Kolejna nominacja, tym razem od http://pamietaj-przeznaczenia-nie-oszukasz.blogspot.com/
1. Ksywka z lat dzieciństwa?
Jak byłam mała, wszyscy mówili na mnie Kinia <3 Ale potem urodziła się moja młodsza siostra (Kinga) i teraz ją tak nazywają xD
2.Byłaś kiedykolwiek w Wielkiej Brytanii (Jeśli tak -gdzie? jeśli nie- chciałabyś tam pojechać?)
Niestety jeszcze tam nie byłam, ale moim marzeniem jest zamieszkać i studiować w Londynie ;)
3.Jaka jest pierwsza myśl, kiedy wstajesz rano?
W dni 'szkolne': "Nieeeeee!!!!!" W wolne: "Aaa, jeszcze pośpię....."
4.Kto jest Twoim życiowym mentorem?
Moim mentorem jest moja mama i tato :) Zawsze staram się ich naśladować i myśleć jak oni <33
5.Jakieś hobby?
Kocham pisać i śpiewać! Ale problem w tym, że nie umiem śpiewać, dlatego śpiewam tylko przy znajomych, lub gdy jestem sama w domu xD
6.Tak w ogóle ile masz lat?
Za 5 dni będę mieć 14 lat :D (4.01)
7. Weź jedną rzecz od każdego z chłopców z 1D i stwórz mężczyznę idealnego. Jak będzie wyglądał?
Ahhhh, włosy Harry'ego, oczy Niall'a, charakter Louisa, karnacja Zayn'a i uśmiech Liam'a :P
(Chociaż dla mnie Harry sam w sobie jest ideałem xD)
8. Skąd czerpiesz inspiracje do pisania?
Hmm........ Inspirację? Myślę, że wszystko zaczęło się kiedy przeczytałam http://pamietaj-przeznaczenia-nie-oszukasz.blogspot.com/ Zakochałam się w tym opowiadaniu i chciałam napisać swoje. Myślę, że właśnie od jego autorki, czerpię inspirację.
9.Zrobisz coś dla mnie? Uśmiechniesz się?
Jaaasne <3333 Już xD
10.Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
Bez moich przyjaciół, rodziny, 1D i telefonu ;P
11.Idealne miejsce do zamieszkania, aż do śmierci?
Już wcześniej wspomnianym miejscem jest Londyn!!! <33
To chyba wszystkie, więc teraz moje pytania:
1. Największe marzenie?
2. Jak poznałaś One Direction?
3. Jaki jest twój cel życiowy?
4. Pierwsze słowo, jakie powiedziałaś?
5.Jakiego koloru oczy, są twoim zdaniem najpiękniejsze?
6. Ulubione miasto w Polsce?
7. Co sądzisz o Taylor Swift ?
8. Czego słuchasz, oprócz 1D? Jakie zespoły, wokalistów?
9. Ulubiony blog?
10. Ulubieniec z 1D? (Standardowe pytanie xD)
11. Ulubiony Bromance??
No to koniec moich pytań :D
Blogi, które nominuję:
http://i-and-one-direction.blogspot.com/
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.com/
http://ziall-horlik-shippers.blogspot.com/
http://the-life-one-direction-my-eyes.blogspot.com/
Kocham się w moim przyjacielu z zespołu. Tak, jestem debilem. ~Harry Styles
niedziela, 30 grudnia 2012
sobota, 29 grudnia 2012
Rozdział 8
OCZAMI CAROL:
-Co mu się stało? Czy ja powiedziałem coś nie tak?
-Nie Zayn, nic nie powiedziałeś, on potrzebuje czasu. To jak, idziemy po tą szafę? -Zapytał Li.
-Idziemy, idziemy.
-To może ja pójdę po swoje rzeczy? -Zaproponowałam.
-Dobra, tak zaoszczędzimy czas.
-Tylko chwila, przecież ja nie mam tu większości rzeczy. Wszystko pożyczałam od Pati. . .
-Jutro pójdziemy na zakupy i zapełnimy ci szafę.
-Ale Zayn. . .
-Żadne "ale". Jesteś moją dziewczyną i muszę o ciebie dbać. -Zaśmiał się.
-To w takim razie, pójdę wziąć prysznic. Dobrze mi to zrobi.
-Okay, no to idziemy po tą szafę. -Oznajmił Liam i razem z Zaynem poszli na strych.
-Niall, nie idziesz im pomóc? -Zapytałam zdziwiona.
-A muszę? -Odpowiedział blondynek pytaniem na pytanie.
-Nie musisz, ale wiesz. . . Chłopakom trzecia para rąk na pewno się przyda.
-No dobra. . . . . . -Westchnął zrezygnowany i pobiegł za chłopakami na strych.
Przeciągnęłam się ospale i pomaszerowałam do łazienki. Zmyłam mój lekki makijaż, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Puściłam gorącą wodę i od razu poczułam się lepiej. Gorący prysznic zawsze tak na mnie działał. Kiedy wyszłam, czułam się jak nowo narodzona. Tego mi było trzeba. Włożyłam piżamkę, rozczesałam włosy i po cichu podreptałam do mojego nowego pokoju. Szafa już tam stała, ale po Maliku nie było śladu. Przez chwilę ogarnęło mnie przerażenie, że będę spała z nim na jednym łóżku, ale po chwili wzięłam się w garść i wskoczyłam pod kołdrę. Nie wiedziałam czy mam na niego czekać, czy może pójść sprawdzić co robi. Najpierw chciałam poczekać, ale szybko mi się to znudziło, więc jeszcze raz poszłam do łazienki i umyłam dokładnie ząbki i poczłapałam do kuchni. Zawsze po myciu zębów, musiałam napić się kilka łyków zimnej wody, bo inaczej dziwnie się czułam i nie mogłam zasnąć. Myślałam, że spotkam tam Horanka, ale nie było tam ani jego, ani żadnego z chłopaków. Nie zaprzeczę, trochę się zdziwiłam. Nie, chwila, co ja mówię? Trochę to mało powiedziane! ja bardzo się zdziwiłam! (w końcu nie było Nialla w jego królestwie) W każdym razie, wzięłam wcześniej planowane dwa łyki zimnej wody, ogarnęłam trochę w kuchni, wyłączyłam telewizor i i z powrotem poszłam na górę.
Przechodząc obok pokoju Liama i Nialla, usłyszałam głośnie krzyki. chłopcy ewidentnie się o coś kłócili. Drzwi były lekko uchylone. Postanowiłam, że nie będę podsłuchiwać, dlatego grzecznie wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Ich krzyki wciąż było słychać i stawały się one coraz głośniejsze. Nie mogłam znieść mojej ciekawości, o co tym razem poszło. Dobrze wiedziałam, że nie powinnam, ale podeszłam do drzwi, z których dochodziły krzyki i wsłuchałam się w rozmowę. W rozmowę? Co ja mówię, to było kłótnia!
Głosy z łatwością rozpoznałam.
"Liam: Czy ciebie do końca powaliło? Ty nie wiesz co robisz! Niszczysz wszystko!
Zayn: Ja niszczę? Ja nic nie zrobiłem! Kocham ją!
Niall: Zayn, to nie może się udać. Ty nie możesz z nią być, rozumiesz?
Zayn: Ale dlaczego?! Kocham ją, a ona chciała spróbować.
Niall: A pomyślałeś o nim? Myślisz, że jemu nie przeszkadza to, że jego najlepszy przyjaciel, spotyka się z dziewczyną, którą sam kocha?!
Zayn: Dobrze, rozumiem, że jest mu ciężko, ale to nie oznacza, że musiał się tak na mnie wkurzać!
Liam: Jakoś mu się nie dziwię, rozumiem go! A nawet myślę, że zachowałbym się identycznie!
Niall: Zayn, zrozum to! Krzywdzisz go, krzywdzisz swojego przyjaciela!
Zayn: Ale ja ja kocham! I co, mam rezygnować ze szczęścia, z miłości, tylko dlatego, że Harry też ją kocha?!
Liam: A żebyś wiedział! Pamiętasz, obiecaliśmy sobie kiedyś, że nic nas nie poróżni! A jak dwóm chłopakom spodoba się ta sama dziewczyna, oboje sobie odpuszczą. Zapomniałeś?
Zayn: tak, pamiętam, ale. . . .
Liam: A jeżeli nie chcesz sobie odpuścić, to przynajmniej powinieneś zaczekać z wyznawaniem miłości, do czasu aż on zapomni!
Niall: nie poznaje cie Zayn. . . . . Pamiętaj, że on jest najmłodszy i powinniśmy dawać mu przykład, pomagać mu, wspierać go. . . . A ty co robisz? łamiesz mu serce!
Liam: My na prawdę rozumiemy, że się zakochałeś i chciałeś swojego szczęścia, ale powinieneś o nim pomyśleć i zaczekać z tym, aż mu minie.
Zayn: Czyli co? Jesteście po jego stronie? Bronicie go? Jak zawsze. . . . . . Wiedziałem, że nie mogę na was liczyć. . . . .
Liam: Zayn, zaczekaj!
Zayn: Co jeszcze? Nie wystarczająco mi nawrzucaliście? Co jeszcze źle zrobiłem!!??
Liam: Zayn, spokojnie. Co zamierzasz z tym zrobić?
Zayn: Nie wiem. . . . *wzdycha* A co mogę zrobić? przecież jej teraz nie zostawię, bo i tak nie będzie z Harrym!
Niall: Malik, nie krzycz tak, bo cię jeszcze usłyszy. A Harry nie chciał żeby wiedziała co do niej czuje.
Zayn: Harry jest u Louisa, a Carol bierze kąpiel.
Liam: Ahhh. . . . . teraz jest już za późno, nie cofniemy czasu. Jedyne c ci zostaje, to szczera rozmowa z Harrym i przeproszenie go.
Zayn: Wiem, ale boje się tego. . . . . Chłopaki, ja na prawdę myślałem, że już wystarczająco czasu minęło, że już mogę. . . . . Nie sądziłem, że go to aż tak zaboli.
Liam: Rozumiemy go, ale rozumiemy też ciebie Zayn. Kochasz ją, ale on też ją kocha. I jakby na to nie patrzeć, on był pierwszy *cichy śmiech*. Po prostu musisz z nim pogadać, może on w końcu zapomni.
Niall: Ale musisz też wybaczyć mu jego humory. W końcu. . . . . . To ty go zraniłeś.
Zayn: Wiem o tym i dlatego z jednej strony żałuję, że powiedziałem co czuje, bo przez to zraniłem przyjaciela.
Niall: Doobra, skończcie z tym obwinianiem i chodźcie się przytulić, kochani idioci!
Liam: No ej! Przepraszam bardzo, ale to Malik jest idiotą i nie myśli co robi. To on w końcu zranił Harry'ego, a ja nie miałem z tym nic wspólnego!
Niall: Ale ty też zawiniłeś!
Liam: Niby jak!?
Niall: Zjadłeś mi dzisiaj ostatnią paczkę żelków, a to przecież przestępstwo grożące odkupienie pięciu, identycznych paczek!
Liam: No dobrze, przepraszam cię Głodomorze.
Niall: Ale żelki i tak odkupujesz!
Liam: Niech będzie. . . . Ewentualnie mogę odkupić *śmiech*.
Zayn: Ciekawe co ja powinienem zrobić, żeby mi Harry wybaczył. . . .
Niall: No, niestety myślę, że w tej kwestii, żelki nie wystarczą. . . . .
Zayn: A szkoda. . . . To byłoby o wiele prostsze. . . . . .
Liam: Malik, nie użalaj się tak tylko pogadaj z nim. To jest najlepsze i jedyne rozwiązanie.
Zayn: Niestety tak. Postaram się z nim pogadać, jak skończy gadać z Louisem.
Liam i Niall: bardzo dobrze stary!!! *śmiech*
Zayn: Dobra, ja w takim razie lecę do pokoju, bo Carol może wyjść w każdej chwili!!!"
Kiedy usłyszałam ostatnie zdanie, szybko odbiegłam od drzwi, udając, że właśnie do nich zmierzam.
-Oooo! Widzę, że już wyszłaś.
-Tak, właśnie skończyłam. Zobaczyłam, że nie ma cię w pokoju i najpierw zastanawiałam się gdzie możesz być, a potem doszłam do wniosku, że pewnie jesteś u chłopaków, więc chciałam do. . . . . -Nie dokończyłam, bo Zayn zamknął mi usta pocałunkiem.
-Nie gadaj tyle, bo się zmęczysz. -Zaśmiał się.
-Jaasne! -Odpowiedziałam śmiechem. -Wiesz może jak z Louisem?
-Hmmm. . . . . Z tego co wiem, to Harry właśnie poszedł do niego, żeby z nim pogadać.
-To może też do niego pójdę? W końcu to babcia mojej przyjaciółki, złamała mu serce.
-Myślę, że Harry mu wystarczy. Zawsze jakoś dobrze na niego działał. Ale za to dużo bardziej przydasz się u nas w pokoju.
-Taak? No to może w takim razie się skuszę i zrezygnuję z pomocy Tomlinsonowi. . . . . -Odparłam i udałam się razem z Malikiem do naszego pokoju.
Miałam tyle rzeczy do przemyślenia, że czułam, ze tej nocy prędko nie zasnę. . . . . .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co prawda już po świętach, ale to zdjęcie mnie słodzi <333333
-Co mu się stało? Czy ja powiedziałem coś nie tak?
-Nie Zayn, nic nie powiedziałeś, on potrzebuje czasu. To jak, idziemy po tą szafę? -Zapytał Li.
-Idziemy, idziemy.
-To może ja pójdę po swoje rzeczy? -Zaproponowałam.
-Dobra, tak zaoszczędzimy czas.
-Tylko chwila, przecież ja nie mam tu większości rzeczy. Wszystko pożyczałam od Pati. . .
-Jutro pójdziemy na zakupy i zapełnimy ci szafę.
-Ale Zayn. . .
-Żadne "ale". Jesteś moją dziewczyną i muszę o ciebie dbać. -Zaśmiał się.
-To w takim razie, pójdę wziąć prysznic. Dobrze mi to zrobi.
-Okay, no to idziemy po tą szafę. -Oznajmił Liam i razem z Zaynem poszli na strych.
-Niall, nie idziesz im pomóc? -Zapytałam zdziwiona.
-A muszę? -Odpowiedział blondynek pytaniem na pytanie.
-Nie musisz, ale wiesz. . . Chłopakom trzecia para rąk na pewno się przyda.
-No dobra. . . . . . -Westchnął zrezygnowany i pobiegł za chłopakami na strych.
Przeciągnęłam się ospale i pomaszerowałam do łazienki. Zmyłam mój lekki makijaż, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Puściłam gorącą wodę i od razu poczułam się lepiej. Gorący prysznic zawsze tak na mnie działał. Kiedy wyszłam, czułam się jak nowo narodzona. Tego mi było trzeba. Włożyłam piżamkę, rozczesałam włosy i po cichu podreptałam do mojego nowego pokoju. Szafa już tam stała, ale po Maliku nie było śladu. Przez chwilę ogarnęło mnie przerażenie, że będę spała z nim na jednym łóżku, ale po chwili wzięłam się w garść i wskoczyłam pod kołdrę. Nie wiedziałam czy mam na niego czekać, czy może pójść sprawdzić co robi. Najpierw chciałam poczekać, ale szybko mi się to znudziło, więc jeszcze raz poszłam do łazienki i umyłam dokładnie ząbki i poczłapałam do kuchni. Zawsze po myciu zębów, musiałam napić się kilka łyków zimnej wody, bo inaczej dziwnie się czułam i nie mogłam zasnąć. Myślałam, że spotkam tam Horanka, ale nie było tam ani jego, ani żadnego z chłopaków. Nie zaprzeczę, trochę się zdziwiłam. Nie, chwila, co ja mówię? Trochę to mało powiedziane! ja bardzo się zdziwiłam! (w końcu nie było Nialla w jego królestwie) W każdym razie, wzięłam wcześniej planowane dwa łyki zimnej wody, ogarnęłam trochę w kuchni, wyłączyłam telewizor i i z powrotem poszłam na górę.
Przechodząc obok pokoju Liama i Nialla, usłyszałam głośnie krzyki. chłopcy ewidentnie się o coś kłócili. Drzwi były lekko uchylone. Postanowiłam, że nie będę podsłuchiwać, dlatego grzecznie wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Ich krzyki wciąż było słychać i stawały się one coraz głośniejsze. Nie mogłam znieść mojej ciekawości, o co tym razem poszło. Dobrze wiedziałam, że nie powinnam, ale podeszłam do drzwi, z których dochodziły krzyki i wsłuchałam się w rozmowę. W rozmowę? Co ja mówię, to było kłótnia!
Głosy z łatwością rozpoznałam.
"Liam: Czy ciebie do końca powaliło? Ty nie wiesz co robisz! Niszczysz wszystko!
Zayn: Ja niszczę? Ja nic nie zrobiłem! Kocham ją!
Niall: Zayn, to nie może się udać. Ty nie możesz z nią być, rozumiesz?
Zayn: Ale dlaczego?! Kocham ją, a ona chciała spróbować.
Niall: A pomyślałeś o nim? Myślisz, że jemu nie przeszkadza to, że jego najlepszy przyjaciel, spotyka się z dziewczyną, którą sam kocha?!
Zayn: Dobrze, rozumiem, że jest mu ciężko, ale to nie oznacza, że musiał się tak na mnie wkurzać!
Liam: Jakoś mu się nie dziwię, rozumiem go! A nawet myślę, że zachowałbym się identycznie!
Niall: Zayn, zrozum to! Krzywdzisz go, krzywdzisz swojego przyjaciela!
Zayn: Ale ja ja kocham! I co, mam rezygnować ze szczęścia, z miłości, tylko dlatego, że Harry też ją kocha?!
Liam: A żebyś wiedział! Pamiętasz, obiecaliśmy sobie kiedyś, że nic nas nie poróżni! A jak dwóm chłopakom spodoba się ta sama dziewczyna, oboje sobie odpuszczą. Zapomniałeś?
Zayn: tak, pamiętam, ale. . . .
Liam: A jeżeli nie chcesz sobie odpuścić, to przynajmniej powinieneś zaczekać z wyznawaniem miłości, do czasu aż on zapomni!
Niall: nie poznaje cie Zayn. . . . . Pamiętaj, że on jest najmłodszy i powinniśmy dawać mu przykład, pomagać mu, wspierać go. . . . A ty co robisz? łamiesz mu serce!
Liam: My na prawdę rozumiemy, że się zakochałeś i chciałeś swojego szczęścia, ale powinieneś o nim pomyśleć i zaczekać z tym, aż mu minie.
Zayn: Czyli co? Jesteście po jego stronie? Bronicie go? Jak zawsze. . . . . . Wiedziałem, że nie mogę na was liczyć. . . . .
Liam: Zayn, zaczekaj!
Zayn: Co jeszcze? Nie wystarczająco mi nawrzucaliście? Co jeszcze źle zrobiłem!!??
Liam: Zayn, spokojnie. Co zamierzasz z tym zrobić?
Zayn: Nie wiem. . . . *wzdycha* A co mogę zrobić? przecież jej teraz nie zostawię, bo i tak nie będzie z Harrym!
Niall: Malik, nie krzycz tak, bo cię jeszcze usłyszy. A Harry nie chciał żeby wiedziała co do niej czuje.
Zayn: Harry jest u Louisa, a Carol bierze kąpiel.
Liam: Ahhh. . . . . teraz jest już za późno, nie cofniemy czasu. Jedyne c ci zostaje, to szczera rozmowa z Harrym i przeproszenie go.
Zayn: Wiem, ale boje się tego. . . . . Chłopaki, ja na prawdę myślałem, że już wystarczająco czasu minęło, że już mogę. . . . . Nie sądziłem, że go to aż tak zaboli.
Liam: Rozumiemy go, ale rozumiemy też ciebie Zayn. Kochasz ją, ale on też ją kocha. I jakby na to nie patrzeć, on był pierwszy *cichy śmiech*. Po prostu musisz z nim pogadać, może on w końcu zapomni.
Niall: Ale musisz też wybaczyć mu jego humory. W końcu. . . . . . To ty go zraniłeś.
Zayn: Wiem o tym i dlatego z jednej strony żałuję, że powiedziałem co czuje, bo przez to zraniłem przyjaciela.
Niall: Doobra, skończcie z tym obwinianiem i chodźcie się przytulić, kochani idioci!
Liam: No ej! Przepraszam bardzo, ale to Malik jest idiotą i nie myśli co robi. To on w końcu zranił Harry'ego, a ja nie miałem z tym nic wspólnego!
Niall: Ale ty też zawiniłeś!
Liam: Niby jak!?
Niall: Zjadłeś mi dzisiaj ostatnią paczkę żelków, a to przecież przestępstwo grożące odkupienie pięciu, identycznych paczek!
Liam: No dobrze, przepraszam cię Głodomorze.
Niall: Ale żelki i tak odkupujesz!
Liam: Niech będzie. . . . Ewentualnie mogę odkupić *śmiech*.
Zayn: Ciekawe co ja powinienem zrobić, żeby mi Harry wybaczył. . . .
Niall: No, niestety myślę, że w tej kwestii, żelki nie wystarczą. . . . .
Zayn: A szkoda. . . . To byłoby o wiele prostsze. . . . . .
Liam: Malik, nie użalaj się tak tylko pogadaj z nim. To jest najlepsze i jedyne rozwiązanie.
