Kocham się w moim przyjacielu z zespołu. Tak, jestem debilem. ~Harry Styles

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 18

Stałem nerwowo i głupio się uśmiechając, miałem nadzieję, że to ona pierwsza się odezwie. Po chwili w końcu się to stało.
- Ty do Pauli, tak? -Zapytała zniesmaczona, chociaż sam nie wiem dlaczego, a kiedy zobaczyła, że nie za bardzo wiem o czym mówi, dodała. -Do Piny przyszedłeś?
-Yyyy, tak. Tak, do Piny. -Odpowiedziałem po chwili dłuższego namysłu, gdy jej słowa już do mnie dotarły.
-Wejdź, ona się przygotowuje. -Oznajmiła i otworzyła mi szerzej drzwi. Bez zastanowienia wykonałem polecenie nieznajomej dziewczyny i poszedłem za nią do jakiegoś większego pokoju. Stanąłem cicho koło stołu i milczałem. Brunetka wydawała się nie przejmować moim towarzystwem, bo poszła spokojnie do kuchni i zaczęła nalewać sobie pomarańczowy sok.
Rozglądnąłem się wokół siebie po całym pomieszczeniu. Był to dość mały pokój, połączony z kuchnią i wyjściem na balkon. Urządzony był staromodnie, bez żadnych technicznych nowostek, co trochę mnie zdziwiło, ale postanowiłem w to nie wnikać. W końcu mogła lubić taki styl.
Po chwili do pokoju, ponownie weszła brunetka z dwiema szklankami soku i usiadła sobie wygodnie.
-Usiądź, to może trochę potrwać. -Stwierdziła i poklepała miejsce obok siebie, dając mi przy tym znak, żeby koło niej usiadł i podała mi szklankę z sokiem. Wziąłem ją do ręki i siadając, wypiłem z niej łyka świeżego soku.
-Dziękuje. -Odezwałem się w końcu i bezsensownie podrapałem się w głowę. Bardzo chciałem jakoś zacząć z nią rozmowę, ale totalnie nie miałem pomysłu jak to zrobić. Aż w końcu mnie olśniło i wydukałem. -Ty jesteś koleżanką Piny? -Tak, wiem. Głupie pytanie, ale na prawdę nie byłem wtedy w stanie, wymyślić niczego lepszego.
-Nie, jestem jej młodszą siostrą. A ty pewnie jesteś kolejną osoba, która nie wie na co ma wydawać pieniądze. Zgadłam?
-Yyyy, to nie tak......... -Próbowałem się jakoś wytłumaczyć, bo wiem, co sobie wtedy o mnie pomyślała.
Same najgorsze rzeczy. Niestety nie udało mi się to, bo w tamtym momencie, do pokoju weszła Pina.
Wyglądała dokładnie tak, jak ją sobie wyobrażałem.
Tony makijażu, krótka spódniczka, długie szpilki i sztuczne piersi.
Jak dla mnie, była okropna. Nie wiem dlaczego miała takie branie.
-Możemy iść. -Zakomunikowała wyjmując paczkę miętowych gum do żucia i wkładając sobie jedną do buzi.
W tamtym momencie, mój plan z rozmową w domu, wyparował z prędkością światła.
-Aśka, my wychodzimy. Poradzisz sobie?
-Taaaak.
-No to chodź.......yyyyy.....
-Liam. -Przypomniałem się.
-Właśnie, Liam. Możemy iść. -Dodała i łapiąc mnie za rękę, wyprowadziła mnie z pokoju.
-Miło było cię poznać Asiu! -Zawołałem w drzwiach i zdołałem jeszcze tylko zobaczyć zdziwiony wyraz twarzy Asi i drzwi za mną się zamknęły.

                                                              OCZAMI CAROL:

