Tak jak przewidywałam, noc mi się dłużyła. Dlatego przez długi czas, gadałam z Zayn'em o wszystkim i o niczym. Czułam się przy nim swobodnie, bo wiedziałam, że mogę mu powiedzieć wszystko. W końcu był moim przyjacielem, a teraz już chłopakiem.
Gadało się na prawdę cudownie, ale w pewnym momencie ktoś zapukał do naszego pokoju i przerwał naszą rozmowę.
-Proszę! -Zawołaliśmy jednocześnie. W drzwiach stał Louis.
-Nie śpicie jeszcze prawda???
-A widać żebyśmy spali, geniuszu?
-No, nie za bardzo. -Zaśmiał się. -Zayn, chciałem ci powiedzieć, że Styles już wyszedł. Możesz do niego iść, jest u siebie.
-Dzięki, Lou. Dobra, ja muszę coś ważnego załatwić. Zaraz wracam. -Zwrócił się do mnie i pocałował delikatnie w czoło i wyszedł, zostawiając mnie tylko z Louisem.
-Co takiego ważnego musi załatwić?- Zapytałam się, gdy Malika już nie było.
-Tajemnica. -Zaśmiał się. -Mogę usiąść? -Zapytał i lekkim ruchem głowy, wskazał miejsce obok mnie.
-Jasne! -Uśmiechnęłam się i poklepałam miejsce obok siebie. -Widzę Lou, że jakoś się pozbierałeś.
-Taak, rozmowa z Harrym pomaga. Szczególnie mi.
-No to dobrze. Jakie masz plany na jutro?
-Po śniadaniu idę na wojnę, a potem tu wracam, ale z Patrycją. Bez niej nigdzie się nie ruszam.
-Owww, wiesz co Lou?? Jestem z ciebie dumna! Poradziłeś sobie z tym jak prawdziwy facet!
-To wszystko dzięki Harry'emu. Bez niego nie dałbym rady. On tak bardzo mi pomaga, teraz chyba czas żebym to ja pomógł jemu. -Westchnął.
-A w czym chcesz mu pomóc?
-W miłości........
-Przecież on nie ma problemów sercowych. Ma dziewczynę, przyjaciół. Jaki on ma problem?! -Zdziwiłam się.
-Ma dziewczynę, to prawda, ale taką, której nie kocha. A dziewczyna, którą kocha, za którą oddałby wszystko, jest z jego przyjacielem.
-Lou, chyba nie masz na myśli Patrycji???!!!!
-Nieee, no co ty! -Zaprzeczył pośpiesznie.
-To kogo masz na myśli???
-Carol, ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz?
-Lou! Nie wiem kogo masz na myśli!
-Przecież on ciebie kocha!!!
-KochaŁ! Teraz już nie kocha. . . . . .
-Śmieszna jesteś! Myślisz, że da się tak szybko zapomnieć? Owszem, da się. Ale tylko wtedy, jeżeli tej osoby nie kochało się ponad wszystko. Jestem jego przyjacielem i wiem dużo więcej niż ci się wydaje.
-Taak? To w takim razie, dlaczego jest z Sam, skoro jej nie kocha?!
-A ty dlaczego jesteś z Zayn'em, skoro go nie kochasz???
-Bo. . . . . Czekaj, skąd wiesz, że go nie kocham?
-Haha, bo kochasz Harry'ego. Tylko nie rozumiem dlaczego go wtedy zostawiłaś skoro oboje byliście szczęśliwi. . . . . .
-Czekaj Louis! To. . . . . To na prawdę widać? -Zapytałam niepewnie.
-Widać, ale Hazz tego nie widzi. Z resztą tak samo, jak ty nie widzisz tego, co on do ciebie czuje. Wiesz, ty go wtedy zostawiłaś, tak nagle i nie wiesz, co tu się działo. . . . . .
-C. . . . .Co się działo?
-Ty, nagle wyszłaś, pożegnałaś się i powiedziałaś, że nie możecie być razem. Zostawiłaś go. A Harry? On cię kochał najbardziej na świecie! Świat mu się zawalił. Chciał cię zatrzymać, jechać do ciebie, walczyć, ale my mu zabroniliśmy. Wiedzieliśmy, że potrzebujesz czasu, żeby zrozumieć potęgę waszej miłości.
-Lou. . . . . . Wybacz, ale nie wierze. To jest nieprawdopodobne.
-Nie wierzysz, że on cię kocha?! -Zdziwił się.
-Niestety nie. . . . . Wiesz, gdyby tak było, on zachowywałby się inaczej. . . . .
-Dobrze, to w takim razie chodź. -Powiedział stanowczo i pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi.
-Ej, Lou! Gdzie mnie ciągniesz?
-Chcesz dowodów? To będziesz je mieć. Tylko musisz być cicho. -Powiedział trochę ciszej i zaprowadził mnie pod drzwi z napisem "Harold". -Słuchaj. -Nakazał stanowczym tonem i wskazał na małą szparkę w drzwiach. Nie bardzo wiedziałam na czym polegały jego dowody, ale zbliżyłam powoli ucho do wskazanej szparki i wsłuchałam się w rozmowę.
Tak, wiem. Działo się to po raz kolejny. Kolejny raz podsłuchiwałam, ale tym razem kazał mi to zrobić Louis, a ja nie potrafiłam mu tak łatwo odmówić.
Z: Harry, ja na prawdę nie wiedziałem. Proszę, nie bądź na mnie wściekły.