Zayn: Niestety tak. Postaram się z nim pogadać, jak skończy gadać z Louisem.
Liam i Niall: bardzo dobrze stary!!! *śmiech*
Zayn: Dobra, ja w takim razie lecę do pokoju, bo Carol może wyjść w każdej chwili!!!"
Kiedy usłyszałam ostatnie zdanie, szybko odbiegłam od drzwi, udając, że właśnie do nich zmierzam.
-Oooo! Widzę, że już wyszłaś.
-Tak, właśnie skończyłam. Zobaczyłam, że nie ma cię w pokoju i najpierw zastanawiałam się gdzie możesz być, a potem doszłam do wniosku, że pewnie jesteś u chłopaków, więc chciałam do. . . . . -Nie dokończyłam, bo Zayn zamknął mi usta pocałunkiem.
-Nie gadaj tyle, bo się zmęczysz. -Zaśmiał się.
-Jaasne! -Odpowiedziałam śmiechem. -Wiesz może jak z Louisem?
-Hmmm. . . . . Z tego co wiem, to Harry właśnie poszedł do niego, żeby z nim pogadać.
-To może też do niego pójdę? W końcu to babcia mojej przyjaciółki, złamała mu serce.
-Myślę, że Harry mu wystarczy. Zawsze jakoś dobrze na niego działał. Ale za to dużo bardziej przydasz się u nas w pokoju.
-Taak? No to może w takim razie się skuszę i zrezygnuję z pomocy Tomlinsonowi. . . . . -Odparłam i udałam się razem z Malikiem do naszego pokoju.
Miałam tyle rzeczy do przemyślenia, że czułam, ze tej nocy prędko nie zasnę. . . . . .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co prawda już po świętach, ale to zdjęcie mnie słodzi <333333
sobota, 22 grudnia 2012
Rozdział 7
Z jednej strony, wydawało mi się, że kogoś zdradzałam, a przecież tak nie było. Nie miałam kogo zdradzić, bo nie miałam chłopaka. Nie miałam.......Harry'ego. A jednak czułam się jak ostatnia świnia.
Dobrze, może wróćmy do rzeczywistości.
Siedziałam sobie na górce w słoneczny dzień i całowałam się z w własnym przyjacielem. Zayn na prawdę świetnie całował, ale doświadczyłam już kilka pocałunków z Harrym i uwierzcie, Zayn nie był mu równy.
Po chwili poczułam, ze brakuje mi powietrza, dlatego w końcu oderwałam się od Malika. Znów spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami, przez co niemal natychmiast zarumieniły mi się dotąd blade, nieopalone policzki. Nie miałam pojęcia co mam mu powiedzieć, dlatego po prostu milczałam.
-Carol. . . . . . . . . Chyba się już domyślasz, prawda?
-Ale. . . . . . . Ale co się domyślam? -Pewnie mówiłam jak naćpana, ale wciąż nie ogarniałam tego, co się stało przed chwilą.
-Bo. . . . . . . . . . To wszystko zaczęło się w dnu, gdy cie poznałem. Na początku myślałem, że to zwykłe zauroczenie, że minie, ale ono nie mijało, tylko stawało się coraz silniejsze. A potem gdy widziałem cię z Harrym, robiłem się cholernie zazdrosny. Ale widziałem, że jesteś z nim szczęśliwa, i że się kochacie, więc nie chciałem tego psuć. Dlatego nic ci nie powiedziałem. A później go zostawiłaś, a on płakał i cierpiał,
wszyscy go pocieszaliśmy. Chciał do ciebie jechać, walczyć o tę miłość, ale mu zabroniliśmy. Tłumaczyliśmy, że ty tego chcesz, a przecież dla niego, najważniejsze było twoje szczęście. A następnie poznał Sam i ponownie się zakochał. Są teraz szczęśliwi. I. . . . . . . . . . Carol, ja wiem, ze ty go cały czas kochasz, ale myślę, że teraz jest już za późno. Więc chyba teraz ty powinnaś pozwolić mu odejść, być szczęśliwym z Sam, tak jak on ci na to wcześniej pozwolił.
A ja. . . . . . . Ja cie kocham Carol, dlatego zostaw Harry'ego i. . . . . . . . . . . I spróbujmy być razem. . . . . .
Proszę, dajmy sobie jedną szanse. . . . . . . . . . -Powiedział cicho i lekko się zarumienił.
To co powiedział, było przeurocze i niestety prawdziwe. Kochałam Harry'ego (tylko skąd skubany o tym wiedział???) ale powinnam pozwolić mu być szczęśliwym, zapomnieć o nim i zacząć wszystko od nowa. Powinnam na nowo się zakochać i zapomnieć o nietrafionej miłości. tak jak zrobiłam to z Mateuszem.
I chyba idealna okazja trafiła się teraz, z Zaynem. Po dłuższej chwili przemyśleń, w końcu powiedziałam:
-Zayn. . . . . . . . -Na chwilę przerwałam. - Masz racje. Powinniśmy spróbować. -Zaśmiałam się. Na moje słowa, Zayn zrobił wielkie oczy. Chyba nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam.
-Na. . . . . Na prawdę??? Chcesz. . . . . . . chcesz spróbować? Ze mną?
-Myślę, że tak. -Uśmiechnęłam się i pierwszy raz w życiu, pocałowałam zdziwionego Malika. Pierwszy raz, bo wcześniej, to on mnie pocałował.
Chłopak bez dłuższego namysłu, odwzajemnił mój pokraczny pocałunek, p czym słodko się zaśmiał.
-Jeeeej! Ile razy wyobrażałem sobie ta chwilę. . . . . . . . . Ale nigdy nie myślałem, ze to się w końcu stanie. Że odważę się i wszystko ci powiem. A już na prawdę nie myślałem, że mnie pocałujesz! -westchnął i objął mnie ramieniem.
-Czyli co? Oficjalnie jesteśmy razem?
-Chyba tak. -Odparłam i przytuliłam się do niego.
-Boże! No to może pójdziemy do chłopaków i powiemy im, ze jesteśmy parą?
-Możemy iść. . . . . . -Westchnęłam i z pomocą Malika wstałam z górki.
Wracaliśmy spacerkiem, trzymając się za ręce. To takie śmieszne. Wyszłam z domu z przyjacielem, a wróciłam z chłopakiem. Na dworze dalej było gorąco, a słońce wciąż przygrzewało.
Wracaliśmy spokojnie, bo nigdzie nam się nie spieszyło. To wyjście na górkę, miało pomóc mi zapomnieć o tym wszystkim co mnie martwi. I na prawdę zapomniałam. Droga zajęła nam ok. 15 minut.
Weszliśmy po cichu do domu, gdzie zobaczyliśmy czwórkę przyjaciół siedzących, gadających, śmiejących się i słuchających muzyki. Było to Niall, który wżerał chipsy, Liam, Harry i Sam. Na początku chciałam puścić rękę Zayna, ale kiedy on złapał ją mocniej, zrezygnowałam. Podeszliśmy do nich, trzymając się za ręce. Pierwszy zauważył to Horan i nie dając nam nic powiedzieć, zapytał :
-Czy my o czymś nie wiemy? -I spojrzał na nasze splecione palce. Przez swoje pytani, zwrócił też uwagę reszty. Podeszliśmy bliżej, tak żeby każdy nas dobrze widział. Siedzący obok Sam Harry, patrzył raz na nas, raz na nasze palce. Jego oczy nie świeciły radością, tylko racze. . . . . . Smutkiem? Żalem? Tylko, że on przecież miał dziewczynę, więc jego zachowanie było trochę dziwne.
-My. . . . . Jesteśmy razem. -Oświadczył wesoło Zayn.
Na te słowa, każdy zareagował inaczej. Niall przestał nagle wżerać chipsy, Liam popatrzył na nas zdziwionymi oczami, a Harry? Przestał wykonywać jakąkolwiek czynność, a później jeszcze raz na nas spojrzał i spuścił wzrok. jako pierwsza, rzuciła się na nas Sam. Wyściskała nas na wszystkie strony, a przy tym śmiała się i gratulowała.
-Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że jesteście razem! Gratuluje wam i życzę szczęścia! -Uścisnęła nas jeszcze raz i usiadła z powrotem obok Harry'ego.
-Nie cieszycie się? -zapytał zdziwiony Malik.
-Cieszymy, tylko potrzebowaliśmy chwili, żeby to do nas dotarło. Nie no kochani, po prostu wow. Osobiście trzymam za was kciuki! -Uśmiechnął się Liam, a zaraz za nim dołączył Niall.
Tylko Harry nic nie mówił, nie reagował. Dopiero po chwili ciszy, uśmiechnął się sztucznie i powiedział, że życzy szczęścia. Miałam nadzieję, ze się ucieszy, ale wiem, że tak nie było.
-Słuchajcie, bo tak sobie pomyślałem, że skoro teraz ja i Carol jesteśmy razem, to może spalibyśmy w jednym pokoju? Co ty na to skarbie? -Zapytał pełen radości Zayn.
-Pewnie! To świetny pomysł! -Zawołałam.
-No to w takim razie, przeniesiemy dzisiaj twoje rzeczy do mnie. A i chłopcy, moglibyście mi pomóc znieść ze strychu tą wielka szafę? Przyda się u nas w pokoju. to jak, pomożecie?
-Jesne, tylko może lepiej chodźmy teraz, bo potem jestem umówiony z. . . . . . . . .Przyjaciółką -Odpowiedział pogodnie Liam i znacząco na mnie popatrzył. Wiedziałam o co chodzi, o Danielle.
-Przyjaciółką? Stary, nie chce się wtrącać, ale jest wieczór. Co wy chcecie robić? Iść do klubu? -Zdziwił się Zayn.
-Tak, z przyjaciółką. I nie idziemy do żadnego klubu, tylko ona przychodzi do nas, znaczy do mnie. Robimy sobie taką, noc filmową.
-A co ty się tak tym interesujesz, Zayn? Nawet jeżeli umówili się na seks, to to raczej nie twoja sprawa! -Warknął Harry.
-Dobra Harry, uspokój się. Przecież nic nie zrobiłem. -Uspokajał go Zayn.
-No to się nie czepiaj! Jakoś nikt się ciebie nie pyta, po co chcesz mieć jeden pokój z Carol, bo i tak wszyscy wiemy co chcecie robić!
-Harry! My nic nie będziemy robić! -Broniłam się od podejrzeń Hazzy.
-Jakoś mnie to mało interesuje. Róbcie sobie co chcecie, ale nie proście mnie o pomoc, bo nie zamierzam targać jakiejś szafy, tylko po to, żeby wam było wygodniej! -Wrzasnął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Nie wiem dlaczego tak się zdenerwował, przecież Zayn nie powiedział nic złego.
-Przepraszam was za niego. Lepiej do niego pobiegnę. -Stwierdziła Sam i wybiegła za Harrym z domu.
OCZAMI SAM:
-Harry! Harry uspokój się! Co ci się stało?! -Zapytałam i objęłam idącego Harry'ego. -O co ci chodzi? Dlaczego nie cieszysz się, że oni są razem, nie chcesz im pomóc? Dlaczego się tak denerwujesz, Harry?!
-Ja? Przecież się cieszę, powiedziałem im to. A nie chcę im pomagać, bo. . . . . . . . . . Czekaj, przecież miałem cie odprowadzić do domu, prawda?
-To prawda, ale nie musieliśmy iść teraz. Skarbie, co się z tobą stało? Kiedy cię poznałam, byłeś całkiem inny! Byłeś szczęśliwy, wesoły, kochany i pomocny. . . . . . A potem gdy przyjechała Carola zacząłeś się dziwnie zachowywać. Mniej miłych słówek, mniej czułości. . . . . . . . A teraz? Ona związała się z twoim przyjacielem, powinieneś się cieszyć, a co robisz? Nie okazujesz radości, nie chcesz im pomóc i jeszcze wrzeszczysz na nich. O co chodzi, Harry? Jestem w końcu twoją dziewczyna, powinnam wiedzieć, jeżeli coś się stało. -Po tych słowach, chłopak na chwile stanął i złapał mnie za ręce. Westchnął głośno i powiedział:
-Dobrze, masz rację. Powinnaś wiedzieć. Przepraszam. . . . . . .
-To teraz powiedz mi wszystko, co powinnam wiedzieć.
-Mówiłem ci już jak ja poznałem. Stało się to w dość nietypowy sposób. Pocieszałem ja na moście. . . . . . .
I ja. . . . . Zakochałem się. Na prawdę się zakochałem. Na początku byłem szczęśliwy, bo myślałem, że ona czuje to damo, ale potem mnie zostawiła, a chłopcy kazali mi o niej zapomnieć. Byłe w rozsypce. I wtedy poznałem ciebie i pomyślałem, że to dobra okazja, by wymazać ją z pamięci. Polubiłem cię, zostaliśmy para, a petem ona wróciła i teraz jest z moim przyjacielem. To jeszcze do mnie nie dotarło i nie potrafię na razie na nich patrzeć. . . . . . . . Ale to pewnie minie. Dlatego proszę cię, nie wracajmy do tego, bo mi jest na prawdę bardzo ciężko, zrozum. . . . . -Powiedział po cichu i wtedy właśnie wszystko zrozumiałam.
-Ty ja dalej kochasz Harry. . . . . . . I jesteś zazdrosny o nią, bo jest z Malikiem, a to twój przyjaciel. Harry, ja nie chcę stać pomiędzy wami. Wiem, że nigdy mnie nie pokochasz tak, jak kochasz Carol. . . . . . . . . . .
-Sam, proszę cię. Bądźmy dalej razem i nie wracajmy do przeszłości. Chce zapomnieć. . . . . . . . . -Wyszeptał i pocałował mnie. Następnie złapał mnie za rękę i szliśmy w ciszy w stronę mojego domu.
Dobrze, może wróćmy do rzeczywistości.
Siedziałam sobie na górce w słoneczny dzień i całowałam się z w własnym przyjacielem. Zayn na prawdę świetnie całował, ale doświadczyłam już kilka pocałunków z Harrym i uwierzcie, Zayn nie był mu równy.
Po chwili poczułam, ze brakuje mi powietrza, dlatego w końcu oderwałam się od Malika. Znów spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami, przez co niemal natychmiast zarumieniły mi się dotąd blade, nieopalone policzki. Nie miałam pojęcia co mam mu powiedzieć, dlatego po prostu milczałam.
-Carol. . . . . . . . . Chyba się już domyślasz, prawda?
-Ale. . . . . . . Ale co się domyślam? -Pewnie mówiłam jak naćpana, ale wciąż nie ogarniałam tego, co się stało przed chwilą.
-Bo. . . . . . . . . . To wszystko zaczęło się w dnu, gdy cie poznałem. Na początku myślałem, że to zwykłe zauroczenie, że minie, ale ono nie mijało, tylko stawało się coraz silniejsze. A potem gdy widziałem cię z Harrym, robiłem się cholernie zazdrosny. Ale widziałem, że jesteś z nim szczęśliwa, i że się kochacie, więc nie chciałem tego psuć. Dlatego nic ci nie powiedziałem. A później go zostawiłaś, a on płakał i cierpiał,
wszyscy go pocieszaliśmy. Chciał do ciebie jechać, walczyć o tę miłość, ale mu zabroniliśmy. Tłumaczyliśmy, że ty tego chcesz, a przecież dla niego, najważniejsze było twoje szczęście. A następnie poznał Sam i ponownie się zakochał. Są teraz szczęśliwi. I. . . . . . . . . . Carol, ja wiem, ze ty go cały czas kochasz, ale myślę, że teraz jest już za późno. Więc chyba teraz ty powinnaś pozwolić mu odejść, być szczęśliwym z Sam, tak jak on ci na to wcześniej pozwolił.
A ja. . . . . . . Ja cie kocham Carol, dlatego zostaw Harry'ego i. . . . . . . . . . . I spróbujmy być razem. . . . . .
Proszę, dajmy sobie jedną szanse. . . . . . . . . . -Powiedział cicho i lekko się zarumienił.
To co powiedział, było przeurocze i niestety prawdziwe. Kochałam Harry'ego (tylko skąd skubany o tym wiedział???) ale powinnam pozwolić mu być szczęśliwym, zapomnieć o nim i zacząć wszystko od nowa. Powinnam na nowo się zakochać i zapomnieć o nietrafionej miłości. tak jak zrobiłam to z Mateuszem.
I chyba idealna okazja trafiła się teraz, z Zaynem. Po dłuższej chwili przemyśleń, w końcu powiedziałam:
-Zayn. . . . . . . . -Na chwilę przerwałam. - Masz racje. Powinniśmy spróbować. -Zaśmiałam się. Na moje słowa, Zayn zrobił wielkie oczy. Chyba nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam.
-Na. . . . . Na prawdę??? Chcesz. . . . . . . chcesz spróbować? Ze mną?
-Myślę, że tak. -Uśmiechnęłam się i pierwszy raz w życiu, pocałowałam zdziwionego Malika. Pierwszy raz, bo wcześniej, to on mnie pocałował.
Chłopak bez dłuższego namysłu, odwzajemnił mój pokraczny pocałunek, p czym słodko się zaśmiał.
-Jeeeej! Ile razy wyobrażałem sobie ta chwilę. . . . . . . . . Ale nigdy nie myślałem, ze to się w końcu stanie. Że odważę się i wszystko ci powiem. A już na prawdę nie myślałem, że mnie pocałujesz! -westchnął i objął mnie ramieniem.
-Czyli co? Oficjalnie jesteśmy razem?
-Chyba tak. -Odparłam i przytuliłam się do niego.
-Boże! No to może pójdziemy do chłopaków i powiemy im, ze jesteśmy parą?
-Możemy iść. . . . . . -Westchnęłam i z pomocą Malika wstałam z górki.
Wracaliśmy spacerkiem, trzymając się za ręce. To takie śmieszne. Wyszłam z domu z przyjacielem, a wróciłam z chłopakiem. Na dworze dalej było gorąco, a słońce wciąż przygrzewało.
Wracaliśmy spokojnie, bo nigdzie nam się nie spieszyło. To wyjście na górkę, miało pomóc mi zapomnieć o tym wszystkim co mnie martwi. I na prawdę zapomniałam. Droga zajęła nam ok. 15 minut.
Weszliśmy po cichu do domu, gdzie zobaczyliśmy czwórkę przyjaciół siedzących, gadających, śmiejących się i słuchających muzyki. Było to Niall, który wżerał chipsy, Liam, Harry i Sam. Na początku chciałam puścić rękę Zayna, ale kiedy on złapał ją mocniej, zrezygnowałam. Podeszliśmy do nich, trzymając się za ręce. Pierwszy zauważył to Horan i nie dając nam nic powiedzieć, zapytał :
-Czy my o czymś nie wiemy? -I spojrzał na nasze splecione palce. Przez swoje pytani, zwrócił też uwagę reszty. Podeszliśmy bliżej, tak żeby każdy nas dobrze widział. Siedzący obok Sam Harry, patrzył raz na nas, raz na nasze palce. Jego oczy nie świeciły radością, tylko racze. . . . . . Smutkiem? Żalem? Tylko, że on przecież miał dziewczynę, więc jego zachowanie było trochę dziwne.
-My. . . . . Jesteśmy razem. -Oświadczył wesoło Zayn.
Na te słowa, każdy zareagował inaczej. Niall przestał nagle wżerać chipsy, Liam popatrzył na nas zdziwionymi oczami, a Harry? Przestał wykonywać jakąkolwiek czynność, a później jeszcze raz na nas spojrzał i spuścił wzrok. jako pierwsza, rzuciła się na nas Sam. Wyściskała nas na wszystkie strony, a przy tym śmiała się i gratulowała.
-Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że jesteście razem! Gratuluje wam i życzę szczęścia! -Uścisnęła nas jeszcze raz i usiadła z powrotem obok Harry'ego.
-Nie cieszycie się? -zapytał zdziwiony Malik.
-Cieszymy, tylko potrzebowaliśmy chwili, żeby to do nas dotarło. Nie no kochani, po prostu wow. Osobiście trzymam za was kciuki! -Uśmiechnął się Liam, a zaraz za nim dołączył Niall.
Tylko Harry nic nie mówił, nie reagował. Dopiero po chwili ciszy, uśmiechnął się sztucznie i powiedział, że życzy szczęścia. Miałam nadzieję, ze się ucieszy, ale wiem, że tak nie było.
-Słuchajcie, bo tak sobie pomyślałem, że skoro teraz ja i Carol jesteśmy razem, to może spalibyśmy w jednym pokoju? Co ty na to skarbie? -Zapytał pełen radości Zayn.
-Pewnie! To świetny pomysł! -Zawołałam.
-No to w takim razie, przeniesiemy dzisiaj twoje rzeczy do mnie. A i chłopcy, moglibyście mi pomóc znieść ze strychu tą wielka szafę? Przyda się u nas w pokoju. to jak, pomożecie?
-Jesne, tylko może lepiej chodźmy teraz, bo potem jestem umówiony z. . . . . . . . .Przyjaciółką -Odpowiedział pogodnie Liam i znacząco na mnie popatrzył. Wiedziałam o co chodzi, o Danielle.
-Przyjaciółką? Stary, nie chce się wtrącać, ale jest wieczór. Co wy chcecie robić? Iść do klubu? -Zdziwił się Zayn.
-Tak, z przyjaciółką. I nie idziemy do żadnego klubu, tylko ona przychodzi do nas, znaczy do mnie. Robimy sobie taką, noc filmową.