Było mi strasznie żal Liama.
Znam go i wiem, że zgoda na to wszystko, było czymś trudnym. Ale jednak on to zrobił, żeby ratować Zayn'a.....
Czasem ich za to wszystko podziwiam. Oni są na prawdę w stanie zrobić dla siebie wszystko!
Mogą na sobie polegać, ufać........ Są prawdziwymi przyjaciółmi, którzy kochają sie bezgranicznie i mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni. Że na ich drodze, nigdy nie stanie coś, co będzie w stanie ich poróżnić. Razem mogą zrobić prawie wszystko, jeżeli tylko tego będą bardzo chcieli.
Ja nie jestem jedynie ich przyjaciółką, dziewczyną Harry'ego czy ciocią nienarodzonego dziecka Louisa.
Jestem także ich wielką fanką, którą pozostanę na zawsze, która ich podziwia za to co osiągnęli, i która ma ich za chodzące ideały, chociaż wiadomo, że nimi nie są.
Bo przecież w końcu nikt nie jest idealny, oni też.
Na przykład Niall......
Bardzo często puszcza bąki przez sen, ciągle jest głodny i ma okropną wysypkę na plecach, która nie chce mu zniknąć.
Zayn.......
Ma świra na punkcie swojego wyglądu, dlatego lubi czasem pokombinować z moimi kosmetykami, chociaż wszyscy dobrze wiemy, że jest 100% mężczyzną.
Liam.......
Pomimo tego, że jest najbardziej rozsądny, to panicznie boi się łyżek, a wolne wieczory lubi spędzać na oglądaniu bajek Disney'a lub zabawie w Power Rangers.
Louis.......
To największe dzieciuch w zespole, który do dzisiaj śpi z pluszowym misiem i nigdy nie sprząta po sobie ze stołu.
I wreszcie Harry.......
Uwielbia biegać po domu w samych bokserkach , (lub nawet bez nich) często gada przez sen, a zanim pójdzie spać musi wypić herbatę. I to nie zwykłą herbatę! Tylko taką, którą zrobi Louis, ja lub Anne. (Innej nie ruszy)
Ale mimo tych wszystkich wad i tak cholernie się cieszę, że ich poznałam. Że mogę siedzieć sobie teraz razem z nimi na kanapie i przytulając się do Harry'ego, śmiać się z nimi i wygłupiać.
I siedząc tak, myślałam sobie nad biednym Payne'm.......
Gdybym tylko mogła, zastąpiłabym go, ale niestety to chyba raczej nie było możliwe.
Po jakimś czasie moje długie rozmyślania, przerwał dzwoniący telefon Loczka. Natychmiast go odebrał, a po chwili rozmowy, zamiast odłożyć urządzenie, zaczął coś klikać.
-Kto to był? -Zapytał Louis poprawiając się na fotelu.
-Paul. Powiedział, że mamy czas do jutra 8:00 rano. Wtedy mamy wyjazd i Zayn musi być z nami. -Wyjaśnił Harreh i ponownie przyłożył słuchawkę do ucha.
-Do kogo dzwonisz? Przecież wiesz, że Zayn nie odbierze.
-Nie dzwonie do Malika, tylko do Liama. Może już się czegoś dowiedział.

                                                                   OCZAMI HAZZY:

Sygnał......
Chwila zastanowienia, co może teraz robić Malik.
Drugi sygnał........
Nadzieja, że Liam już wszystko wie. Że wie, gdzie jest Zayn.
Trzeci sygnał.........
Zwątpienie.
Czwarty sygnał.....
Piaty sygnał........
Strach, że Liam może nie podnieść słuchawki, może nie odebrać.
Kolejny sygnał i w końcu poważny, spokojny głos Payne'a rozległ się w mojej słuchawce.
H: Liam?
L: Co jest?
H: Załatwiłeś wszystko? A może ja ci przeszkadzam.......
L: Nie, jestem właśnie w restauracji i jeszcze nic nie wiem. Mówiłem ci, że jak już będzie wszystko jasne, to dam znać.
H: Paul dzwonił. Mamy niewiele czasu Liam. Więc proszę cię, nie spędzaj miło wieczorku z jakąś wypicowaną laską, tylko postaraj się wyciągnąć z niej wszystko jak najszybciej.
L: Dobra, zrozumiałem. Jak coś, to będę dzwonił.
H: Dasz rade Payne, cześć.
L: Dzięki, cześć.....

                                                                 OCZAMI LIAMA:


Odłożyłem telefon, ponownie chowając go do kieszeni spodni i sztucznie uśmiechnąłem się do towarzyszki.
-Ahhh, przyjaciel dzwonił. Jakieś problemy ma. -Westchnąłem starając się nie wzbudzić żadnych podejrzeń. -Najedzona?
-Przecież nic nie jedliśmy.
-A no tak, racja. Przepraszam, głupi jestem. -Zmieszałem się. -To co byś chciała robić??
-Jestem cholernie głooodna...........CIEBIE! -Przejechała językiem po swoich wargach i złapała mnie za rękę sięgając przez stół. -Co ty na to, żebyśmy trochę szybciej znaleźli się gdzieś, gdzie nie ma ludzi? No, chyba, że wolisz przezywać rozkosz publicznie.......... -Wymruczała przybliżając się do mnie.
Miałem ochotę jak najszybciej  stamtąd zniknąć, albo przynajmniej opóźnić to wszystko, ale wtedy przypomniałem sobie to, co powiedział Harreh.
Nie zostało mi nic innego, jak zgodzić się na przyspieszenia akcji.
Przybrałem twarz zadziornego i powiedziałem takim samym głosem, co ona wcześniej.
-Do hotelu mała? -Dziewczyna pominęła moment, w którym odpowiada na moje pytanie i od razu rzuciła się na mnie i zaczęła namiętnie całować.

6 komentarzy:

  1. O BOŻEE, BIEDYN LIAAM, jak on tak moze całować się z piną znaczy robi to dla przyjaciela, co ty jeszcze wymyślisz :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, ale żal mi Liama :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Liaś, żal mi goo . Interesujący rozdzial ;p ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział! ciekawa jestem co jeszcze wymyślisz! ijednocześnie zapraszam serdecznie do mojego nowo powstałego opowiadania o 1D ! <3
    http://emilly-collins.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeej, dziekuję i na pewno wpadne xd haha, zobaczysz co będzie w 19 xd hahaha

      Usuń