pogadać.
-Czekaj, chwilkę Pati! Jeszcze wezmę parę rzeczy i schodzę! -Zawołałam do kumpeli, która czekała na mnie pod drzwiami i wróciłam się do pokoju po telefon i portfel.
Wzięłam co trzeba i gdy wracając mijałam pokój Harolda usłyszałam, że rozmawiają. Wiem, że to nie ładnie, ale stanęłam pod drzwiami zaczęłam podsłuchiwać ich rozmowę:
H Stary, pięknie to rozegrałeś!
L Wiem, wiem. Pati się ucieszyła. Ja też się cieszę, ze w końcu zaryzykowałem i powiedziałem wszystko co leżało mi na sercu.
H Dlatego jestem z ciebie dumny!
L Dzięki, a ty? czemu nic jej nie powiedziałeś? Wiesz, ze musisz chociaż spróbować, a to była idealna okazja, żeby jej powiedzieć, że ją kochasz. Albo przynajmniej powinieneś wysyłać jej pewne znaki, np: powiedzieć, że pięknie wygląda, przytulać, a na końcu spróbować ją pocałować i zobaczyć jej reakcje.....
H Nie, Lou! Ja już próbowałem, mówiłem ci o tym. Odepchnęła mnie, nie chciała.... A poza tym wiesz, że ona ma chłopaka!
L No i co z tego?! Nigdy z nim nie zerwie, jeżeli się w tobie nie zakocha! Musisz jej pokazać, jak wiele dla ciebie znaczy, wtedy zauważy jaki jesteś cudowny, zakocha się w tobie i zerwie z tym chłopakiem. Albo ona już się w tobie zakochała, tylko boi się przyznać, myśli, że ja odrzucisz, dlatego nie zerwała jeszcze z tym jej Matim!
H Ona na pewno nic do mnie nie czuje, przecież wiesz, że próbowałem, a ona mnie nie chciała....
L Harruś... Musisz jej to powiedzieć, a nie tylko patrzeć i marzyc. Carol to cudowna dziewczyna i na pewno cie pokocha. Tylko musi wiedzieć, że ty ja kochasz!
H Nie.....
L Poddasz się? tak po prostu odpuścisz?!
H Nie mam innego wyjścia, nie mam siły... Nie chcę jej do niczego zmuszać. Tobie gratuluję, że przyznałeś się i jeszcze otrzymałeś  w zamian to samo uczucie. Ja próbowałem, nie wyszło....To koniec. Ja i ona.... Ja i ona zawsze będziemy osobna, nigdy nie będzie "nas". I trzeba się z tym pogodzić!
-Carola! Schodzisz? Co tak długo tam robisz? -Przerwał mi krzyk kumpeli.
-Yyyy...... Już idę! -Odkrzyknęłam i zeszłam do przyjaciółki. Głupio mi było, że podsłuchałam chłopaków,a le to dało mi do myślenia. Harry cały czas coś do mnie czuł, nie zapomniał, i jeszcze pomyślał, że go nie chce....
-Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy przed siebie, nie miałyśmy żadnego celu.
-I jak kochanie? Teraz jesteś najszczęśliwszą dziewczyna na świecie! -Nie to co ja....
-Taaaak, jeeej! Nie wiedziałam, że ja i Tommo kiedys będziemy razem! Tak się z tego cieszę!
-Ja też! Ahhh.....-Westcznęłam.
-Co jest? czemu tak wzdychasz? Coś się stało?
-Nieee....to znaczy.....tak. Jak poszłam po telefon itp. podsłuchałam rozmowę chłopaków....
-Nie ładnie tak! A.....co konkretnie usłyszałaś? Coś strasznego? -Dopytywała się.
-Tak, to jest straszne..... Harry mnie kocha. Nie wierzy, ze ma u mnie szanse, bo wtedy gdy chciał mnie pocałować, odepchnęłam go. Źle się czuję wiedząc, ze łamie mu serce......
-Nie martw się. Co prawda, żal mi Harry'ego, ale nic na to nie poradzimy. Jak wrócisz do Polski, czy to co łączyło ciebie i Matiego nie wygasło. Czy ciągle łączy was to samo uczucie co wcześniej.
-Myślę, ze łączy. Dawno go nie widziałam, ale chyba wciąż go kocham.....
-Nie wiem...... Ale może pomartwimy się później, bo teraz wybacz, ale nie mam nastroju na smutki. Wiesz....Tommo....Chciałabym się nim nacieszyć!
-Racja skarbie! Zaszalejmy! -Krzyknęłam i tego dnia nie myślałam już o niczym smutnym. Cieszyłam się szczęściem moich przyjaciół i szalałam razem z Pati
Starałam się wyluzować........