-A co ty się tak tym interesujesz, Zayn? Nawet jeżeli umówili się na seks, to to raczej nie twoja sprawa! -Warknął Harry.
-Dobra Harry, uspokój się. Przecież nic nie zrobiłem. -Uspokajał go Zayn.
-No to się nie czepiaj! Jakoś nikt się ciebie nie pyta, po co chcesz mieć jeden pokój z Carol, bo i tak wszyscy wiemy co chcecie robić!
-Harry! My nic nie będziemy robić! -Broniłam się od podejrzeń Hazzy.
-Jakoś mnie to mało interesuje. Róbcie sobie co chcecie, ale nie proście mnie o pomoc, bo nie zamierzam targać jakiejś szafy, tylko po to, żeby wam było wygodniej! -Wrzasnął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Nie wiem dlaczego tak się zdenerwował, przecież Zayn nie powiedział nic złego.
-Przepraszam was za niego. Lepiej do niego pobiegnę. -Stwierdziła Sam i wybiegła za Harrym z domu.
OCZAMI SAM:
-Harry! Harry uspokój się! Co ci się stało?! -Zapytałam i objęłam idącego Harry'ego. -O co ci chodzi? Dlaczego nie cieszysz się, że oni są razem, nie chcesz im pomóc? Dlaczego się tak denerwujesz, Harry?!
-Ja? Przecież się cieszę, powiedziałem im to. A nie chcę im pomagać, bo. . . . . . . . . . Czekaj, przecież miałem cie odprowadzić do domu, prawda?
-To prawda, ale nie musieliśmy iść teraz. Skarbie, co się z tobą stało? Kiedy cię poznałam, byłeś całkiem inny! Byłeś szczęśliwy, wesoły, kochany i pomocny. . . . . . A potem gdy przyjechała Carola zacząłeś się dziwnie zachowywać. Mniej miłych słówek, mniej czułości. . . . . . . . A teraz? Ona związała się z twoim przyjacielem, powinieneś się cieszyć, a co robisz? Nie okazujesz radości, nie chcesz im pomóc i jeszcze wrzeszczysz na nich. O co chodzi, Harry? Jestem w końcu twoją dziewczyna, powinnam wiedzieć, jeżeli coś się stało. -Po tych słowach, chłopak na chwile stanął i złapał mnie za ręce. Westchnął głośno i powiedział:
-Dobrze, masz rację. Powinnaś wiedzieć. Przepraszam. . . . . . .
-To teraz powiedz mi wszystko, co powinnam wiedzieć.
-Mówiłem ci już jak ja poznałem. Stało się to w dość nietypowy sposób. Pocieszałem ja na moście. . . . . . .
I ja. . . . . Zakochałem się. Na prawdę się zakochałem. Na początku byłem szczęśliwy, bo myślałem, że ona czuje to damo, ale potem mnie zostawiła, a chłopcy kazali mi o niej zapomnieć. Byłe w rozsypce. I wtedy poznałem ciebie i pomyślałem, że to dobra okazja, by wymazać ją z pamięci. Polubiłem cię, zostaliśmy para, a petem ona wróciła i teraz jest z moim przyjacielem. To jeszcze do mnie nie dotarło i nie potrafię na razie na nich patrzeć. . . . . . . . Ale to pewnie minie. Dlatego proszę cię, nie wracajmy do tego, bo mi jest na prawdę bardzo ciężko, zrozum. . . . . -Powiedział po cichu i wtedy właśnie wszystko zrozumiałam.
-Ty ja dalej kochasz Harry. . . . . . . I jesteś zazdrosny o nią, bo jest z Malikiem, a to twój przyjaciel. Harry, ja nie chcę stać pomiędzy wami. Wiem, że nigdy mnie nie pokochasz tak, jak kochasz Carol. . . . . . . . . . .
-Sam, proszę cię. Bądźmy dalej razem i nie wracajmy do przeszłości. Chce zapomnieć. . . . . . . . . -Wyszeptał i pocałował mnie. Następnie złapał mnie za rękę i szliśmy w ciszy w stronę mojego domu.
wtorek, 18 grudnia 2012
Rozdział 6
Nie mogłam napatrzeć się na moich szczęśliwych przyjaciół, którzy niedługo zostaną rodzicami.
Strasznie cieszyłam się, że będę ciocią, co z tego, że bardzo młodą.
"Teraz Pati będzie mieszkać z Louisem i ich maleństwem, a pani Barbara znowu zostanie sama.
O MATKO! Na śmierć zapomniałam! Przecież babcia Pati (pani Barbara) jeszcze o niczym nie wie!
Trzeba będzie jej powiedzieć, bo nie może żyć w nieświadomości, że zostanie prababcią."
Kiedy zakończyłam monolog ze samą sobą, musiałam w końcu im o tym przypomnieć, chociaż bardzo nie chciałam psuć miłej atmosfery.
-Lou, Pati. . . . . . . . Ja nie chce psuć nastroju, ale wiecie o tym, że jest jeszcze pani Basia, trzeba jej powiedzieć.
-No właśnie. . . . . .Moja babcia. . . . . . . . Raczej nie będzie zadowolona z mojej ciąży. Nie wiem czy chciałaby za 9 miesięcy zostać prababcią. -Powiedziała przerażona.
-Nie martw się skarbie, razem wszystko jej wytłumaczymy. W końcu oboje w tym siedzimy, prawda?
-Tylko, że ona nie toleruje młodych matek. Wiele razy, gdy byłam z nią na spacerze lub zakupach i mijałyśmy jakąś nastolatkę z wózkiem, ona wtedy powtarzała, że one są nieodpowiedzialne, i że ma nadzieję, że ja taka nie jestem. Nawet prosiła mnie, żebym jej obiecała, że dziecko urodzę dopiero po ślubie. A ja jej to obiecałam. . . . . . . . W ogóle ona zawsze tak dziwnie reagowała na młode matki. Bardzo się denerwowała, a potem zmieniała temat. Nawet nie wiem dlaczego tak reaguje. Podejrzewałam, że może ona urodziła młodo dziecko, ale sprawdziłam to dokładnie. Miała tylko jedną córkę, moją mamę. I urodziła ją w wieku 28 lat. Miała już wtedy nawet męża, więc nie wiem o co chodzi. Ale na pewno, bardzo źle zniesie moją ciąże. Pewnie mnie zabije!
-Pomogę ci. Przecież razem wszystko jej wyjaśnimy. Będzie dobrze, nie martw się. -Pocieszał ją Louis.
-Właśnie, co jest z twoim dziadkiem? Nigdy o nim nie wspominałaś. -Zapytał Zayn.
-Mój dziadek zmarł 5 lat temu, ponieważ był ciężko chory. Ale nie lubię do tego wracać, dlatego nie wspominałam. -Westchnęła.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nic się nie stało, miałeś prawo być ciekawym. Poza tym, to teraz nie ważne. Ważniejsze jest to, że muszę powiedzieć wszystko babci. . . . . . . . .
-Może teraz do niej pójdziecie? Im szybciej wszystko wyjaśnicie, tym szybciej będziecie mieć to z głowy. Jest idealna godzina na wyznania, więc możecie jechać od razu. -Wtrącił Liam.
-Liam ma racje. Pojedźcie do niej jak najszybciej. -Poparł go Niall.
-To co? Jedziemy? -Zapytał Tommo zwracając się do Pati.
-Chyba nie mamy wyjścia. -Odpowiedziała z żalem i zaczęła się zbierać.
Louis wziął kluczyki do auta i łapiąc swoją dziewczynę za rękę, dodał:
-No to idziemy na ścięcie! trzymajcie kciuki! -I obejmując się wyszli.
-Mam nadzieję, że będzie dobrze. . . . . . . . . -Westchnęłam.
-Raczej nie byłoby dobrze, gdyby jej babcia tego nie zrozumiała. -Dodał Harry.
Po chwili zadzwonił mu telefon, a on natychmiast go odebrał. Po rozmowie, domyśliłam się, że była to Sam. Następnie kończąc rozmowę, zapowiedział. -Sam do nas za chwile przyjedzie. Nie robi wam to kłopotu, prawda?
-Nieeee! -Krzyknęliśmy razem chórem, a Harry tylko się uśmiechnął.
Siedzieliśmy ciągle w tym samym miejscu w grobowej ciszy. Po 15 min. do domu dotarła Sam, a gdy dowiedziała się, że czekamy na chwile prawdy, dołączyła do nas. Usiadła obok Harry'ego i tak jak my, milczała. Strasznie się denerwowałam, bałam się reakcji pani Barbary. To dobra kobieta, ale prawda, nie wiedzieć czemu, dziwnie reagowała na młode matki.
Czekaliśmy jeszcze pół godziny, aż w końcu drzwi od domu się otworzy i zobaczyliśmy w nich Louisa. Nie było z nim Pati, a on był bardzo wściekły. Oznaczało to tylko jedno. . . . . . . Babci Patrycji nie przyjęła ich ciąży, a tym bardziej Louisa.
-Co się stało? -Zapytałam przerażona i wstałam natychmiast z kanapy.
-Straciłem ją, rozumiecie?! Jej posrana babcia nie chce mnie widzieć! Nienawidzi mnie! A nawet mnie nie wysłuchała! Ja pierdole, co ja mam teraz zrobić?! -Wkurzał się Lou.
-Ale czekaj, co ona ci powiedziała? -Dopytywałam.
-No właśnie nic! Kazała mi się wynosić i zabroniła Pati, a potem dziecku, spotykać się ze mną! Ona jest jakaś chora! Nie ogarniam tej kobiety!
-Weź się nie wkurzaj, tylko powiedz wszystko po kolei, co i jak mówiliście.
-Dobra, więc tak. Poszliśmy do niej spokojnie i grzecznie. Na początku była miła, nawet nam herbatkę zaproponowała. Ale później, gdy powiedzieliśmy jej o ciąży i o tym, że ja jestem ojcem, wyrzuciła mnie z domu i groziła miotłą! Cholera! Nawet nie wysłuchała tego, co miałem jej do powiedzenia!
-Pani Basia taka jest. Najpierw się wkurza, ale potem wszystko wybacza. Spokojnie. Jestem pewna, że jeszcze wszystko się ułoży. Najlepiej, wybierz się do niej jutro, jak trochę ochłonie i nie daj jej głosu. Powiedz, ze kochasz Pati, że chcesz z nią być na zawsze. Że zajmiesz się dzieckiem i Patrycją, że im pomożesz. Pokaż jej, że nie musi się o nic martwić, bo ty się wszystkim zajmiesz. To na pewno da jej do myślenia i przeprosi cię i wybaczy. -Podeszłam do Lou i przytuliłam się mocno, żeby dodać mu otuchy. Sama też nie bardzo wierzyłam w to co mówiłam, ale jakoś musiałam go pocieszyć. Miałam nadzieję, że to co właśnie mu powiedziałam, okaże się prawdą. Znałam panią Basie, często denerwowała się o byle co, ale zawsze potem jej to przechodziło i zapominała o tym. Na prawdę wierzyłam, że i tym razem będzie tak samo.
-Carol ma rację. Pójdź jutro i wszystko wyjaśnij. A dzisiaj daj sobie spokój i nie denerwuj się. To tylko ci zaszkodzi. -Poparł mnie Harry.
Matko! Jaki on był śliczny, kiedy mówił, że mam rację!!!
-No dobra, spróbuję jutro. Tylko proszę, chcę teraz być sam. Zostawcie mnie. -Odparł już mniej wściekły Lou, maszerując ze zwieszoną głową na górę i zamknął się w pokoju.
-To w takim razie, nie zostaje nam nic innego, jak zostawić go w spokoju. . . . . . . . -Westchnęła Sam. -Strasznie mi go żal. On nie może widywać się z ukochaną osobą, a ja osobiście, nie wyobrażam sobie nie móc spotykać się z Harrym. -Dodała i przytuliła się do Harry'ego.
Myślałam, że jej coś na to odpowie, cokolwiek, ale on nie powiedział nic. Dopiero po chwili, zapytał:
-Może pójdziemy się gdzieś przejść?
-W sumie chętnie się przewietrzę. -Odparła.
-No to idziemy. -Powiedział Styles i wyszedł razem z Sam. (Jak ja jej zazdrościłam!!!!)
-Wiecie co. . . . . . . . Właśnie sobie przypomniałem, że muszę wykonać ważny telefon, przepraszam. -Uśmiechnął się Liam i puścił do mnie oczko. Pewnie chodziło o Danielle. . . . . . . . . .
-Dobra, no to skoro nie mamy co robić, to chyba nie będziecie źli, jeżeli powiem wam, że idę coś zjeść? Wiecie, stres na mnie źle działa i od razu robię się baardzo głodny. . . . . . -Zaśmiał się Niall i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź zniknął w kuchni.
W pokoju natychmiast zrobiło się pusto. Louis siedział samotnie u siebie, Pati była uwięziona u babci, Liam poszedł dzwonić do Danielle, Niall pobiegł na randkę z lodówką, a Harry i Sam poszli na spacer. Wspólny spacer. Nie to, żebym była zazdrosna, ale. . . . . . . . . . . No dobra, kogo ja chce oszukać? Byłam zazdrosna. CHOLERNIE ZAZDROSNA! Ale co z tego? Moja zazdrość nic nie zmieni. . . . . . . . . . .
Tak jak już wspomniałam, pokój zrobił się pusty. Byłam w nim tylko ja i Malik. Przez chwilę staliśmy w ciszy, aż w końcu on tą cisze przerwał.
-Może my też się gdzieś przejdziemy? Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł.
-Możemy się przejść. I tak nie mam nic ciekawszego do roboty. -Westchnęłam.
-No to chodźmy. -Uśmiechnął się i biorąc telefon ze stołu, wyszedł razem ze mną z domu.
Na dworze było bardzo ciepło, ale na szczęście wiał lekki, chłodny wiaterek, dlatego było bardzo przyjemnie.
-Może pójdziemy do parku? Znam taka świetną górkę, na której często przesiaduję razem z chłopakami.
-Dobrze. Mi obojętne gdzie pójdziemy, ważne żeby choć na trochę zapomnieć o tym, co dzieje się w domu i spędzić miło czas. -Uśmiechnęłam się. To dziwne, nigdy wcześniej tego nie zauważyłam, ale Zayn jakoś inaczej reagował na mój uśmiech. Robił się. . . . . . .Rumiany. Nie wiedziałam dlaczego, ale nie chciałam o to pytać, bo jeszcze bardziej by się zawstydził.
Droga zleciała nam na rozmowie i śmiechu. Świetnie się z nim dogadywałam, bo Zayn był na prawdę cudownym chłopakiem. Ale dla mnie, w przeciwieństwie do Harry'ego, był tylko przyjacielem. Chodziliśmy chwilę po parku, a potem weszliśmy na wspomnianą przez Malika górkę i zrobiliśmy sobie przerwę.
-Powinniśmy częściej gdzieś razem wychodzić. Jesteś świetną dziewczyną i świetnie mi się z tobą gada.
-Dzięki, ale bez przesady, są lepsze dziewczyny. Tylko mi teraz nie mów, że nie mam racji! -Zatrzymałam go przed zaprzeczeniem. -Ja zawsze mam rację! -Zaśmiałam się. -Zayn, powiedz mi, dlaczego nie masz dziewczyny? Przecież ty możesz mieć każdą!
-Ale ja nie chcę każdej, ja chcę tą jedną!
-Ahaaa, czyli się zakochałeś? Ojej, mój malutki Zayn się zakochał! -Rozczuliłam się i poczochrałam jego idealnie ułożone włosy.
-Oj tam. . . . . . . . . . .
-jakie "Oj tam" ?
-No bo to nie ważne. Lepiej ty mi powiedz, dlaczego nie masz chłopaka?! Bo wiem, że ten idiota cie zostawił, ale czemu nie masz następnego?
-Bo ja też czekam na tego jednego! -Przedrzeźniałam go, ale mówiłam w końcu prawdę. Czekałam. Na Harry'ego.
-Ahaaa, czyli ty też się zakochałaś ? -Zaśmiał się, powtarzając moje słowa.
-Dobraa, ja przestanę, ale ty tez musisz przestać.
-Okay. -Zgodził się. -Ale musisz ponieść jakąś karę! -Krzyknął i rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Nie zawsze to na mnie działało, ale teraz przewróciłam się ze śmiechu.
-MALIK! aaaa, przestań, durniu! -Krzyczałam, ale on ciągle nie przestawał.
-Nie będziesz już przedrzeźniać najcudowniejszego Maliczka? -Szantażował mnie.
-Nie będę! Ale przestań!!! -Krzyczałam, ale to nic nie dawało. Leżałam na ziemi i nie mogłam przestać się śmiać, a Zayn tak bardzo był przejęty łaskotaniem mnie, że żeby było mu łatwiej, usiadł na mnie okrakiem i dalej łaskotał. W końcu sam zaczął się śmiać i potem razem zwijaliśmy się ze śmiechu. Zebrałam się w sobie i sama zaczęłam go łaskotać, przez co stracił równowagę i przewrócił się na mnie. Przestałam go łaskotać, a Zayn lekko się podniósł, przez co stykaliśmy się nosami. Zapanowała chwila ciszy.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i pewnie wyglądaliśmy jak zakochani. W pewnej chwili, Zayn zmniejszył odległość między nami, a mi nie wiedzieć czemu, nagle przypomniał się Harry. Nie wiem dlaczego, ale on nie chciał opuścić mojej głowy. Malik zbliżył się jeszcze trochę, po czym poczułam coś ciepłego, a zarazem mokrego na ustach. Nie było to nic innego, jak usta Zayna. Pocałował mnie.
Leżałam w bezruchu, nie odepchnęłam go, ale też nie oddałam mu pocałunku. Lubiłam go, na prawdę.
Ale na pewno nie kochałam. Kochałam Stylesa, więc nie wiem dlaczego w ogóle nie zareagowałam.
Zayn zaczął coraz bardziej pieścić moje wargi, a ja ciągle nic nie robiłam. Myślałam cały czas o Hazzie, ale dopiero po chwili coś zrozumiałam. A mianowicie, kochałam Harolda jak nikogo innego. Był dla mnie wszystkim, ale musiałam sobie odpuścić. nie wykorzystałam tego, gdy on coś do mnie czuł, a teraz było już za późno, na walkę o niego. Postanowiłam postarać się o nim zapomnieć i cieszyć się jego szczęściem.
Dlatego stwierdziłam, że nic się nie stanie, jeżeli pocałuje Zayna i w końcu zaangażowałam się w ten pocałunek. . . . . . .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że tym razem niczego nie zepsułam xD
Jeżeli coś jest nie tak, to piszcie, cenie sobie szczerość :)
A teraz takie pytanko, już może się domyślacie z kim na końcu będzie Carol? Swoje odpowiedzi, piszcie w komentarzach. Chcę zobaczyć, czy pisze tak, że od razu wiadomo jak się skończy, czy może jednak zakończenie ciągle jest dla was zagadką :D
Strasznie cieszyłam się, że będę ciocią, co z tego, że bardzo młodą.
"Teraz Pati będzie mieszkać z Louisem i ich maleństwem, a pani Barbara znowu zostanie sama.
O MATKO! Na śmierć zapomniałam! Przecież babcia Pati (pani Barbara) jeszcze o niczym nie wie!
Trzeba będzie jej powiedzieć, bo nie może żyć w nieświadomości, że zostanie prababcią."
Kiedy zakończyłam monolog ze samą sobą, musiałam w końcu im o tym przypomnieć, chociaż bardzo nie chciałam psuć miłej atmosfery.
-Lou, Pati. . . . . . . . Ja nie chce psuć nastroju, ale wiecie o tym, że jest jeszcze pani Basia, trzeba jej powiedzieć.
-No właśnie. . . . . .Moja babcia. . . . . . . . Raczej nie będzie zadowolona z mojej ciąży. Nie wiem czy chciałaby za 9 miesięcy zostać prababcią. -Powiedziała przerażona.
-Nie martw się skarbie, razem wszystko jej wytłumaczymy. W końcu oboje w tym siedzimy, prawda?
-Tylko, że ona nie toleruje młodych matek. Wiele razy, gdy byłam z nią na spacerze lub zakupach i mijałyśmy jakąś nastolatkę z wózkiem, ona wtedy powtarzała, że one są nieodpowiedzialne, i że ma nadzieję, że ja taka nie jestem. Nawet prosiła mnie, żebym jej obiecała, że dziecko urodzę dopiero po ślubie. A ja jej to obiecałam. . . . . . . . W ogóle ona zawsze tak dziwnie reagowała na młode matki. Bardzo się denerwowała, a potem zmieniała temat. Nawet nie wiem dlaczego tak reaguje. Podejrzewałam, że może ona urodziła młodo dziecko, ale sprawdziłam to dokładnie. Miała tylko jedną córkę, moją mamę. I urodziła ją w wieku 28 lat. Miała już wtedy nawet męża, więc nie wiem o co chodzi. Ale na pewno, bardzo źle zniesie moją ciąże. Pewnie mnie zabije!
-Pomogę ci. Przecież razem wszystko jej wyjaśnimy. Będzie dobrze, nie martw się. -Pocieszał ją Louis.
-Właśnie, co jest z twoim dziadkiem? Nigdy o nim nie wspominałaś. -Zapytał Zayn.
-Mój dziadek zmarł 5 lat temu, ponieważ był ciężko chory. Ale nie lubię do tego wracać, dlatego nie wspominałam. -Westchnęła.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nic się nie stało, miałeś prawo być ciekawym. Poza tym, to teraz nie ważne. Ważniejsze jest to, że muszę powiedzieć wszystko babci. . . . . . . . .