H: Ależ ja nie jestem wściekły! Przecież nic się nie stało.
Z: Przecież wiem, że to sarkazm!
H: Na prawdę? Nie wiedziałem, geniuszu!
Z: Przestań się tak zachowywać! Przeprosiłem cię! Nie musisz się tak wkurzać, okay?
H: Ahhaaa! Czyli teraz to ja jestem ten zły, bez uczuć i zabierający dziewczyny, tak?
Z: Ja ci jej wcale nie zabrałem! Nie chciała z tobą być, a ty nie potrafisz się z tym pogodzić. Ona wybrała mnie. A ja cię przeprosiłem!
H: Obiecaliśmy sobie, że nie kradniemy sobie dziewczyn! Złamałeś obietnice!
Z: Ale ona nie była twoja! Harry, zrozum w końcu, masz dziewczynę, wspaniałą dziewczynę i to się teraz powinno dla ciebie liczyć!
H: Skoro mam taka wspaniałą dziewczynę, to czemu z nią nie będziesz?
Z: Bo to twoja dziewczyna. . . . .
H: jej nie chcesz mi zabrać, bo jest moją dziewczyną, ale przed zabraniem mi Carol, jakoś się nie hamowałeś!
Z: Harry, ile razy mam ci powtarzać, że ona nie była twoją dziewczyną!!??
H: Ale ją kurwa kochałem, rozumiesz? Dalej ją kocham! Kocham ją do jebanego szaleństwa, idioto! A Sam to tylko moja przyjaciółka, nie traktuję jej poważnie. Jestem z nią tylko dlatego, że nie mogę być z Carol!!! Ty chyba nie wiesz, co znaczy "zakochać się". *Płacz* Przez ciebie. . . . . Przez ciebie, straciłem ją na zawsze. . . . . .
Z: H. . . Ha. . . .Harry. . . . .Przepraszam cię. . . . . .
H: Nie mogę na was patrzeć. . . .
Z: Harry. . . . . .
H: Ja ją KOCHAM!!!!
Nagle nogi zrobiły mi się jak z waty, a świat stracił kolory. Wszystko widziałam na szaro. Poczułam się bardzo słabo, zakręciło mi się w głowię i upadłam na ziemię jak flak. Ostatnią rzeczą, którą pomyślałam, były słowa Hazz: "Ja ją kocham!".
I wtedy film się uciął.
OCZAMI LOUISA:
Musiała to w końcu usłyszeć. Ja wiedziałem, że oni się kochają i nie mogłem pozwolić żeby to się tak skończyło. Poza tym, Harry to mój przyjaciel. On wspierał mnie, pomagał i podtrzymywał na duchu wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebowałem. Teraz była moja kolej, żeby mu pomóc. Nie mogłem patrzeć, jak on się męczy. Kochałem go. Kochałem jak brata.
Dlatego postanowiłem, że (co prawda, bez jego wiedzy) uświadomię wszystko Karolinie i jakoś ich jeszcze zeswatam. Wszystko szło po mojej myśli. Tak jak przewidywałem, najpierw nie uwierzyła, więc zaprowadziłem ją do źródła dowodów. Do Harry'ego.
Wiedziałem, że prędzej, czy później podczas tej rozmowy wypowie te słowa, dlatego kazałem jej uważnie słuchać. W końcu czekanie nie poszło na marne.
Wypowiedział dość głośno, słowa, na które tak bardzo czekałem. Spojrzałem na nią, żeby zobaczyć jej reakcję. Ona, zaraz po tym jak to usłyszała, padła na podłogę, jakby właśnie dowiedziała się, że Niall przechodzi na dietę. Przestraszyłem się, bo nie wiedziałem co się stało. Zayn i Harry na pewno usłyszeli huk, bo szybko otworzyli drzwi z przerażeniem w oczach.Na początku, trzymałem ją za głowę i próbowałem obudzić, ale potem odsunąłem się, żeby zobaczyć jak poradzą sobie z tym chłopcy.
Pierwszy podbiegł do niej Harry, położył jej głowę na swoich kolanach i próbował obudzić. Zayn tez chciał pomóc, ale Harry go przepędził.
-Zayn, ty dzwoń po pogotowie, ja się nią zajmę. -Sprawdził czy wszystko z nią okay i mocno przytulił. -Lou, jak to się stało? -Zapytał w końcu, zwracając się do mnie.
Opowiedziałem mu wszystko, omijając jeden, mały szczególik. A mianowicie, że ona wszystko wie. Na szczęście więcej o nic nie pytał.
Później, przybiegł tez Niall i Liam i razem czekaliśmy na karetkę.
Przyjechała po 10 minutach.
W karetce mógł jechać tylko jeden z nas. I wtedy był problem. Zayn chciał jechać (jako jej chłopak), ale Harry powiedział, że on jedzie i już.
Malik nawet nie chciał z nim dyskutować, bo wiedział, że Hazz nie odpuści.
Dlatego w czwórkę, pojechaliśmy za karetką na pogotowie.
Ekstra kocham cb i twoje opowiadanka <3 Następny plisss ~Patka
OdpowiedzUsuńSuuperr .kochaam <33 :** dodaj następny proszę <3 bardzo ładnie <3 i to szybko , Ala prosi <3 :**
OdpowiedzUsuńŚwietny. <3 Kiedy następny rodział? :D :3
OdpowiedzUsuń