-Może teraz do niej pójdziecie? Im szybciej wszystko wyjaśnicie, tym szybciej będziecie mieć to z głowy. Jest idealna godzina na wyznania, więc możecie jechać od razu. -Wtrącił Liam.
-Liam ma racje. Pojedźcie do niej jak najszybciej. -Poparł go Niall.
-To co? Jedziemy? -Zapytał Tommo zwracając się do Pati.
-Chyba nie mamy wyjścia. -Odpowiedziała z żalem i zaczęła się zbierać.
Louis wziął kluczyki do auta i łapiąc swoją dziewczynę za rękę, dodał:
-No to idziemy na ścięcie! trzymajcie kciuki! -I obejmując się wyszli.
-Mam nadzieję, że będzie dobrze. . . . . . . . . -Westchnęłam.
-Raczej nie byłoby dobrze, gdyby jej babcia tego nie zrozumiała. -Dodał Harry.
Po chwili zadzwonił mu telefon, a on natychmiast go odebrał. Po rozmowie, domyśliłam się, że była to Sam. Następnie kończąc rozmowę, zapowiedział. -Sam do nas za chwile przyjedzie. Nie robi wam to kłopotu, prawda?
-Nieeee! -Krzyknęliśmy razem chórem, a Harry tylko się uśmiechnął.
Siedzieliśmy ciągle w tym samym miejscu w grobowej ciszy. Po 15 min. do domu dotarła Sam, a gdy dowiedziała się, że czekamy na chwile prawdy, dołączyła do nas. Usiadła obok Harry'ego i tak jak my, milczała. Strasznie się denerwowałam, bałam się reakcji pani Barbary. To dobra kobieta, ale prawda, nie wiedzieć czemu, dziwnie reagowała na młode matki.
Czekaliśmy jeszcze pół godziny, aż w końcu drzwi od domu się otworzy i zobaczyliśmy w nich Louisa. Nie było z nim Pati, a on był bardzo wściekły. Oznaczało to tylko jedno. . . . . . . Babci Patrycji nie przyjęła ich ciąży, a tym bardziej Louisa.
-Co się stało? -Zapytałam przerażona i wstałam natychmiast z kanapy.
-Straciłem ją, rozumiecie?! Jej posrana babcia nie chce mnie widzieć! Nienawidzi mnie! A nawet mnie nie wysłuchała! Ja pierdole, co ja mam teraz zrobić?! -Wkurzał się Lou.
-Ale czekaj, co ona ci powiedziała? -Dopytywałam.
-No właśnie nic! Kazała mi się wynosić i zabroniła Pati, a potem dziecku, spotykać się ze mną! Ona jest jakaś chora! Nie ogarniam tej kobiety!
-Weź się nie wkurzaj, tylko powiedz wszystko po kolei, co i jak mówiliście.
-Dobra, więc tak. Poszliśmy do niej spokojnie i grzecznie. Na początku była miła, nawet nam herbatkę zaproponowała. Ale później, gdy powiedzieliśmy jej o ciąży i o tym, że ja jestem ojcem, wyrzuciła mnie z domu i groziła miotłą! Cholera! Nawet nie wysłuchała tego, co miałem jej do powiedzenia!
-Pani Basia taka jest. Najpierw się wkurza, ale potem wszystko wybacza. Spokojnie. Jestem pewna, że jeszcze wszystko się ułoży. Najlepiej, wybierz się do niej jutro, jak trochę ochłonie i nie daj jej głosu. Powiedz, ze kochasz Pati, że chcesz z nią być na zawsze. Że zajmiesz się dzieckiem i Patrycją, że im pomożesz. Pokaż jej, że nie musi się o nic martwić, bo ty się wszystkim zajmiesz. To na pewno da jej do myślenia i przeprosi cię i wybaczy. -Podeszłam do Lou i przytuliłam się mocno, żeby dodać mu otuchy. Sama też nie bardzo wierzyłam w to co mówiłam, ale jakoś musiałam go pocieszyć. Miałam nadzieję, że to co właśnie mu powiedziałam, okaże się prawdą. Znałam panią Basie, często denerwowała się o byle co, ale zawsze potem jej to przechodziło i zapominała o tym. Na prawdę wierzyłam, że i tym razem będzie tak samo.
-Carol ma rację. Pójdź jutro i wszystko wyjaśnij. A dzisiaj daj sobie spokój i nie denerwuj się. To tylko ci zaszkodzi. -Poparł mnie Harry.
Matko! Jaki on był śliczny, kiedy mówił, że mam rację!!!
-No dobra, spróbuję jutro. Tylko proszę, chcę teraz być sam. Zostawcie mnie. -Odparł już mniej wściekły Lou, maszerując ze zwieszoną głową na górę i zamknął się w pokoju.
-To w takim razie, nie zostaje nam nic innego, jak zostawić go w spokoju. . . . . . . . -Westchnęła Sam. -Strasznie mi go żal. On nie może widywać się z ukochaną osobą, a ja osobiście, nie wyobrażam sobie nie móc spotykać się z Harrym. -Dodała i przytuliła się do Harry'ego.
Myślałam, że jej coś na to odpowie, cokolwiek, ale on nie powiedział nic. Dopiero po chwili, zapytał:
-Może pójdziemy się gdzieś przejść?
-W sumie chętnie się przewietrzę. -Odparła.
-No to idziemy. -Powiedział Styles i wyszedł razem z Sam. (Jak ja jej zazdrościłam!!!!)
-Wiecie co. . . . . . . . Właśnie sobie przypomniałem, że muszę wykonać ważny telefon, przepraszam. -Uśmiechnął się Liam i puścił do mnie oczko. Pewnie chodziło o Danielle. . . . . . . . . .
-Dobra, no to skoro nie mamy co robić, to chyba nie będziecie źli, jeżeli powiem wam, że idę coś zjeść? Wiecie, stres na mnie źle działa i od razu robię się baardzo głodny. . . . . . -Zaśmiał się Niall i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź zniknął w kuchni.
W pokoju natychmiast zrobiło się pusto. Louis siedział samotnie u siebie, Pati była uwięziona u babci, Liam poszedł dzwonić do Danielle, Niall pobiegł na randkę z lodówką, a Harry i Sam poszli na spacer. Wspólny spacer. Nie to, żebym była zazdrosna, ale. . . . . . . . . . . No dobra, kogo ja chce oszukać? Byłam zazdrosna. CHOLERNIE ZAZDROSNA! Ale co z tego? Moja zazdrość nic nie zmieni. . . . . . . . . . .
Tak jak już wspomniałam, pokój zrobił się pusty. Byłam w nim tylko ja i Malik. Przez chwilę staliśmy w ciszy, aż w końcu on tą cisze przerwał.
-Może my też się gdzieś przejdziemy? Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł.
-Możemy się przejść. I tak nie mam nic ciekawszego do roboty. -Westchnęłam.
-No to chodźmy. -Uśmiechnął się i biorąc telefon ze stołu, wyszedł razem ze mną z domu.
Na dworze było bardzo ciepło, ale na szczęście wiał lekki, chłodny wiaterek, dlatego było bardzo przyjemnie.
-Może pójdziemy do parku? Znam taka świetną górkę, na której często przesiaduję razem z chłopakami.
-Dobrze. Mi obojętne gdzie pójdziemy, ważne żeby choć na trochę zapomnieć o tym, co dzieje się w domu i spędzić miło czas. -Uśmiechnęłam się. To dziwne, nigdy wcześniej tego nie zauważyłam, ale Zayn jakoś inaczej reagował na mój uśmiech. Robił się. . . . . . .Rumiany. Nie wiedziałam dlaczego, ale nie chciałam o to pytać, bo jeszcze bardziej by się zawstydził.
Droga zleciała nam na rozmowie i śmiechu. Świetnie się z nim dogadywałam, bo Zayn był na prawdę cudownym chłopakiem. Ale dla mnie, w przeciwieństwie do Harry'ego, był tylko przyjacielem. Chodziliśmy chwilę po parku, a potem weszliśmy na wspomnianą przez Malika górkę i zrobiliśmy sobie przerwę.
-Powinniśmy częściej gdzieś razem wychodzić. Jesteś świetną dziewczyną i świetnie mi się z tobą gada.
-Dzięki, ale bez przesady, są lepsze dziewczyny. Tylko mi teraz nie mów, że nie mam racji! -Zatrzymałam go przed zaprzeczeniem. -Ja zawsze mam rację! -Zaśmiałam się. -Zayn, powiedz mi, dlaczego nie masz dziewczyny? Przecież ty możesz mieć każdą!
-Ale ja nie chcę każdej, ja chcę tą jedną!
-Ahaaa, czyli się zakochałeś? Ojej, mój malutki Zayn się zakochał! -Rozczuliłam się i poczochrałam jego idealnie ułożone włosy.
-Oj tam. . . . . . . . . . .
-jakie "Oj tam" ?
-No bo to nie ważne. Lepiej ty mi powiedz, dlaczego nie masz chłopaka?! Bo wiem, że ten idiota cie zostawił, ale czemu nie masz następnego?
-Bo ja też czekam na tego jednego! -Przedrzeźniałam go, ale mówiłam w końcu prawdę. Czekałam. Na Harry'ego.
-Ahaaa, czyli ty też się zakochałaś ? -Zaśmiał się, powtarzając moje słowa.
-Dobraa, ja przestanę, ale ty tez musisz przestać.
-Okay. -Zgodził się. -Ale musisz ponieść jakąś karę! -Krzyknął i rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Nie zawsze to na mnie działało, ale teraz przewróciłam się ze śmiechu.
-MALIK! aaaa, przestań, durniu! -Krzyczałam, ale on ciągle nie przestawał.
-Nie będziesz już przedrzeźniać najcudowniejszego Maliczka? -Szantażował mnie.
-Nie będę! Ale przestań!!! -Krzyczałam, ale to nic nie dawało. Leżałam na ziemi i nie mogłam przestać się śmiać, a Zayn tak bardzo był przejęty łaskotaniem mnie, że żeby było mu łatwiej, usiadł na mnie okrakiem i dalej łaskotał. W końcu sam zaczął się śmiać i potem razem zwijaliśmy się ze śmiechu. Zebrałam się w sobie i sama zaczęłam go łaskotać, przez co stracił równowagę i przewrócił się na mnie. Przestałam go łaskotać, a Zayn lekko się podniósł, przez co stykaliśmy się nosami. Zapanowała chwila ciszy.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i pewnie wyglądaliśmy jak zakochani. W pewnej chwili, Zayn zmniejszył odległość między nami, a mi nie wiedzieć czemu, nagle przypomniał się Harry. Nie wiem dlaczego, ale on nie chciał opuścić mojej głowy. Malik zbliżył się jeszcze trochę, po czym poczułam coś ciepłego, a zarazem mokrego na ustach. Nie było to nic innego, jak usta Zayna. Pocałował mnie.
Leżałam w bezruchu, nie odepchnęłam go, ale też nie oddałam mu pocałunku. Lubiłam go, na prawdę.
Ale na pewno nie kochałam. Kochałam Stylesa, więc nie wiem dlaczego w ogóle nie zareagowałam.
Zayn zaczął coraz bardziej pieścić moje wargi, a ja ciągle nic nie robiłam. Myślałam cały czas o Hazzie, ale dopiero po chwili coś zrozumiałam. A mianowicie, kochałam Harolda jak nikogo innego. Był dla mnie wszystkim, ale musiałam sobie odpuścić. nie wykorzystałam tego, gdy on coś do mnie czuł, a teraz było już za późno, na walkę o niego. Postanowiłam postarać się o nim zapomnieć i cieszyć się jego szczęściem.
Dlatego stwierdziłam, że nic się nie stanie, jeżeli pocałuje Zayna i w końcu zaangażowałam się w ten pocałunek. . . . . . .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że tym razem niczego nie zepsułam xD
Jeżeli coś jest nie tak, to piszcie, cenie sobie szczerość :)
A teraz takie pytanko, już może się domyślacie z kim na końcu będzie Carol? Swoje odpowiedzi, piszcie w komentarzach. Chcę zobaczyć, czy pisze tak, że od razu wiadomo jak się skończy, czy może jednak zakończenie ciągle jest dla was zagadką :D
niedziela, 16 grudnia 2012
Rozdział 5
Spojrzałyśmy przerażone na test. Był pozytywny.
Bez namysłu, podałam przyjaciółce kolejny i zleciłam, by go zrobiła, żeby mieć pewność. Poczekałyśmy kolejne 3 minuty, a wynik znów był pozytywny. Każdy z czterech, zrobionych testów, wskazywał na to, że moja przyjaciółka była w ciąży, a ja zostanę ciocią.
-I co teraz? Jestem w ciąży, a mam dopiero 15 lat. Co ja powiem mojej babci! Przecież ona zawsze uważała, że jestem święta, i że nie prześpię się z chłopakiem przed ślubem. Chyba mnie z domu wyrzuci. A jak ja sobie poradzę ze szkołą i dzieckiem jednocześnie? Carol, ja mam przecież szkołę, muszę się uczyć. Nie dam rady! I jeszcze pewnie babcia mnie znienawidzi i będę musiała sobie radzić sama. I zostanie mi Louis. Ale on też przecież może nie zaakceptować tej wiadomości. Może tego nie chcieć, nie być gotowy. I wtedy zostanę sama z dzieckiem, bez babci, bez Louisa, bez nikogo. I będę musiała sama znaleźć sobie mieszkanie, znaleźć dobrą prace, chodzić do szkoły i jeszcze wychowywać maleństwo. Przecież ja nie dam rady! W co ja się wpakowałam. . . . . . . Ta cholerna miłość. No i jak ja powiem Louisowi, że będzie ojcem???!!!
-Hymmmm. . . . . Normalnie. Powiesz: "Hej Lou, jestem w ciąży!" -Zaśmiałam się, próbując rozluźnić atmosferę.
-Bardzo śmieszne. Tobie, to łatwo mówić. Nie jesteś w ciąży z chłopakiem o 5 lat starszym!
-Nie jestem, ale ty tak. Dlatego zostań tu, a ja pójdę po młodego tatusia, żebyś mogła mu uświadomić, co zrobił.
-Tylko, że ja nie mogę! Nie chce niszczyć tego, co jest między nami, a jak mu powiem o dziecku, wszystko zniszczę! On jest sławny, co z jego karierą? Przecież nie poświęci zespołu dla małego dziecka! Ja nie mogę mu tego zabrać, tego wszystkiego co ma i kazać zająć się rodziną, dorośleć. Znasz Louisa, on sam jest jak małe dziecko, więc jak mam powierzyć dziecko, trochę większemu dziecku!? To się źle skończy. Nie mogę mu ego zrobić. I jeszcze jest babcia. Ona mnie zabije! Mam dwie osoby, którym muszę powiedzieć, że rodzina się powiększy. Ja nie potrafię tego zrobić. . . . . . . . . . .
-Potrafisz! Louis jest dorosły, umie zajmować się dziećmi. Sama widziałaś jak zajmował się Kiwi'm. A to nie było jego dziecko. Myślę, że o swoje będzie jeszcze bardziej dbał. Poza tym, musisz mu zaufać, a tym bardziej, nie możesz go okłamywać. Musisz od razu powiedzieć mu, że jesteś w ciąży, że będzie ojcem, bo jeżeli nie powiesz mu na początku, to potem, po pierwsze może być trudniej powiedzieć prawdę, a po drugie, może ktoś inny mu powiedzieć, a wtedy będzie gorzej. A o babcie się nie martw. Najpierw powiesz Louisowi i jak wszystko będzie dobrze, razem powiecie pani Barbarze o wpadce. To dobra kobieta, zrozumie to. Ja też z nią mogę pogadać, mam z nią świetny kontakt. Spokojnie kochanie, jakoś będzie. Najpierw musisz powiedzieć Louisowi, a potem zajmiemy się babcią.
-Oj, ale jeżeli powiem mu troszeczkę później, jak sama się oswoję z myślą, że będę mamą , to chyba nic się nie stanie.
-Stanie, dlatego lepiej powiedz mu teraz. Będziesz mieć to z głowy. Nie martw się, na pewno dasz sobie radę. Idę po niego, nie ruszaj się stąd. -Nakazałam i pobiegłam po schodach do chłopaków.
-I co jest?! Co się stało Patrycji !?? -Zapytał jako pierwszy, przerażony Louis.
-Nic strasznego Lou. Teraz chciałby tylko z tobą pogadać. Idź do niej, czeka w łazience. -Odpowiedziałam, a Lou nie czekając na nic, pobiegł do swojej dziewczyny.
Po obiedzie było już posprzątane, a chłopcy siedzieli z wielkimi oczami, wyczekując mojej wypowiedzi.
-Coś nie tak? czemu tak na mnie patrzycie? -zapytałam ze śmiechem.
-Nic nam nie powiesz? Najpierw Pati źle się czuje, ty do niej biegniesz, potem gdzieś wychodzisz,chwile później wracasz, a teraz każesz Louisowi do niej iść bo chce pogadać. A ty nic nam nie powiesz? -Zapytał zdziwiony Liam.
-Kiedy Pati i Lou sobie pogadają i wszystko sobie wyjaśnią, to na pewno wszystko wam wytłumaczą. Ja nie mam prawa głosu. -Odparłam i usiadłam koło chłopaków.
-To niech szybciej sobie wszystko wyjaśniają, bo ja się tu denerwuje! -Zawołał Zayn.
Z góry słychać było zamykanie drzwi, co oznaczało, że skończyli już rozmawiać. Swoją drogą, zrobili to bardzo szybko. W każdym razie, Lou już wiedział.
Następnie było słychać kroki, a po chwili zobaczyłam idących w naszą stronę, trzymających się za ręce, moich przyjaciół. Ten gest oznaczał, że wszystko między nimi okay.
-Czy chcecie nam coś powiedzieć? -Zapytał Li do podchodzącej do nas pary.
-Tak, ja wam wszystko wyjaśnię. -Odpowiedział Louis i pocałował swoją dziewczynę i puścił.
Była przerażona, dlatego podeszłam do niej szybko i mocno przytuliłam.
-Kochani, posłuchajcie. To jest trudne, bo ja jestem młody, Pati też, ale mam nadzieję, że nam pomożecie i razem jakoś sobie poradzimy. Bo, parę dni temu, między mną a Patrycją doszło do. . . . . . . . . Zbliżenia.
I . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Chłopaki, będę ojcem. -Przez chwilę, chłopcy chyba nie ogarnęli tego, co przed chwilą powiedział Lou, ale po chwili ciszy, zaczęli krzyczeć i śmiać się.
Najpierw rzucił się na Louisa Harry i zaczął mu gratulować, a potem dołączyła do niego reszta.
-Stary! To świetna wiadomość! Będę wujkiem!!! -Wydarł się Hazz.
-Wszyscy będziemy wujkami!!! -Wtórował mi Zayn.
Chłopcy przytulili się i razem krzyczeli z radości, a ja i Pati, stałyśmy z boku (również przytulone) i przyglądałyśmy się tej piętce wariatów. Wiedziałam, że będą się cieszyć, wiedziałam. . . . . . . . . . . . . . . . .
Gdy chłopcy wytulili już na wszystkie strony biednego Louisa, rzucili się na ciężarną, która teraz nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-Dobra, odsuńcie się, bo jeszcze nam dziecko zgnieciecie, tępi wujkowie! -Zawołał Tommo i objął czuje swoją dziewczynę.
-Widzisz skarbie? Mówiłem ci, że nie będzie aż tak źle, że się ucieszą.
-Kocham cię Lou! -Zawołała.
-Ja was bardziej! -Odpowiedział i czule ją pocałował, gładząc ją po brzuchu.
WSPOMNIENIA PATRYCJI
Siedziałam na podłodze z trzęsącymi się rękami. Strasznie bałam się reakcji mojego ukochanego, gdy dowie się, że będzie ojcem. A jeszcze bardziej, bałam się reakcji babci. Ja ją bardzo kocham, nie chcę żeby myślała, że ma nieodpowiedzialną wnuczkę. Chociaż, chyba ma. . . . . . .
Po chwili, usłyszałam, że ktoś biegnie po schodach, a następnie zobaczyłam, jak przerażony Tommo wchodzi do łazienki.
-Co jest kochanie? Co się stało? -Zapytał i przytulił mnie siadając obok.
-Louis, ja się boje. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . -Zapłakałam.
-Skarbie, nie płacz. Kocham cię, nie ważne co się stało. Ja zawsze będę cię kochał. Proszę, powiedz co się stało. Dlaczego źle się poczułaś?
-Słuchaj, bo. . . . . . . . . . . . . Pamiętasz naszą pierwszą noc na wyjeździe?
-Jak mógłbym nie pamiętać tak cudownej nocy. -Uśmiechnął się.
-Bo my wtedy. . . . . . . . . . . . No . . . . . . . . . . . . Lou! Ja jestem w ciąży! -Zaszlochałam i bardziej przytuliłam się do Tomlinsona.
-W ciąży? Mogłem się domyśleć, w końcu to dlatego źle się poczułaś. . . . . . . . . . . . . . . . . I to wszystko? Dlatego płaczesz? Przecież to wspaniała wiadomość!
-Ale. . . . . . . . . . . Nie jesteś zły? Nie przeszkadza ci to? -Dziwiłam się. Bo przecież on był sławny, młody, a ja nie chciałam mu tego wszystkiego zabierać przez głupią wpadkę.
-Dlaczego ma mi to przeszkadzać? Pati, ja cię kocham i prędzej czy później, chciałbym mieć z tobą dzieci. Nie spodziewałem się jednak, że uda nam się powiększyć rodzinę za pierwszym, nie planowanym razem. I to z zabezpieczeniem. No, ale w końcu to nie daje pewności, że nie zajdziesz w ciążę, więc robiąc to wtedy z tobą wiedziałam co się może stać, czym to się może skończyć. I nie przeszkadzało mi to. Będę cię zawsze kochać. A teraz, będziemy mieli maleństwo. Dowód naszej miłości. -Ostatnie zdanie, szepnął mi do ucha, na co się wzdrygnęłam.
-Ale ja mam 15 lat. Nie jestem nawet dorosła. A ty jesteś sławny. Co z twoja karierą?
-Ty i nasze dziecko jesteście ważniejsze niż sława. Mogę z niej zrezygnować, albo chociaż zrobić przerwę. Spokojnie, jakoś sobie poradzimy. -Uśmiechnął się.
-Cieszę się, że ty jesteś szczęśliwy. Bardzo bałam się, że tego nie zaakceptujesz, że nasz zostawisz.
-Przecież cie kocham. nie ważne czy jesteś w ciąży czy nie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Od teraz, razem z naszym maluchem jesteście najbardziej potrzebnymi mi do życia istotami. Kocham was i to nigdy się nie zmieni. Pamiętaj o tym kochanie.
-Dziękuje ci Louis za wszystko. Też cię kocham. -Zawołałam i pocałowałam najcudowniejszego faceta, z którym miałam dziecko, i z którym pragnęłam spędzić resztę mojego zwariowanego życia.
-To ja ci dziękuję, że jesteś ze mną i urodzisz mi śliczne dziecko. -Zaśmiał się.
-A ja ci dziękuję, że mi je zrobiłeś! -Dodałam i lekko go pocałowałam.
Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Miałam kochanego chłopaka i cudowne jeszcze nienarodzone dziecko oraz wspaniałych przyjaciół, na których mogłam zawsze polegać.
-To co? trzeba im wszystko powiedzieć! Chcesz to zrobić, czy wolisz, żebym ja to zrobił?
-Ja się trochę boje. . . . . . . . . . . . . . No wiesz, nie wiem jak oni zareagują. . . . . . . . . . . . -Westchnęłam.
-Spokojnie, ja mogę to zrobić. A, Carol o wszystkim wie?
-Tak, jej pierwszej powiedziałam, że podejrzewam, że jestem w ciąży. Potem ona pobiegła do apteki żeby kupić testy. Kupiła 4 i każdy był pozytywny i wskazywał na to, że będziemy rodzicami. Potem jak już miałyśmy pewność, powiedziała, że musisz wiedzieć, i że mam ci wszystko powiedzieć. Zawołała ciebie, a ja ci wszystko wytłumaczyłam.
-I bardzo dobrze. Ja im wszystko opowiem i będziemy mieć z głowy, okay?
-Okay. -Odparłam i razem z Louisem zeszliśmy do reszty.
Złapał mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy. I dodał. . . . . . . . . . . .
-Czy chcecie nam coś powiedzieć? -Zapytał Liam.
-Tak, ja to powiem. -Powiedział Tommo i puścił moja rękę.
natychmiast podeszła do mnie Carol i przytuliła.
-Kochani, posłuchajcie. To jest trudne, bo ja jestem młody, Pati też, ale mam nadzieję, że nam pomożecie i razem jakoś sobie poradzimy. Bo, parę dni temu, między mną a Patrycją doszło do. . . . . . . . . Zbliżenia.
I . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Chłopaki, będę ojcem. -Wydarł się Lou. Przez chwilę, wszyscy siedzieli w ciszy. Bałam się, że tego nie zaakceptują, ale następnie Lou został przytulony przez Hazzę. Wszyscy zaczęli nas przytulać i gratulować.
-Dobra, odsuńcie się, bo mi dziecko zgnieciecie, tępi wujkowie! Widzisz skarbie? Mówiłem ci, że nie będzie aż tak źle, że się ucieszą. -Powiedział i przytulił się do mnie.
-Kocham cię Lou. -Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego przepiękne oczy.
-Ja was bardziej. -Na prawdę cieszyłam się, że to właśnie on będzie ojcem mojego dziecka. Żadnego innego bym nie chciała. Tylko jego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5 kom. - następny xD
Bez namysłu, podałam przyjaciółce kolejny i zleciłam, by go zrobiła, żeby mieć pewność. Poczekałyśmy kolejne 3 minuty, a wynik znów był pozytywny. Każdy z czterech, zrobionych testów, wskazywał na to, że moja przyjaciółka była w ciąży, a ja zostanę ciocią.
-I co teraz? Jestem w ciąży, a mam dopiero 15 lat. Co ja powiem mojej babci! Przecież ona zawsze uważała, że jestem święta, i że nie prześpię się z chłopakiem przed ślubem. Chyba mnie z domu wyrzuci. A jak ja sobie poradzę ze szkołą i dzieckiem jednocześnie? Carol, ja mam przecież szkołę, muszę się uczyć. Nie dam rady! I jeszcze pewnie babcia mnie znienawidzi i będę musiała sobie radzić sama. I zostanie mi Louis. Ale on też przecież może nie zaakceptować tej wiadomości. Może tego nie chcieć, nie być gotowy. I wtedy zostanę sama z dzieckiem, bez babci, bez Louisa, bez nikogo. I będę musiała sama znaleźć sobie mieszkanie, znaleźć dobrą prace, chodzić do szkoły i jeszcze wychowywać maleństwo. Przecież ja nie dam rady! W co ja się wpakowałam. . . . . . . Ta cholerna miłość. No i jak ja powiem Louisowi, że będzie ojcem???!!!
-Hymmmm. . . . . Normalnie. Powiesz: "Hej Lou, jestem w ciąży!" -Zaśmiałam się, próbując rozluźnić atmosferę.
-Bardzo śmieszne. Tobie, to łatwo mówić. Nie jesteś w ciąży z chłopakiem o 5 lat starszym!
-Nie jestem, ale ty tak. Dlatego zostań tu, a ja pójdę po młodego tatusia, żebyś mogła mu uświadomić, co zrobił.
-Tylko, że ja nie mogę! Nie chce niszczyć tego, co jest między nami, a jak mu powiem o dziecku, wszystko zniszczę! On jest sławny, co z jego karierą? Przecież nie poświęci zespołu dla małego dziecka! Ja nie mogę mu tego zabrać, tego wszystkiego co ma i kazać zająć się rodziną, dorośleć. Znasz Louisa, on sam jest jak małe dziecko, więc jak mam powierzyć dziecko, trochę większemu dziecku!? To się źle skończy. Nie mogę mu ego zrobić. I jeszcze jest babcia. Ona mnie zabije! Mam dwie osoby, którym muszę powiedzieć, że rodzina się powiększy. Ja nie potrafię tego zrobić. . . . . . . . . . .
-Potrafisz! Louis jest dorosły, umie zajmować się dziećmi. Sama widziałaś jak zajmował się Kiwi'm. A to nie było jego dziecko. Myślę, że o swoje będzie jeszcze bardziej dbał. Poza tym, musisz mu zaufać, a tym bardziej, nie możesz go okłamywać. Musisz od razu powiedzieć mu, że jesteś w ciąży, że będzie ojcem, bo jeżeli nie powiesz mu na początku, to potem, po pierwsze może być trudniej powiedzieć prawdę, a po drugie, może ktoś inny mu powiedzieć, a wtedy będzie gorzej. A o babcie się nie martw. Najpierw powiesz Louisowi i jak wszystko będzie dobrze, razem powiecie pani Barbarze o wpadce. To dobra kobieta, zrozumie to. Ja też z nią mogę pogadać, mam z nią świetny kontakt. Spokojnie kochanie, jakoś będzie. Najpierw musisz powiedzieć Louisowi, a potem zajmiemy się babcią.
-Oj, ale jeżeli powiem mu troszeczkę później, jak sama się oswoję z myślą, że będę mamą , to chyba nic się nie stanie.
-Stanie, dlatego lepiej powiedz mu teraz. Będziesz mieć to z głowy. Nie martw się, na pewno dasz sobie radę. Idę po niego, nie ruszaj się stąd. -Nakazałam i pobiegłam po schodach do chłopaków.
-I co jest?! Co się stało Patrycji !?? -Zapytał jako pierwszy, przerażony Louis.
-Nic strasznego Lou. Teraz chciałby tylko z tobą pogadać. Idź do niej, czeka w łazience. -Odpowiedziałam, a Lou nie czekając na nic, pobiegł do swojej dziewczyny.
Po obiedzie było już posprzątane, a chłopcy siedzieli z wielkimi oczami, wyczekując mojej wypowiedzi.
-Coś nie tak? czemu tak na mnie patrzycie? -zapytałam ze śmiechem.
-Nic nam nie powiesz? Najpierw Pati źle się czuje, ty do niej biegniesz, potem gdzieś wychodzisz,chwile później wracasz, a teraz każesz Louisowi do niej iść bo chce pogadać. A ty nic nam nie powiesz? -Zapytał zdziwiony Liam.
-Kiedy Pati i Lou sobie pogadają i wszystko sobie wyjaśnią, to na pewno wszystko wam wytłumaczą. Ja nie mam prawa głosu. -Odparłam i usiadłam koło chłopaków.
-To niech szybciej sobie wszystko wyjaśniają, bo ja się tu denerwuje! -Zawołał Zayn.
Z góry słychać było zamykanie drzwi, co oznaczało, że skończyli już rozmawiać. Swoją drogą, zrobili to bardzo szybko. W każdym razie, Lou już wiedział.
Następnie było słychać kroki, a po chwili zobaczyłam idących w naszą stronę, trzymających się za ręce, moich przyjaciół. Ten gest oznaczał, że wszystko między nimi okay.
-Czy chcecie nam coś powiedzieć? -Zapytał Li do podchodzącej do nas pary.
-Tak, ja wam wszystko wyjaśnię. -Odpowiedział Louis i pocałował swoją dziewczynę i puścił.
Była przerażona, dlatego podeszłam do niej szybko i mocno przytuliłam.
-Kochani, posłuchajcie. To jest trudne, bo ja jestem młody, Pati też, ale mam nadzieję, że nam pomożecie i razem jakoś sobie poradzimy. Bo, parę dni temu, między mną a Patrycją doszło do. . . . . . . . . Zbliżenia.
I . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Chłopaki, będę ojcem. -Przez chwilę, chłopcy chyba nie ogarnęli tego, co przed chwilą powiedział Lou, ale po chwili ciszy, zaczęli krzyczeć i śmiać się.
Najpierw rzucił się na Louisa Harry i zaczął mu gratulować, a potem dołączyła do niego reszta.
-Stary! To świetna wiadomość! Będę wujkiem!!! -Wydarł się Hazz.
-Wszyscy będziemy wujkami!!! -Wtórował mi Zayn.
Chłopcy przytulili się i razem krzyczeli z radości, a ja i Pati, stałyśmy z boku (również przytulone) i przyglądałyśmy się tej piętce wariatów. Wiedziałam, że będą się cieszyć, wiedziałam. . . . . . . . . . . . . . . . .
Gdy chłopcy wytulili już na wszystkie strony biednego Louisa, rzucili się na ciężarną, która teraz nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-Dobra, odsuńcie się, bo jeszcze nam dziecko zgnieciecie, tępi wujkowie! -Zawołał Tommo i objął czuje swoją dziewczynę.
-Widzisz skarbie? Mówiłem ci, że nie będzie aż tak źle, że się ucieszą.
-Kocham cię Lou! -Zawołała.
-Ja was bardziej! -Odpowiedział i czule ją pocałował, gładząc ją po brzuchu.
WSPOMNIENIA PATRYCJI
Siedziałam na podłodze z trzęsącymi się rękami. Strasznie bałam się reakcji mojego ukochanego, gdy dowie się, że będzie ojcem. A jeszcze bardziej, bałam się reakcji babci. Ja ją bardzo kocham, nie chcę żeby myślała, że ma nieodpowiedzialną wnuczkę. Chociaż, chyba ma. . . . . . .
Po chwili, usłyszałam, że ktoś biegnie po schodach, a następnie zobaczyłam, jak przerażony Tommo wchodzi do łazienki.
-Co jest kochanie? Co się stało? -Zapytał i przytulił mnie siadając obok.
-Louis, ja się boje. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . -Zapłakałam.
-Skarbie, nie płacz. Kocham cię, nie ważne co się stało. Ja zawsze będę cię kochał. Proszę, powiedz co się stało. Dlaczego źle się poczułaś?
-Słuchaj, bo. . . . . . . . . . . . . Pamiętasz naszą pierwszą noc na wyjeździe?
-Jak mógłbym nie pamiętać tak cudownej nocy. -Uśmiechnął się.
-Bo my wtedy. . . . . . . . . . . . No . . . . . . . . . . . . Lou! Ja jestem w ciąży! -Zaszlochałam i bardziej przytuliłam się do Tomlinsona.
-W ciąży? Mogłem się domyśleć, w końcu to dlatego źle się poczułaś. . . . . . . . . . . . . . . . . I to wszystko? Dlatego płaczesz? Przecież to wspaniała wiadomość!
-Ale. . . . . . . . . . . Nie jesteś zły? Nie przeszkadza ci to? -Dziwiłam się. Bo przecież on był sławny, młody, a ja nie chciałam mu tego wszystkiego zabierać przez głupią wpadkę.
-Dlaczego ma mi to przeszkadzać? Pati, ja cię kocham i prędzej czy później, chciałbym mieć z tobą dzieci. Nie spodziewałem się jednak, że uda nam się powiększyć rodzinę za pierwszym, nie planowanym razem. I to z zabezpieczeniem. No, ale w końcu to nie daje pewności, że nie zajdziesz w ciążę, więc robiąc to wtedy z tobą wiedziałam co się może stać, czym to się może skończyć. I nie przeszkadzało mi to. Będę cię zawsze kochać. A teraz, będziemy mieli maleństwo. Dowód naszej miłości. -Ostatnie zdanie, szepnął mi do ucha, na co się wzdrygnęłam.
-Ale ja mam 15 lat. Nie jestem nawet dorosła. A ty jesteś sławny. Co z twoja karierą?
-Ty i nasze dziecko jesteście ważniejsze niż sława. Mogę z niej zrezygnować, albo chociaż zrobić przerwę. Spokojnie, jakoś sobie poradzimy. -Uśmiechnął się.
-Cieszę się, że ty jesteś szczęśliwy. Bardzo bałam się, że tego nie zaakceptujesz, że nasz zostawisz.
-Przecież cie kocham. nie ważne czy jesteś w ciąży czy nie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Od teraz, razem z naszym maluchem jesteście najbardziej potrzebnymi mi do życia istotami. Kocham was i to nigdy się nie zmieni. Pamiętaj o tym kochanie.
-Dziękuje ci Louis za wszystko. Też cię kocham. -Zawołałam i pocałowałam najcudowniejszego faceta, z którym miałam dziecko, i z którym pragnęłam spędzić resztę mojego zwariowanego życia.
-To ja ci dziękuję, że jesteś ze mną i urodzisz mi śliczne dziecko. -Zaśmiał się.
-A ja ci dziękuję, że mi je zrobiłeś! -Dodałam i lekko go pocałowałam.
Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Miałam kochanego chłopaka i cudowne jeszcze nienarodzone dziecko oraz wspaniałych przyjaciół, na których mogłam zawsze polegać.
-To co? trzeba im wszystko powiedzieć! Chcesz to zrobić, czy wolisz, żebym ja to zrobił?
-Ja się trochę boje. . . . . . . . . . . . . . No wiesz, nie wiem jak oni zareagują. . . . . . . . . . . . -Westchnęłam.
-Spokojnie, ja mogę to zrobić. A, Carol o wszystkim wie?
-Tak, jej pierwszej powiedziałam, że podejrzewam, że jestem w ciąży. Potem ona pobiegła do apteki żeby kupić testy. Kupiła 4 i każdy był pozytywny i wskazywał na to, że będziemy rodzicami. Potem jak już miałyśmy pewność, powiedziała, że musisz wiedzieć, i że mam ci wszystko powiedzieć. Zawołała ciebie, a ja ci wszystko wytłumaczyłam.
-I bardzo dobrze. Ja im wszystko opowiem i będziemy mieć z głowy, okay?
-Okay. -Odparłam i razem z Louisem zeszliśmy do reszty.
Złapał mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy. I dodał. . . . . . . . . . . .
-Czy chcecie nam coś powiedzieć? -Zapytał Liam.
-Tak, ja to powiem. -Powiedział Tommo i puścił moja rękę.
natychmiast podeszła do mnie Carol i przytuliła.
-Kochani, posłuchajcie. To jest trudne, bo ja jestem młody, Pati też, ale mam nadzieję, że nam pomożecie i razem jakoś sobie poradzimy. Bo, parę dni temu, między mną a Patrycją doszło do. . . . . . . . . Zbliżenia.
I . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Chłopaki, będę ojcem. -Wydarł się Lou. Przez chwilę, wszyscy siedzieli w ciszy. Bałam się, że tego nie zaakceptują, ale następnie Lou został przytulony przez Hazzę. Wszyscy zaczęli nas przytulać i gratulować.
-Dobra, odsuńcie się, bo mi dziecko zgnieciecie, tępi wujkowie! Widzisz skarbie? Mówiłem ci, że nie będzie aż tak źle, że się ucieszą. -Powiedział i przytulił się do mnie.
-Kocham cię Lou. -Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego przepiękne oczy.
-Ja was bardziej. -Na prawdę cieszyłam się, że to właśnie on będzie ojcem mojego dziecka. Żadnego innego bym nie chciała. Tylko jego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5 kom. - następny xD
czwartek, 13 grudnia 2012
Rozdział 4
-Dobra, może na początek, powiedz mi dlaczego wróciłaś? Nie żebym tego nie chciała, ale trochę się zdziwiłam.
-Wiesz................ To długa historia. -Odparłam i spuściłam głowę siadając na łóżku.
-Ej mała. O co chodzi? Coś z Mateuszem ?
-Nie licząc tego, że zerwał ze mną dla pustej laski, oszukiwał i przezywał z kolegami, to nic.
-Coo?????!!!!! Na prawdę Mati posunął się aż tak daleko? No nie wierze......... -Westchnęła Pati i siadając obok, przytuliła mnie. -Nie martw się, to dupek i wszyscy teraz o tym wiemy. Nie ma co się przejmować. On po prostu nie zasłużył na ciebie. Nie był ciebie wart. -Pocieszała.
-Wiem o tym. Tylko wiesz co? Najbardziej zdziwiło mnie moje zachowanie. Przecież oszukała i złamała mi serce, osoba którą kochałam. A ja nic. Trochę popłakałam i mi przeszło. Przecież powinnam teraz siedzieć i użalać się nad sobą, a ja się czuję, jakby nic strasznego się nie stało. Ale za to jest coś, co boli mnie dużo bardziej....................... -Westchnęłam.
-Harry, tak? -Zapytała.
-Skąd wiedziałaś? Przecież................
-Bo cie znam. Od razu było widać, że coś do niego czujesz, i że Mati staje się dla ciebie mało ważny.
-Aż tak to widać??!! -Przestraszyłam się.
-Nie martw się, tylko ja to widzę. Za dobrze cie znam, żeby nie zauważyć tych rumieńców i zawstydzenia, gdy się do ciebie zbliży. Bardzo dobrze wiem, że go kochasz i nie potrafisz poradzić sobie z Sam.
-Teraz wiem, jak on się czuł gdy ja co chwile gadałam o tym, że mam chłopaka...............................
-Tak, tylko że ty z nim nie chodziłaś na jego oczach. A poza tym, twój były chłopak, okazał się idiotą, a jego dziewczyna jest na prawdę miła. Poznałaś już ją?
-Tak, była tu rano i wyszła pół godziny przed waszym powrotem. I przyznam ci racje, ona jest bardzo miła. Mimo tego, że odebrała mi Hazzę, ja ją polubiłam.
-Jej chyba nie da się nie lubić. Taka jej urok. -Odparła Patka, lekko się uśmiechając.
-Dobra, może lepiej zmieńmy temat. Opowiedz mi, jak było na wyjeździe i co robiliście. Ale na początku powiedz, gdzie byliście? Bo ja nawet tego nie wiem. -Zaśmiałam się.
-No więc tak. Pojechaliśmy na 3 dni nad jezioro. Wyjechaliśmy zaraz po twoim wyjeździe, bo Lou chciał mi w ten sposób poprawić humor. Było tam strasznie fajnie. Pierwszą noc, spędziliśmy razem, a pozostałe 2, na imprezach. Pierwszego dnia byliśmy pływać, drugiego zrobiliśmy sobie wycieczkę łódką, a trzeciego poszliśmy do lasu. Ogólnie było cudownie, a Louis jest świetnym chłopakiem. -Opowiadała z entuzjazmem.
-Awwwww, jak ja ci zazdroszczę. Jesteś wielką szczęściarą, mając takiego chłopaka.
-Wieem, ale jest jeszcze coś, o czym muszę ci koniecznie powiedzieć.
-Okay, słucham.
-Dobrze, więc pierwszej nocy, było bardzo zimno w pokoju, bo była burza. Tylko nie krzycz, bo my wtedy................................
-A kuku!! -Przerwał jej Louis, wparowując bez pukania do pokoju. Chociaż, to był jego pokój, więc w sumie nie musiał pukać. -Co tam porabiacie? -Zapytał siadając koło nas.
-Niic!! -Zaśmiała się Pati i dała buziaka Tomlinsonowi.
-No to w takim razie, czemu was jeszcze nie widzę na dole? Wy tu gadu-gadu o niczym, a na dole obiad stygnie! -Zawołał dumny.
-Zrobiliście obiad???!!!! -Zapytałyśmy równocześnie.
-A co to takie dziwne? Harry upiekł kurczaka, ugotował ziemniaki i zrobił sałatkę.
-Czyli to Harry zrobił obiad? -Zapytałam.
-Nieee!!! Ja nakryłem do stołu!!!
-Czyli Harry zrobił obiad. Dobra, idziemy na ten obiad, bo nie wiem jak wy, ale ja jestem głodna! -Zawołałam i razem, wesoło zbiegliśmy do jadalni i usiedliśmy do stołu. Obiadek był już gotowy, a w całym domu pachniało pieczonym kurczakiem.
-To jak ci się układa z Sam? W końcu nie było mnie całe 3 dni, więc nie jestem na bieżąco. -Zapytał Lou zaczynając konsumpcję. Spojrzałam na Harry'ego wyczekując odpowiedzi. On także na mnie popatrzył, z zawstydzeniem, jakby bał się mojej reakcji na to co odpowie. Po chwili ciszy, odpowiedział.
-Dobrze. Sam to świetna dziewczyna.
-I to wszytko? Nie pochwalisz się nią? -Ciągnął temat LouLou.
-Ale co mam ci więcej powiedzieć? Poza tym, nie chce mi się o tym gadać. -Zbył go Harry i skupił się na jedzeniu.
-Okay, jak chcesz Harry. Nie będę naciskał........................ -Westchnął ze zdziwieniem Louis i już nie pytał o nic. Przyznam, trochę zdziwiło mnie zachowanie Harolda, ale nie chciałam wnikać. Dalej już jedliśmy obiad w ciszy i trochę dziwnie się wtedy czułam. W pewnym momencie, Pati złapała się za brzuch i odbiegła od stołu, wołając.
-Chyba źle się czuję!
-Pati?! Co jest? -Zapytał przerażony Tommo i chciał za niż pobiec, ale ona tylko krzyknęła z góry.
-Nie Lou! Nie przychodź teraz! -I trzasnęła drzwiami od łazienki. Louis siedział przy stole z wielkimi oczami i nie wiedział co ma zrobić.
-Ja do niej pójdę. -Stwierdziłam i pobiegłam do łazienki na górze. Drzwi były zamknięte, a ze środka usłyszałam odgłos wymiotowania.
-Patrycja! Otwórz mi! To nie jest śmieszne! -Zawołałam i zaczęłam walić do drzwi. Następnie usłyszałam odgłos spuszczania wody, a potem drzwi się otworzyły.
-Skarbie, co się stało?! -Zapytałam i weszłam do łazienki dokładnie zmykając za sobą drzwi.
-Nie wiem Carol...... Na prawdę nie wiem, ale podejrzewam coś i boje się, że to prawda...............
-Co podejrzewasz? -Zapytałam ponownie.
-Posłuchaj bo, ja nie zdążyłam ci wszystkiego powiedzieć. Pierwszej nocy na wycieczce, gdy byłam tylko z Louisem było tak jak już mówiłam, bardzo zimno. To przez burzę. I wtedy my....... no wiesz................. zapragnęliśmy siebie, no i jeszcze to zimno............................ I my, zrobiliśmy to. Nie wiem dlaczego, ale ja tego wtedy tak bardzo chciałam, chociaż wiem, że jestem niepełnoletnia.................................... Jezu! Ja myślałam, że po pierwszym razie nic się nie stanie. Poza tym, byliśmy zabezpieczeni! -Zawołała, a z jej oczu można było wyczytać, że się boi.
-Kurwa! Ale nie wiem czy wiesz, ale prezerwatywa nie daje 100% pewności. Zawsze jest ryzyko. Tylko co mamy teraz zrobić? Musimy to jak najszybciej sprawdzić, a jeżeli okaże się, że jesteś w ciąży, trzeba będzie powiedzieć Lou!
-Ale ja się tego strasznie boję! On raczej nie będzie chciał dziewczyny z dzieckiem, przecież jest sławny! On mnie wtedy zostawi............................. -Jęczała.
-Nie zostawi, bo cie kocha. I co będziemy myśleć teraz, skoro nie wiemy czy jesteś w tej ciąży czy nie. -Pocieszałam ją. -To ty tutaj siedź i nigdzie się nie ruszaj, a ja pobiegnę do najbliższej apteki i zrobimy ci test! -Zawołałam i wybiegłam z łazienki. Byłam przerażona tym co przed chwilą usłyszałam. Pati nie była już dziewicą! Była kobietą. Nie mogłam sobie wyobrazić ich, robiący to...............................................
Ubrałam buty i tylko krzyknęłam.
-Zaraz wracam! Lou, zostaw Patrycję, nie idź do niej teraz. To nienajlepszy moment. - I wyszłam. Pobiegłam jak najszybciej do najbliższej apteki i cała zmachana, wydukałam do aptekarki.
-Proszę trzy testy ciążowe! Albo niech będą cztery!
-Proszę bardzo. -Odpowiedziała sprzedająca i popatrzyła na mnie bardzo dziwnie. Czy wyglądało to aż tak dziwnie? Nie podobał mi się jej krzywy wzrok i nie chciałam budzić sensacji, dlatego skłamałam.
-Czemu pani się tak patrzy? Nigdy pani nie widziała 15-latki kupującej dla mamy testy ciążowe i bojącej się, że rodzina jej się powiększy??!! -Zrobiłam kpiącą minę i wybiegłam z apteki nie czekając na odpowiedź.
Byłam trochę zmęczona, bo apteki nie mieliśmy pod nosem, ale w kółko powtarzałam sobie, że to dla Patrycji i biegłam dalej. Po kilku minutach ciągłego biegu, dotarłam do domu i zdejmując buty, zawołałam do chłopaków, którzy nie ogarniali co się dzieje i obserwowali mnie ze zdziwieniem.
-Już jestem! Mam nadzieję, że nie zaglądaliście do Pati! Zaraz Lou będziesz mógł z nią pogadać! Zawołam cię! -I wdrapałam się po schodach zdyszana i zapukałam do łazienki. Po chwili byłam już obok przyjaciółki, która wciąż nie była w najlepszym stanie.
-Rób test! -Powiedziałam i podałam jej cztery, wcześniej kupione testy. Pati wzięła jeden drżącymi rękami i szepnęła.
-Boje się............................. -Ale po chwili wzięła głęboki wdech i grzecznie wykonała moje polecenie.
Te trzy minuty, były najdłuższymi trzema minutami w całym moim życiu.
Razem, bardzo bałyśmy się wyniku, który po chwili był już gotowy................................................
Dobra kochani, widzę, że 7 kom. to za dużo, więc niech będzie. 3 kom = rozdzialik :)
-Wiesz................ To długa historia. -Odparłam i spuściłam głowę siadając na łóżku.
-Ej mała. O co chodzi? Coś z Mateuszem ?
-Nie licząc tego, że zerwał ze mną dla pustej laski, oszukiwał i przezywał z kolegami, to nic.
-Coo?????!!!!! Na prawdę Mati posunął się aż tak daleko? No nie wierze......... -Westchnęła Pati i siadając obok, przytuliła mnie. -Nie martw się, to dupek i wszyscy teraz o tym wiemy. Nie ma co się przejmować. On po prostu nie zasłużył na ciebie. Nie był ciebie wart. -Pocieszała.
-Wiem o tym. Tylko wiesz co? Najbardziej zdziwiło mnie moje zachowanie. Przecież oszukała i złamała mi serce, osoba którą kochałam. A ja nic. Trochę popłakałam i mi przeszło. Przecież powinnam teraz siedzieć i użalać się nad sobą, a ja się czuję, jakby nic strasznego się nie stało. Ale za to jest coś, co boli mnie dużo bardziej....................... -Westchnęłam.
-Harry, tak? -Zapytała.
-Skąd wiedziałaś? Przecież................
-Bo cie znam. Od razu było widać, że coś do niego czujesz, i że Mati staje się dla ciebie mało ważny.
-Aż tak to widać??!! -Przestraszyłam się.
-Nie martw się, tylko ja to widzę. Za dobrze cie znam, żeby nie zauważyć tych rumieńców i zawstydzenia, gdy się do ciebie zbliży. Bardzo dobrze wiem, że go kochasz i nie potrafisz poradzić sobie z Sam.
-Teraz wiem, jak on się czuł gdy ja co chwile gadałam o tym, że mam chłopaka...............................
-Tak, tylko że ty z nim nie chodziłaś na jego oczach. A poza tym, twój były chłopak, okazał się idiotą, a jego dziewczyna jest na prawdę miła. Poznałaś już ją?
-Tak, była tu rano i wyszła pół godziny przed waszym powrotem. I przyznam ci racje, ona jest bardzo miła. Mimo tego, że odebrała mi Hazzę, ja ją polubiłam.
-Jej chyba nie da się nie lubić. Taka jej urok. -Odparła Patka, lekko się uśmiechając.
-Dobra, może lepiej zmieńmy temat. Opowiedz mi, jak było na wyjeździe i co robiliście. Ale na początku powiedz, gdzie byliście? Bo ja nawet tego nie wiem. -Zaśmiałam się.
-No więc tak. Pojechaliśmy na 3 dni nad jezioro. Wyjechaliśmy zaraz po twoim wyjeździe, bo Lou chciał mi w ten sposób poprawić humor. Było tam strasznie fajnie. Pierwszą noc, spędziliśmy razem, a pozostałe 2, na imprezach. Pierwszego dnia byliśmy pływać, drugiego zrobiliśmy sobie wycieczkę łódką, a trzeciego poszliśmy do lasu. Ogólnie było cudownie, a Louis jest świetnym chłopakiem. -Opowiadała z entuzjazmem.
-Awwwww, jak ja ci zazdroszczę. Jesteś wielką szczęściarą, mając takiego chłopaka.
-Wieem, ale jest jeszcze coś, o czym muszę ci koniecznie powiedzieć.
-Okay, słucham.
-Dobrze, więc pierwszej nocy, było bardzo zimno w pokoju, bo była burza. Tylko nie krzycz, bo my wtedy................................
-A kuku!! -Przerwał jej Louis, wparowując bez pukania do pokoju. Chociaż, to był jego pokój, więc w sumie nie musiał pukać. -Co tam porabiacie? -Zapytał siadając koło nas.
-Niic!! -Zaśmiała się Pati i dała buziaka Tomlinsonowi.
-No to w takim razie, czemu was jeszcze nie widzę na dole? Wy tu gadu-gadu o niczym, a na dole obiad stygnie! -Zawołał dumny.
-Zrobiliście obiad???!!!! -Zapytałyśmy równocześnie.
-A co to takie dziwne? Harry upiekł kurczaka, ugotował ziemniaki i zrobił sałatkę.
-Czyli to Harry zrobił obiad? -Zapytałam.
-Nieee!!! Ja nakryłem do stołu!!!
-Czyli Harry zrobił obiad. Dobra, idziemy na ten obiad, bo nie wiem jak wy, ale ja jestem głodna! -Zawołałam i razem, wesoło zbiegliśmy do jadalni i usiedliśmy do stołu. Obiadek był już gotowy, a w całym domu pachniało pieczonym kurczakiem.
-To jak ci się układa z Sam? W końcu nie było mnie całe 3 dni, więc nie jestem na bieżąco. -Zapytał Lou zaczynając konsumpcję. Spojrzałam na Harry'ego wyczekując odpowiedzi. On także na mnie popatrzył, z zawstydzeniem, jakby bał się mojej reakcji na to co odpowie. Po chwili ciszy, odpowiedział.
-Dobrze. Sam to świetna dziewczyna.
-I to wszytko? Nie pochwalisz się nią? -Ciągnął temat LouLou.
-Ale co mam ci więcej powiedzieć? Poza tym, nie chce mi się o tym gadać. -Zbył go Harry i skupił się na jedzeniu.
-Okay, jak chcesz Harry. Nie będę naciskał........................ -Westchnął ze zdziwieniem Louis i już nie pytał o nic. Przyznam, trochę zdziwiło mnie zachowanie Harolda, ale nie chciałam wnikać. Dalej już jedliśmy obiad w ciszy i trochę dziwnie się wtedy czułam. W pewnym momencie, Pati złapała się za brzuch i odbiegła od stołu, wołając.
-Chyba źle się czuję!
-Pati?! Co jest? -Zapytał przerażony Tommo i chciał za niż pobiec, ale ona tylko krzyknęła z góry.
-Nie Lou! Nie przychodź teraz! -I trzasnęła drzwiami od łazienki. Louis siedział przy stole z wielkimi oczami i nie wiedział co ma zrobić.
-Ja do niej pójdę. -Stwierdziłam i pobiegłam do łazienki na górze. Drzwi były zamknięte, a ze środka usłyszałam odgłos wymiotowania.
-Patrycja! Otwórz mi! To nie jest śmieszne! -Zawołałam i zaczęłam walić do drzwi. Następnie usłyszałam odgłos spuszczania wody, a potem drzwi się otworzyły.
-Skarbie, co się stało?! -Zapytałam i weszłam do łazienki dokładnie zmykając za sobą drzwi.
-Nie wiem Carol...... Na prawdę nie wiem, ale podejrzewam coś i boje się, że to prawda...............
-Co podejrzewasz? -Zapytałam ponownie.
-Posłuchaj bo, ja nie zdążyłam ci wszystkiego powiedzieć. Pierwszej nocy na wycieczce, gdy byłam tylko z Louisem było tak jak już mówiłam, bardzo zimno. To przez burzę. I wtedy my....... no wiesz................. zapragnęliśmy siebie, no i jeszcze to zimno............................ I my, zrobiliśmy to. Nie wiem dlaczego, ale ja tego wtedy tak bardzo chciałam, chociaż wiem, że jestem niepełnoletnia.................................... Jezu! Ja myślałam, że po pierwszym razie nic się nie stanie. Poza tym, byliśmy zabezpieczeni! -Zawołała, a z jej oczu można było wyczytać, że się boi.
-Kurwa! Ale nie wiem czy wiesz, ale prezerwatywa nie daje 100% pewności. Zawsze jest ryzyko. Tylko co mamy teraz zrobić? Musimy to jak najszybciej sprawdzić, a jeżeli okaże się, że jesteś w ciąży, trzeba będzie powiedzieć Lou!
-Ale ja się tego strasznie boję! On raczej nie będzie chciał dziewczyny z dzieckiem, przecież jest sławny! On mnie wtedy zostawi............................. -Jęczała.
-Nie zostawi, bo cie kocha. I co będziemy myśleć teraz, skoro nie wiemy czy jesteś w tej ciąży czy nie. -Pocieszałam ją. -To ty tutaj siedź i nigdzie się nie ruszaj, a ja pobiegnę do najbliższej apteki i zrobimy ci test! -Zawołałam i wybiegłam z łazienki. Byłam przerażona tym co przed chwilą usłyszałam. Pati nie była już dziewicą! Była kobietą. Nie mogłam sobie wyobrazić ich, robiący to...............................................
Ubrałam buty i tylko krzyknęłam.
-Zaraz wracam! Lou, zostaw Patrycję, nie idź do niej teraz. To nienajlepszy moment. - I wyszłam. Pobiegłam jak najszybciej do najbliższej apteki i cała zmachana, wydukałam do aptekarki.
-Proszę trzy testy ciążowe! Albo niech będą cztery!
-Proszę bardzo. -Odpowiedziała sprzedająca i popatrzyła na mnie bardzo dziwnie. Czy wyglądało to aż tak dziwnie? Nie podobał mi się jej krzywy wzrok i nie chciałam budzić sensacji, dlatego skłamałam.
-Czemu pani się tak patrzy? Nigdy pani nie widziała 15-latki kupującej dla mamy testy ciążowe i bojącej się, że rodzina jej się powiększy??!! -Zrobiłam kpiącą minę i wybiegłam z apteki nie czekając na odpowiedź.
Byłam trochę zmęczona, bo apteki nie mieliśmy pod nosem, ale w kółko powtarzałam sobie, że to dla Patrycji i biegłam dalej. Po kilku minutach ciągłego biegu, dotarłam do domu i zdejmując buty, zawołałam do chłopaków, którzy nie ogarniali co się dzieje i obserwowali mnie ze zdziwieniem.
-Już jestem! Mam nadzieję, że nie zaglądaliście do Pati! Zaraz Lou będziesz mógł z nią pogadać! Zawołam cię! -I wdrapałam się po schodach zdyszana i zapukałam do łazienki. Po chwili byłam już obok przyjaciółki, która wciąż nie była w najlepszym stanie.
-Rób test! -Powiedziałam i podałam jej cztery, wcześniej kupione testy. Pati wzięła jeden drżącymi rękami i szepnęła.
-Boje się............................. -Ale po chwili wzięła głęboki wdech i grzecznie wykonała moje polecenie.
Te trzy minuty, były najdłuższymi trzema minutami w całym moim życiu.
Razem, bardzo bałyśmy się wyniku, który po chwili był już gotowy................................................
Dobra kochani, widzę, że 7 kom. to za dużo, więc niech będzie. 3 kom = rozdzialik :)
wtorek, 4 grudnia 2012
Liebster Award
Zostałam nominowana przez: http://forevercryanglove.blogspot.com/2012/12/rozdzia-3.html#comment-form
I straasznie dziękuję :**
Tak więc, pytanka:
1. Kogo wolisz bardziej Danielle, Eleanor czy Perrie.??
Wszystkie trzy uwielbiam tak samo, nie potrafię wybrać jednej :D
2. Ulubione jedzenie.??
Oj, dużo tego. Np, naleśniki, kurczak z rożna, tortilla, pizza..........
3. Grasz na jakimś instrumencie.??
Uczyłam się na gitarze, ale jakoś przestałam :/
4. Wolisz tatuaże Zayna i Harrego.??
W sensie, które wole? Chyba Harolda xD
5. Hobby.??
Uwielbiam słuchać muzyki, często też śpiewam. Różne rzeczy lubię robić:D
6. Masz jakąś rzecz z 1D .??
Wisiorki, bransoletki, koc, plakaty i naklejki.
7. Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałaś.??
Jest kilka cudownych, ale myślę, że taki najlepszy to http://pamietaj-przeznaczenia-nie-oszukasz.blogspot.com/
8. Ulubiona piosenka z 'Take Me Home'.??
Jest kilka, Kiss You, Live while We're Young, Little Things i Rock Me <333
9. Co sądzisz o Haylor.??
Myślę, że Haylor nie istnieje, ale jeżeliby istniała, nie miałbym nic przeciwko. W końcu najważniejsze, żeby Harry był szczęśliwy :D
10. Ulubiony bromance.??
Oczywiście, że Larry!!!! :*** Ale tylko jako przyjaciele <3
11. Najprzystojniejszy chłopak z 1D .??
Wszyscy są przystojni, ale jeżeli mam wybrać najprzystojniejszego, to Hazza <333
Blogi, które nominuję:
http://pamietaj-przeznaczenia-nie-oszukasz.blogspot.com/
http://gottabemineharrystyles.blogspot.com/
http://last-direction-towards-love.blogspot.com/
http://imaginy-z-one-direction-directioneka.blogspot.com/
Pytania:
1. Ulubieniec z 1D ?
2. Ulubiona piosenka z TMH (Take Me Home) ?
3. Wolisz Larry'ego jako Bromance czy Romance ?
4. Ulubiony blog ?
5. Ulubione zajęcie ?
6. Ulubiony język ? (np, Angielski)
7. Niam czy Ziam ?
8. Jaki jest twój ulubiony kolor ?
9. Masz jakiegoś zwierzaka ?
10. Miasto, które chciałabyś zwiedzić ?
11. Wolisz przyjaźń z Liamem, czy miłość z Niallem ?
To chyba tyle moich pytań,
jak będzie 7 komentarzy, będzie kolejny rozdział :** xoxo
I straasznie dziękuję :**
Tak więc, pytanka:
1. Kogo wolisz bardziej Danielle, Eleanor czy Perrie.??
Wszystkie trzy uwielbiam tak samo, nie potrafię wybrać jednej :D
2. Ulubione jedzenie.??
Oj, dużo tego. Np, naleśniki, kurczak z rożna, tortilla, pizza..........
3. Grasz na jakimś instrumencie.??
Uczyłam się na gitarze, ale jakoś przestałam :/
4. Wolisz tatuaże Zayna i Harrego.??
W sensie, które wole? Chyba Harolda xD
5. Hobby.??
Uwielbiam słuchać muzyki, często też śpiewam. Różne rzeczy lubię robić:D
6. Masz jakąś rzecz z 1D .??
Wisiorki, bransoletki, koc, plakaty i naklejki.
7. Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałaś.??
Jest kilka cudownych, ale myślę, że taki najlepszy to http://pamietaj-przeznaczenia-nie-oszukasz.blogspot.com/
8. Ulubiona piosenka z 'Take Me Home'.??
Jest kilka, Kiss You, Live while We're Young, Little Things i Rock Me <333
9. Co sądzisz o Haylor.??
Myślę, że Haylor nie istnieje, ale jeżeliby istniała, nie miałbym nic przeciwko. W końcu najważniejsze, żeby Harry był szczęśliwy :D
10. Ulubiony bromance.??
Oczywiście, że Larry!!!! :*** Ale tylko jako przyjaciele <3
11. Najprzystojniejszy chłopak z 1D .??
Wszyscy są przystojni, ale jeżeli mam wybrać najprzystojniejszego, to Hazza <333
Blogi, które nominuję:
http://pamietaj-przeznaczenia-nie-oszukasz.blogspot.com/
http://gottabemineharrystyles.blogspot.com/
http://last-direction-towards-love.blogspot.com/
http://imaginy-z-one-direction-directioneka.blogspot.com/
Pytania:
1. Ulubieniec z 1D ?
2. Ulubiona piosenka z TMH (Take Me Home) ?
3. Wolisz Larry'ego jako Bromance czy Romance ?
4. Ulubiony blog ?
5. Ulubione zajęcie ?
6. Ulubiony język ? (np, Angielski)
7. Niam czy Ziam ?
8. Jaki jest twój ulubiony kolor ?
9. Masz jakiegoś zwierzaka ?
10. Miasto, które chciałabyś zwiedzić ?
11. Wolisz przyjaźń z Liamem, czy miłość z Niallem ?
To chyba tyle moich pytań,
jak będzie 7 komentarzy, będzie kolejny rozdział :** xoxo
Rozdział 3
Siedziałam na kanapie i grałam na konsoli z Niallem w grę, w której był mistrzem, kiedy nagle zadzwonił Harry'emu. Chłopak odebrał, po czym podał mi go. To była mama.
-Kochanie, przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam za bardzo czasu. Trochę się o ciebie martwiłam, ale skoro Harry odebrał i podał mi ciebie, to chyba znaczy, że jesteś bezpieczna. -Zaczęła.
-Tak, wszystko jest okay, ale przepraszam cię teraz, bo właśnie Niall wychodzi na prowadzenie, a nie mogę dać mu wygrać. Mam wszystko czego potrzebuję, nie martw się. -Zawołałam.
-No dobrze, nie daj temu blondynkowi wygrać! Trzymaj się, paa!
-Paa! -Odpowiedziałam i szybko wróciłam do gry. Niestety za późno i Niall zdążył wygrać.
-HA! Mówiłem, ze w tym jestem mistrzem! Nikt mnie nie pokona! -Krzyczał radośnie.
-Zobaczysz, jeszcze znajdzie się osoba, która cie pokona. -Stanął po mojej stronie, Harry. -Słuchajcie, zaraz będzie tu Sam. Właśnie Carol, poznasz Sam.
-Nareszcie! Już myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie! -Zaśmiałam się. Udawałam, że się cieszę, ale tak na prawdę, wolałabym żeby ta Sam nie była jego dziewczyną, tylko JA! Ale nie mogłam tego pokazać.
W pewnym momencie, rozległo się dzwonienie do drzwi.
-Właśnie przyszła. Pójdę otworzyć! -Powiedział Harry i poszedł otworzyć swojej.....................dziewczynie. Ledwo to słowo przeszło mi przez głowę.
Zastanawiało mnie, jak będzie wyglądać Sam i już po chwili, wiedziałam. Harry wszedł do salonu, trzymając za rękę z wysoką brunetką z długimi nogami i dużymi, brązowymi oczami. Była na prawdę ładna.
-Cześć! -Zawołała nieśmiało.
-Właśnie, Sam, poznałaś już chłopaków i Patrycję, teraz czas na Carol. To właśnie jest moja przyjaciółka. -Wskazał na mnie. -Carol, to jest Sam, moja dziewczyna.
-Cześć! -Odparłam wesoło.
-Miło cię poznać! Harry strasznie dużo mi o tobie opowiadał. Tak bardzo nie mogłam się doczekać, aż w końcu cię poznam. -Uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
-Tak, ja też nie mogłam się doczekać! -Skłamałam.
-To może dać ci coś do picia? -Przerwał Harry.
-Proszę sok pomarańczowy, skarbie. -Powiedziała Sam, złapała mnie za rękę i zaprowadziła na kanapę.
-Matko! Jesteś taka śliczna! Harry mówił, że jesteś prześliczna, ale nie wiedziałam, że tak bardzo! -Zawołała, ciepło się uśmiechając. -Nie dziwnie się, że przyjaźnisz się z nim.
-dziękuje, ty też jesteś śliczna, w końcu jesteś dziewczyną Harry'ego. -Zaśmiałam się.
-Niall, przyniosłam ci twoje ulubione żelki!
-Na prawdę? Gdzie są moje pyszności? -Zapytał pośpiesznie Horan.
-W kuchni, czekają na ciebie.
-Sam, jesteś niesamowita! Tylko uważaj, bo się jeszcze zakocham! -Krzyknął i pobiegł do kuchni.
Polubiłam tę Sam. Była moją konkurentką, ale za to miłą konkurentką.
-Lubisz jeść? Tak jak ten żarłok? -Zaśmiała się, wspominając o Horanku.
-Lubię, ale nie tak bardzo jak nasz żarłok.
-To dobrze, bo nie wiedziałam, że jesteś i nic dla ciebie nie mam. Przeprasza, ale Harry powiedział mi o tobie dopiero przed chwilą...................... -Zasmuciła się.
-Nic nie szkodzi. Nic od ciebie nie oczekiwałam. -Pocieszałam ją.
-Na prawdę?
-Tak, spokojnie. Może lepiej opowiesz mi, jak poznałaś Stylesa? -Zmieniłam temat.
Sam wszystko mi opowiedziała i była bardzo miła. Na prawdę ją lubiłam. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy i wygłupiałyśmy się przez dobre kilka godzin, ale popołudniu, Sam musiała wracać na obiad, więc pożegnałyśmy się ciepło i poszła.
trochę smutna, poszłam do pokoju Liama, bo siedział sam w swoim pokoju i nie dawał znaku życia, dlatego chciałam z nim pogadać.
-Hej Li! Nie przeszkadzam? -Zapytałam lekko wychylając się zza drzwi.
-Niee, wejdź. -Odparł. Siedział na łóżku i pisał smsy.
-Co robisz? -Zapytałam, siadając obok niego.
-Pisze z Danielle. -Uśmiechnął się.
-Kim jest ta, Danielle??
-Moja przyjaciółka.
-Przyjaciółka? Czy aby na pewno, ona jest TYLKO przyjaciółką???
-Yyyyyy, dobra, ale nie mów tego reszcie. Bo ona jest moją przyjaciółką, ale strasznie mi się podoba, a ja nie wiem jak mam jej to powiedzieć.
-Czyli zakochałeś się w przyjaciółce? -Zapytałam ze śmiechem, chociaż nie wiem dlaczego, bo przecież też byłam zakochana we własnym przyjacielu.
-Niestety..................................... -Odparł smutno. -Co mam teraz zrobić?
-Powiedz jej prawdę. To jest najlepsze rozwiązanie. Jeżeli na prawdę jest twoją przyjaciółkę, to to zrozumie, a może nawet czuje to samo do ciebie. -Pocieszyłam go.
-Możliwe, ale pewności nie mam.
-Popatrz na Louisa. On też zakochał się w przyjaciółce, a teraz? Są na 3-y dniowej randce!
-Zgadza się. -Uśmiechnął się. -Możliwe, że powinienem powiedzieć prawdę.
-A propo Lou i jego dziewczyny. Kiedy oni wracają? Wiem, że pojechali na trzy dni, ale nie wiem kiedy wyjechali, ani kiedy wrócą.
-Pojechali dokładnie 3 dni temu, więc powinni być za..........................-Spojrzał na zegarek. -Powinni być w każdej chwili.
-Czyli mogą być nawet zaraz?????
-Yhym....................
-A co jak mnie zobaczą? -Panikowałam.
-To wtedy się ucieszą! Jak my wszyscy. -Zawołał. Nagle usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami i radosny krzyk Lou.
-Hello! wasze kociaki wróciły! -Serce zaczęło mi być szybciej.
-Chodźmy do nich, przywitać się! -Zaproponował Liam i wyszedł z pokoju. Udałam się za nim, ale stanęłam na początku schodów i ukradkiem spojrzałam na tych na dole.
Zobaczyłam roześmianych przyjaciół i szczęśliwą parę. W pewnej chwili, do domu wszedł Harry i zaczął witać się z Louisem i Patrycją. Słyszałam i widziałam wszystko, ale oni mnie nie widzieli.
-Boże! Ale było cudownie! Tak się za wami stęskniłam! Muszę zadzwonić do Karoliny i wszystko jej opowiedzieć! -Zaśmiała się i wyjęła z torby telefon żeby do mnie zadzwonić. wtedy poczułam, że to odpowiednia chwila, żeby się im pokazać. Zeszłam kilka schodków niżej i zawołałam.
-Gdzie dzwonisz, kochanie?
-Karola????!!!!! Boże, co ty tu robisz!? -Krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
-Wróciłam! Cieszysz się?
-No a jak!? Wiesz przecież, że bardzo za tobą tęskniłam, z resztą nie tylko ja! Wszyscy tęskniliśmy! -Stwierdziła za wszystkich i mocniej mnie przytuliła. tak bardzo cieszyłam się, że znów jestem z nimi, bo bardzo brakowało mi ich. A najbardziej Pati i Harolda, ale o Haroldzie nie muszę wspominać dlaczego. Pati, po prostu była moją przyjaciółką i kochałam ją jak siostrę.
kiedy wytuliłam na wszystkie strony rozbawioną Pati, rzuciłam się na Tomlinsona i jego też zaczęłam przytulać.
-Pomóc wam w czymś? Mogę zrobić cokolwiek, np. mogę rozpakować wam rzeczy, okay?!
-Nie musisz, ale jeżeli tak bardzo chcesz, to możesz mi pomóc, a Lou sam sobie poradzi. -Zachichotała się Pati i poczochrała swojemu chłopakowi włosy.
-No to chodźmy! -Wydałam polecenie i biorąc torbę przyjaciółki, wzięłam ją za rękę.
wpadłyśmy wesołe do jej pokoju, który od jakiegoś czasu dzieliła z Tomlinsonem i zaczęłyśmy rozpakowywanie.
Bardzo chciałam z nią pogadać sam na sam. Musiałam jej w końcu wyjaśnić, dlaczego wróciłam i jakim dupkiem okazał się Mateusz. A ona musiała mi opowiedzieć, jak było na 3-dniowej wycieczce z Louisem.
Dlatego bardzo chciałam, żebyśmy były same................................................
Trolololo! Mam nadzieje, że nie zanudziłam was na śmierć :P
7 kom. - Rozdzialik xD
-Kochanie, przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam za bardzo czasu. Trochę się o ciebie martwiłam, ale skoro Harry odebrał i podał mi ciebie, to chyba znaczy, że jesteś bezpieczna. -Zaczęła.
-Tak, wszystko jest okay, ale przepraszam cię teraz, bo właśnie Niall wychodzi na prowadzenie, a nie mogę dać mu wygrać. Mam wszystko czego potrzebuję, nie martw się. -Zawołałam.
-No dobrze, nie daj temu blondynkowi wygrać! Trzymaj się, paa!
-Paa! -Odpowiedziałam i szybko wróciłam do gry. Niestety za późno i Niall zdążył wygrać.
-HA! Mówiłem, ze w tym jestem mistrzem! Nikt mnie nie pokona! -Krzyczał radośnie.
-Zobaczysz, jeszcze znajdzie się osoba, która cie pokona. -Stanął po mojej stronie, Harry. -Słuchajcie, zaraz będzie tu Sam. Właśnie Carol, poznasz Sam.
-Nareszcie! Już myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie! -Zaśmiałam się. Udawałam, że się cieszę, ale tak na prawdę, wolałabym żeby ta Sam nie była jego dziewczyną, tylko JA! Ale nie mogłam tego pokazać.
W pewnym momencie, rozległo się dzwonienie do drzwi.
-Właśnie przyszła. Pójdę otworzyć! -Powiedział Harry i poszedł otworzyć swojej.....................dziewczynie. Ledwo to słowo przeszło mi przez głowę.
Zastanawiało mnie, jak będzie wyglądać Sam i już po chwili, wiedziałam. Harry wszedł do salonu, trzymając za rękę z wysoką brunetką z długimi nogami i dużymi, brązowymi oczami. Była na prawdę ładna.
-Cześć! -Zawołała nieśmiało.
-Właśnie, Sam, poznałaś już chłopaków i Patrycję, teraz czas na Carol. To właśnie jest moja przyjaciółka. -Wskazał na mnie. -Carol, to jest Sam, moja dziewczyna.
-Cześć! -Odparłam wesoło.
-Miło cię poznać! Harry strasznie dużo mi o tobie opowiadał. Tak bardzo nie mogłam się doczekać, aż w końcu cię poznam. -Uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
-Tak, ja też nie mogłam się doczekać! -Skłamałam.
-To może dać ci coś do picia? -Przerwał Harry.
-Proszę sok pomarańczowy, skarbie. -Powiedziała Sam, złapała mnie za rękę i zaprowadziła na kanapę.
-Matko! Jesteś taka śliczna! Harry mówił, że jesteś prześliczna, ale nie wiedziałam, że tak bardzo! -Zawołała, ciepło się uśmiechając. -Nie dziwnie się, że przyjaźnisz się z nim.
-dziękuje, ty też jesteś śliczna, w końcu jesteś dziewczyną Harry'ego. -Zaśmiałam się.
-Niall, przyniosłam ci twoje ulubione żelki!
-Na prawdę? Gdzie są moje pyszności? -Zapytał pośpiesznie Horan.
-W kuchni, czekają na ciebie.
-Sam, jesteś niesamowita! Tylko uważaj, bo się jeszcze zakocham! -Krzyknął i pobiegł do kuchni.
Polubiłam tę Sam. Była moją konkurentką, ale za to miłą konkurentką.
-Lubisz jeść? Tak jak ten żarłok? -Zaśmiała się, wspominając o Horanku.
-Lubię, ale nie tak bardzo jak nasz żarłok.
-To dobrze, bo nie wiedziałam, że jesteś i nic dla ciebie nie mam. Przeprasza, ale Harry powiedział mi o tobie dopiero przed chwilą...................... -Zasmuciła się.
-Nic nie szkodzi. Nic od ciebie nie oczekiwałam. -Pocieszałam ją.
-Na prawdę?
-Tak, spokojnie. Może lepiej opowiesz mi, jak poznałaś Stylesa? -Zmieniłam temat.
Sam wszystko mi opowiedziała i była bardzo miła. Na prawdę ją lubiłam. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy i wygłupiałyśmy się przez dobre kilka godzin, ale popołudniu, Sam musiała wracać na obiad, więc pożegnałyśmy się ciepło i poszła.
trochę smutna, poszłam do pokoju Liama, bo siedział sam w swoim pokoju i nie dawał znaku życia, dlatego chciałam z nim pogadać.
-Hej Li! Nie przeszkadzam? -Zapytałam lekko wychylając się zza drzwi.
-Niee, wejdź. -Odparł. Siedział na łóżku i pisał smsy.
-Co robisz? -Zapytałam, siadając obok niego.
-Pisze z Danielle. -Uśmiechnął się.
-Kim jest ta, Danielle??
-Moja przyjaciółka.
-Przyjaciółka? Czy aby na pewno, ona jest TYLKO przyjaciółką???
-Yyyyyy, dobra, ale nie mów tego reszcie. Bo ona jest moją przyjaciółką, ale strasznie mi się podoba, a ja nie wiem jak mam jej to powiedzieć.
-Czyli zakochałeś się w przyjaciółce? -Zapytałam ze śmiechem, chociaż nie wiem dlaczego, bo przecież też byłam zakochana we własnym przyjacielu.
-Niestety..................................... -Odparł smutno. -Co mam teraz zrobić?
-Powiedz jej prawdę. To jest najlepsze rozwiązanie. Jeżeli na prawdę jest twoją przyjaciółkę, to to zrozumie, a może nawet czuje to samo do ciebie. -Pocieszyłam go.
-Możliwe, ale pewności nie mam.
-Popatrz na Louisa. On też zakochał się w przyjaciółce, a teraz? Są na 3-y dniowej randce!
-Zgadza się. -Uśmiechnął się. -Możliwe, że powinienem powiedzieć prawdę.
-A propo Lou i jego dziewczyny. Kiedy oni wracają? Wiem, że pojechali na trzy dni, ale nie wiem kiedy wyjechali, ani kiedy wrócą.
-Pojechali dokładnie 3 dni temu, więc powinni być za..........................-Spojrzał na zegarek. -Powinni być w każdej chwili.
-Czyli mogą być nawet zaraz?????
-Yhym....................
-A co jak mnie zobaczą? -Panikowałam.
-To wtedy się ucieszą! Jak my wszyscy. -Zawołał. Nagle usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami i radosny krzyk Lou.
-Hello! wasze kociaki wróciły! -Serce zaczęło mi być szybciej.
-Chodźmy do nich, przywitać się! -Zaproponował Liam i wyszedł z pokoju. Udałam się za nim, ale stanęłam na początku schodów i ukradkiem spojrzałam na tych na dole.
Zobaczyłam roześmianych przyjaciół i szczęśliwą parę. W pewnej chwili, do domu wszedł Harry i zaczął witać się z Louisem i Patrycją. Słyszałam i widziałam wszystko, ale oni mnie nie widzieli.
-Boże! Ale było cudownie! Tak się za wami stęskniłam! Muszę zadzwonić do Karoliny i wszystko jej opowiedzieć! -Zaśmiała się i wyjęła z torby telefon żeby do mnie zadzwonić. wtedy poczułam, że to odpowiednia chwila, żeby się im pokazać. Zeszłam kilka schodków niżej i zawołałam.
-Gdzie dzwonisz, kochanie?
-Karola????!!!!! Boże, co ty tu robisz!? -Krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
-Wróciłam! Cieszysz się?
-No a jak!? Wiesz przecież, że bardzo za tobą tęskniłam, z resztą nie tylko ja! Wszyscy tęskniliśmy! -Stwierdziła za wszystkich i mocniej mnie przytuliła. tak bardzo cieszyłam się, że znów jestem z nimi, bo bardzo brakowało mi ich. A najbardziej Pati i Harolda, ale o Haroldzie nie muszę wspominać dlaczego. Pati, po prostu była moją przyjaciółką i kochałam ją jak siostrę.
kiedy wytuliłam na wszystkie strony rozbawioną Pati, rzuciłam się na Tomlinsona i jego też zaczęłam przytulać.
-Pomóc wam w czymś? Mogę zrobić cokolwiek, np. mogę rozpakować wam rzeczy, okay?!
-Nie musisz, ale jeżeli tak bardzo chcesz, to możesz mi pomóc, a Lou sam sobie poradzi. -Zachichotała się Pati i poczochrała swojemu chłopakowi włosy.
-No to chodźmy! -Wydałam polecenie i biorąc torbę przyjaciółki, wzięłam ją za rękę.
wpadłyśmy wesołe do jej pokoju, który od jakiegoś czasu dzieliła z Tomlinsonem i zaczęłyśmy rozpakowywanie.
Bardzo chciałam z nią pogadać sam na sam. Musiałam jej w końcu wyjaśnić, dlaczego wróciłam i jakim dupkiem okazał się Mateusz. A ona musiała mi opowiedzieć, jak było na 3-dniowej wycieczce z Louisem.
Dlatego bardzo chciałam, żebyśmy były same................................................
Trolololo! Mam nadzieje, że nie zanudziłam was na śmierć :P
7 kom. - Rozdzialik xD
sobota, 1 grudnia 2012
Rozdział 2
Jeszcze raz sprawdziłam, czy wszytko co najbardziej potrzebne, mam spakowane i kiedy otworzyłam już drzwi od swojego pokoju, zorientowałam się, że rodzice nigdzie mnie nie puszczą. Będą kazali mi zostać w Polsce, a ja będę musiała chodzić do jednej szkoły z Mateuszem.........................
Napisałam więc tylko karteczkę z informacją gdzie jestem i po cichu, wyszłam oknem. Nikt mnie na szczęście nie zauważył, dlatego spokojnie zadzwoniłam po taksówkę. Długo nie czekałam i po pół godzinie, byłam już na lotnisku. Było 15 min. po dziesiątej w nocy.
Podeszłam do jakiejś kobiety siedzącej za ladą i o której mam najbliższy samolot do Londynu.
Na początku kłóciła się, że nie ma miejsc, ale gdy pokazałam jej mój magiczny bilet, przestała protestować i wskazała mi godzinę odlotu. Samolot miałam dopiero za godzinę, ale dzięki temu, zdążyła idealnie na odprawę.
Myślałam, że w środku nocy, nie będzie tłumów, ale nie mogłam się bardziej mylić. Zaraz po odprawie, poszłam do kawiarni i wypiłam chyba ze trzy kawy, żeby się rozbudzić. Miałam jeszcze całe pół godziny.
Nagle zadzwonił mi telefon. To była mama. Markotna i niechętna na rozmowę i tłumaczenia, odebrałam.
-Carol, co ty wyprawiasz? Gdzie ty jesteś, dziecko drogie?? Masz natychmiast wrócić do domu! -Krzyknęła do słuchawki. nie miałam ochoty jej nic tłumaczyć, ale wyboru też nie miałam. Nie chciałam się z nią kłócić.
-Mamo, to długa historia. Jest środek nocy, na pewno chcesz słuchać?
-Masz mi wszystko wyjaśnić! Dlaczego uciekłaś z domu?
-Spokojnie, ja po prostu uznałam, że lepiej będzie jeżeli wrócę do Londynu. Za pół godziny mam samolot. -Odpowiedziałam spokojnie.
-Ale dlaczego? Co się stało? Przecież chciałaś wrócić do Polski. A teraz co?
-Po prostu, Mateusz mnie oszukał, a w mieście jestem przezywana i nazywana "rudzielcem". Prawie nikt mnie już tu nie lubi. A w Anglii mam Pati, chłopaków i innych znajomych ze szkoły. Mamo, zrozum mnie.......................
-Ale skarbie, gdzie ty będziesz mieszkać? Przecież jesteś niepełnoletnia. Nie możesz sama mieszkać.
-Wiem o tym, dlatego pojadę do chłopaków. Oni są dorośli, no może z wyjątkiem Harry'ego, ale reszta jest dlatego mogę z nimi mieszkać. Już to robiłam, mieszkałam z nimi i przeżyłam. Więc teraz też dam rade. Mam wszystko co potrzebne, dlatego nie martw się o mnie, dam sobie radę. Jestem już duża.
-Mam nadzieje.................... Zadzwonię rano do ciebie, żeby zobaczyć czy wszystko okay. Ufam ci, wiem, że dasz sobie rade. Przepraszam, że na ciebie krzyczałam, ale nie wiedziałam co się stało.
-Rozumiem mamo. nie szkodzi. No to zadzwoń jutro, okay?
-Tak, tak. Zadzwonię. To miłego lotu i do usłyszenia! Dobranoc!
-Dobranoc. -Pożegnałam się i schowałam telefon. Zebrałam swoje rzeczy i poszłam do samolotu. Zajęłam wygodnie miejsce i przymknęłam oczy. Mimo, że wypiłam 3 kawy, dalej byłam śpiąca. Dopiero wtedy, pomyślałam sobie: "Jak ja będę żyła z Harrym pod jednym dachem? Będę musiała patrzeć na niego i na nią...................... Ale muszę to jakoś przeżyć, chociaż na pewno będzie ciężko."
Założyłam słuchawki na uszy włączyłam "irresistible". Spokojne rytmy piosenki, uśpiły mnie, dlatego przespałam cały lot. Obudziła mnie dopiero kobieta, siedząca obok.
-Halo! Wysiadamy młoda damo!
-Yhm, dziękuję. -Odparłam niemrawo i zaspana wyszłam z samolotu. Było wpół do drugiej.
Zadzwoniłam po taksówkę, a w między czasie wypiłam kolejną kawę na pobudkę. Po 15 min. przyjechał po mnie mój pojazd i pojechałam do domu chłopaków. Na początku trochę się bałam, że mogą mnie nie wpuścić, , dlatego gdy stanęłam w końcu pod ich drzwiami, na chwile się zawahałam. Jechałam tam 45 min, dlatego był już kwadrans po trzeciej. Nie chciałam ich budzić, ale nie miałam wyboru. Zapukałam do drzwi na początku cicho, a potem głośniej. Nikt nie odpowiadał. Spali.
Nie wiedziałam co mam zrobić, czy pukać dalej czy spać pod drzwiami.
W pewnym momencie, przypomniałam sobie, że przecież miałam przy sobie klucze, które dostałam wcześniej od Harolda.
Wygrzebałam z torebki pęk kluczy i szybko znajdując odpowiedni klucz, otworzyłam po cichu drzwi. W domu panowała ciemność i głucha cisza. Zapaliłam jedną lampkę i po cichu wdrapałam się na górę. Wchodząc do "swojego" pokoju, trochę się zdziwiłam, bo na łóżku leżał Harry. Był do połowy przykryty kocem, a spod niego wystawały mu nogi.
Wyglądał jak małe dziecko, podczas popołudniowej drzemki. Od razu przypomniał mi się dzień, w którym spałam razem z nim pod jedną kołdrą , a za poduszkę służył mi jego wyrzeźbiony tors. Najchętniej, podeszłabym do niego, mocno się przytuliła i powiedziała jak bardzo go kocham. Ale przecież nie mogłam.
On na pewno nie chciałby żebym to zrobiła, przecież miał dziewczynę. Pewnie zachowywałby się tak jak ja wcześniej, gdy byłam z Matim-Szmatim. A raczej myślałam, że z nim chodze. Nie chciałam być nachalna, dlatego położyłam swoje rzeczy na podłodze i spokojnie wyszłam z pokoju zostawiając Harry'ego.
Poczłapałam po omacku na kanapę w salonie, podłożyłam sobie poduszkę pod głowę i starałam się zasnąć.
Byłam na tyle zmęczona, że nie musiałam długo czekać, bo sen sam przyszedł...................................
Obudziły mnie czyjeś ciche szepty. Pewnie nie chcieli mnie obudzić, ale mnie mógł obudzić nawet najcichszy szmer. Miałam tak po mamie. Ale jeżeli już myśleli, to chciałam aby tak zostało, dlatego nawet nie otworzyłam oczu tylko wsłuchałam się w rozmowę. Od razu poznałam, że to były głosy Zayna i Harry'ego:
" H- Co mamy teraz zrobić ? W ogóle jak to się stało, że tu wróciła? Przecież dwa dni temu wyjeżdżała. Może zrobił jej coś ten zasrany Mateusz???
Z- Nie wiem jak to się stało, że ona wróciła, ale możemy się cieszyć. I wiesz co? To bardzo możliwe, że ten Mati jej coś zrobił.
H- Mati-Srati. Jeżeli on ją skrzywdził to ja skrzywdzę jego!
Z- Spokojnie Harry. Musimy najpierw dowiedzieć się, co sprawiło, że wróciła.
H- Ale jeżeli on........................ Przecież jak można skrzywdzić tak cudowną osobę? Nie rozumiem tego.................
Z- Ja też........ Patrz, chyba się budzi.
Stwierdziłam, że czas się obudzić i dlatego zaczęłam powoli się kręcić na łóżku i otworzyłam oczy.
-Cześć ślicz................... yyyyyy..................... Carol. -Poprawił się Harry.
-Cześć! -Odpowiedziałam
-Przepraszam, że się wtrącam, ale dlaczego tutaj spałaś? Wróciłaś do nas, do Londynu? -Przerwał Zayn.
-To długa historia, a ja nie chcę do tego wracać.
-Czyli to przez Mateusza?! -Zapytał Hazz.
-Harry......................To jest trudne. -Westchnęłam siadając na kanapie.
-Wiem, że to trudne, ale powiedz. Jeżeli to przez tego idiotę, jeżeli on coś ci zrobił to.............- Nie dokończył siadając obok mnie.
-On........................... Jak wróciłam , okazało się, że mnie oszukał. Miał dziewczynę i wczoraj mnie zostawił mówiąc, że jestem ruda, a on rudych nie lubi. -Odpowiedziałam i o dziwo się NIE rozpłakałam. Miałam go głęboko gdzieś.
-Zabije go. Zapłaci za to, co ci zrobił. Nie pozwolę mu się bawić czyimiś uczuciami. -Wkurzył się Harry. -To dlatego wróciłaś?
-Tak, wolałam wasze towarzystwo od tego dupka. Mam nadzieje, że wam to nie przeszkadza...............
-No co ty! -Zawołał nagle Malik. -Ale jak ty tu weszłaś?
-Miałam klucz, na szczęście.
-To dlaczego spałaś tu, na kanapie, a nie w normalnym łóżku? -Zapytał Harry.
-Bo ty tam spałeś, nie chciałam cię budzić.
-Przecież mogłaś położyć się obok!
-Wiem,, ale nie potrafiłam ci tego zrobić. Nie wiedziałam czy chcesz, a nie chciałam nic na siłę. Poza tym, masz dziewczynę, Sam. -Odparłam.
-To nic, jesteś moja.............................-Zaciął się na chwilę. -Przyjaciółką.
-Ale nie byłam pewna. Nie szkodzi, przecież dobrze mi się spało. Nie narzekam. -Zaśmiałam się, a potem dołączyła do mnie reszta. Następnie, na dół zeszli wszyscy chłopcy, ale nie było ani Lou ani Pati. Dlatego w pewnym momencie zapytałam:
-Gdzie jest Louis i Patrycja? Nie ma ich w domu.........
-Nie ma, pojechali na 3 dni, na wycieczkę. No wiesz...........................Miłość...............-Westchnął Niall i wywrócił oczami.
Zjedliśmy razem pyszne śniadanie, a potem poszłam rozpakować swoje rzeczy chociaż nie miałam ich dużo. Znowu czułam się dobrze. Poczułam, że brakowało mi ich. Nie mogłam się już doczekać, aż w końcu zobaczę moich zakochanych przyjaciół oraz ich miny, gdy dowiedzą się, że wróciłam..................
Jezu!!! Ale to jest głupie! Boże.......................
7 kom - rozdział xD
Napisałam więc tylko karteczkę z informacją gdzie jestem i po cichu, wyszłam oknem. Nikt mnie na szczęście nie zauważył, dlatego spokojnie zadzwoniłam po taksówkę. Długo nie czekałam i po pół godzinie, byłam już na lotnisku. Było 15 min. po dziesiątej w nocy.
Podeszłam do jakiejś kobiety siedzącej za ladą i o której mam najbliższy samolot do Londynu.
Na początku kłóciła się, że nie ma miejsc, ale gdy pokazałam jej mój magiczny bilet, przestała protestować i wskazała mi godzinę odlotu. Samolot miałam dopiero za godzinę, ale dzięki temu, zdążyła idealnie na odprawę.
Myślałam, że w środku nocy, nie będzie tłumów, ale nie mogłam się bardziej mylić. Zaraz po odprawie, poszłam do kawiarni i wypiłam chyba ze trzy kawy, żeby się rozbudzić. Miałam jeszcze całe pół godziny.
Nagle zadzwonił mi telefon. To była mama. Markotna i niechętna na rozmowę i tłumaczenia, odebrałam.
-Carol, co ty wyprawiasz? Gdzie ty jesteś, dziecko drogie?? Masz natychmiast wrócić do domu! -Krzyknęła do słuchawki. nie miałam ochoty jej nic tłumaczyć, ale wyboru też nie miałam. Nie chciałam się z nią kłócić.
-Mamo, to długa historia. Jest środek nocy, na pewno chcesz słuchać?
-Masz mi wszystko wyjaśnić! Dlaczego uciekłaś z domu?
-Spokojnie, ja po prostu uznałam, że lepiej będzie jeżeli wrócę do Londynu. Za pół godziny mam samolot. -Odpowiedziałam spokojnie.
-Ale dlaczego? Co się stało? Przecież chciałaś wrócić do Polski. A teraz co?
-Po prostu, Mateusz mnie oszukał, a w mieście jestem przezywana i nazywana "rudzielcem". Prawie nikt mnie już tu nie lubi. A w Anglii mam Pati, chłopaków i innych znajomych ze szkoły. Mamo, zrozum mnie.......................
-Ale skarbie, gdzie ty będziesz mieszkać? Przecież jesteś niepełnoletnia. Nie możesz sama mieszkać.
-Wiem o tym, dlatego pojadę do chłopaków. Oni są dorośli, no może z wyjątkiem Harry'ego, ale reszta jest dlatego mogę z nimi mieszkać. Już to robiłam, mieszkałam z nimi i przeżyłam. Więc teraz też dam rade. Mam wszystko co potrzebne, dlatego nie martw się o mnie, dam sobie radę. Jestem już duża.
-Mam nadzieje.................... Zadzwonię rano do ciebie, żeby zobaczyć czy wszystko okay. Ufam ci, wiem, że dasz sobie rade. Przepraszam, że na ciebie krzyczałam, ale nie wiedziałam co się stało.
-Rozumiem mamo. nie szkodzi. No to zadzwoń jutro, okay?
-Tak, tak. Zadzwonię. To miłego lotu i do usłyszenia! Dobranoc!
-Dobranoc. -Pożegnałam się i schowałam telefon. Zebrałam swoje rzeczy i poszłam do samolotu. Zajęłam wygodnie miejsce i przymknęłam oczy. Mimo, że wypiłam 3 kawy, dalej byłam śpiąca. Dopiero wtedy, pomyślałam sobie: "Jak ja będę żyła z Harrym pod jednym dachem? Będę musiała patrzeć na niego i na nią...................... Ale muszę to jakoś przeżyć, chociaż na pewno będzie ciężko."
Założyłam słuchawki na uszy włączyłam "irresistible". Spokojne rytmy piosenki, uśpiły mnie, dlatego przespałam cały lot. Obudziła mnie dopiero kobieta, siedząca obok.
-Halo! Wysiadamy młoda damo!
-Yhm, dziękuję. -Odparłam niemrawo i zaspana wyszłam z samolotu. Było wpół do drugiej.
Zadzwoniłam po taksówkę, a w między czasie wypiłam kolejną kawę na pobudkę. Po 15 min. przyjechał po mnie mój pojazd i pojechałam do domu chłopaków. Na początku trochę się bałam, że mogą mnie nie wpuścić, , dlatego gdy stanęłam w końcu pod ich drzwiami, na chwile się zawahałam. Jechałam tam 45 min, dlatego był już kwadrans po trzeciej. Nie chciałam ich budzić, ale nie miałam wyboru. Zapukałam do drzwi na początku cicho, a potem głośniej. Nikt nie odpowiadał. Spali.
Nie wiedziałam co mam zrobić, czy pukać dalej czy spać pod drzwiami.
W pewnym momencie, przypomniałam sobie, że przecież miałam przy sobie klucze, które dostałam wcześniej od Harolda.
Wygrzebałam z torebki pęk kluczy i szybko znajdując odpowiedni klucz, otworzyłam po cichu drzwi. W domu panowała ciemność i głucha cisza. Zapaliłam jedną lampkę i po cichu wdrapałam się na górę. Wchodząc do "swojego" pokoju, trochę się zdziwiłam, bo na łóżku leżał Harry. Był do połowy przykryty kocem, a spod niego wystawały mu nogi.
Wyglądał jak małe dziecko, podczas popołudniowej drzemki. Od razu przypomniał mi się dzień, w którym spałam razem z nim pod jedną kołdrą , a za poduszkę służył mi jego wyrzeźbiony tors. Najchętniej, podeszłabym do niego, mocno się przytuliła i powiedziała jak bardzo go kocham. Ale przecież nie mogłam.
On na pewno nie chciałby żebym to zrobiła, przecież miał dziewczynę. Pewnie zachowywałby się tak jak ja wcześniej, gdy byłam z Matim-Szmatim. A raczej myślałam, że z nim chodze. Nie chciałam być nachalna, dlatego położyłam swoje rzeczy na podłodze i spokojnie wyszłam z pokoju zostawiając Harry'ego.
Poczłapałam po omacku na kanapę w salonie, podłożyłam sobie poduszkę pod głowę i starałam się zasnąć.
Byłam na tyle zmęczona, że nie musiałam długo czekać, bo sen sam przyszedł...................................
Obudziły mnie czyjeś ciche szepty. Pewnie nie chcieli mnie obudzić, ale mnie mógł obudzić nawet najcichszy szmer. Miałam tak po mamie. Ale jeżeli już myśleli, to chciałam aby tak zostało, dlatego nawet nie otworzyłam oczu tylko wsłuchałam się w rozmowę. Od razu poznałam, że to były głosy Zayna i Harry'ego:
" H- Co mamy teraz zrobić ? W ogóle jak to się stało, że tu wróciła? Przecież dwa dni temu wyjeżdżała. Może zrobił jej coś ten zasrany Mateusz???
Z- Nie wiem jak to się stało, że ona wróciła, ale możemy się cieszyć. I wiesz co? To bardzo możliwe, że ten Mati jej coś zrobił.
H- Mati-Srati. Jeżeli on ją skrzywdził to ja skrzywdzę jego!
Z- Spokojnie Harry. Musimy najpierw dowiedzieć się, co sprawiło, że wróciła.
H- Ale jeżeli on........................ Przecież jak można skrzywdzić tak cudowną osobę? Nie rozumiem tego.................
Z- Ja też........ Patrz, chyba się budzi.
Stwierdziłam, że czas się obudzić i dlatego zaczęłam powoli się kręcić na łóżku i otworzyłam oczy.
-Cześć ślicz................... yyyyyy..................... Carol. -Poprawił się Harry.
-Cześć! -Odpowiedziałam
-Przepraszam, że się wtrącam, ale dlaczego tutaj spałaś? Wróciłaś do nas, do Londynu? -Przerwał Zayn.
-To długa historia, a ja nie chcę do tego wracać.
-Czyli to przez Mateusza?! -Zapytał Hazz.
-Harry......................To jest trudne. -Westchnęłam siadając na kanapie.
-Wiem, że to trudne, ale powiedz. Jeżeli to przez tego idiotę, jeżeli on coś ci zrobił to.............- Nie dokończył siadając obok mnie.
-On........................... Jak wróciłam , okazało się, że mnie oszukał. Miał dziewczynę i wczoraj mnie zostawił mówiąc, że jestem ruda, a on rudych nie lubi. -Odpowiedziałam i o dziwo się NIE rozpłakałam. Miałam go głęboko gdzieś.
-Zabije go. Zapłaci za to, co ci zrobił. Nie pozwolę mu się bawić czyimiś uczuciami. -Wkurzył się Harry. -To dlatego wróciłaś?
-Tak, wolałam wasze towarzystwo od tego dupka. Mam nadzieje, że wam to nie przeszkadza...............
-No co ty! -Zawołał nagle Malik. -Ale jak ty tu weszłaś?
-Miałam klucz, na szczęście.
-To dlaczego spałaś tu, na kanapie, a nie w normalnym łóżku? -Zapytał Harry.
-Bo ty tam spałeś, nie chciałam cię budzić.
-Przecież mogłaś położyć się obok!
-Wiem,, ale nie potrafiłam ci tego zrobić. Nie wiedziałam czy chcesz, a nie chciałam nic na siłę. Poza tym, masz dziewczynę, Sam. -Odparłam.
-To nic, jesteś moja.............................-Zaciął się na chwilę. -Przyjaciółką.
-Ale nie byłam pewna. Nie szkodzi, przecież dobrze mi się spało. Nie narzekam. -Zaśmiałam się, a potem dołączyła do mnie reszta. Następnie, na dół zeszli wszyscy chłopcy, ale nie było ani Lou ani Pati. Dlatego w pewnym momencie zapytałam:
-Gdzie jest Louis i Patrycja? Nie ma ich w domu.........
-Nie ma, pojechali na 3 dni, na wycieczkę. No wiesz...........................Miłość...............-Westchnął Niall i wywrócił oczami.
Zjedliśmy razem pyszne śniadanie, a potem poszłam rozpakować swoje rzeczy chociaż nie miałam ich dużo. Znowu czułam się dobrze. Poczułam, że brakowało mi ich. Nie mogłam się już doczekać, aż w końcu zobaczę moich zakochanych przyjaciół oraz ich miny, gdy dowiedzą się, że wróciłam..................
Jezu!!! Ale to jest głupie! Boże.......................
7 kom - rozdział xD
czwartek, 29 listopada 2012
Rozdział 1
-Harry........ Mhhhm.................. Haarry...............
-Karola, dlaczego w kółko powtarzasz tylko "Harry" ? -Usłyszałam cichy głos młodszej siostry.
-Co? Ja? Kiedy? Gdzie? Nie rozumiem. -Odpowiedziałam zdziwiona.
-Ty gadasz przez sen. I to nie jakieś bajki czy coś, tylko ciągle powtarzasz to samo, ciągle tylko "Harry" i "Harry".
-Bujasz. Przecież ja nie gadam przez sen. -Zaprzeczyłam.
-Gadasz, gadasz. Nie kłam. Wszystko słyszałam. -Odparła oburzona.
-To ty lepiej nie podsłuchuj, tylko mi powiedz, która godzina. -Zmieniłam temat.
-Hmmm...........8.30. Za chwile śniadanie, idziesz?
-Taak, zaraz schodzę. -Odpowiedziałam,
-Okay. -Uśmiechnęła się i wyszła grzecznie z mojego pokoju.
Przeciągnęłam się na łóżku, a przez głowę, przeszła mi myśl, "Czy ja na prawdę gadam przez sen? I to jeszcze imię Harry'ego?"
Pościeliłam łózko i postanowiłam wziąć się za siebie. Przeszukałam szafę, w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na spotkanie z Matim, ale nic mi nie pasowało. W końcu, zrezygnowana wzięłam to, rozczesałam włosy i pomalowałam lekko usta, malinową szminką. Malinową........................ KURDE!
Znowu przypomniał mi się Harry! Ahhhhh.................
Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i poszłam spokojnie do jadalni. Śniadanie było już na stole, a reszta czkała tylko na mnie.
-Dzień dobry, śpiochu. czemu się tak wystroiłaś? Masz spotkanie z Mateuszem? -Zaczęła konwersację, mama.
-Ja? Przecież się nie wystroiłam. Ja tak zawsze wyglądam. A odpowiadając na twoje drugie pytanie, to tak. Dzisiaj się z nim spotykam. -Odparłam niewzruszona siadając do stołu i zaczynają konsumować.
-A Mateusz cały czas jest twoim chłopakiem? -Wtrąciła Kinga.
-Taak. -Odpowiedziałam.
-To dlaczego przez sen, cały czas powtarzałaś "Harry" ? -Zapytała, a wtedy wszyscy spojrzeli w moją stronę, a na moje policzki wyskoczyły dwa, duże rumieńce.
-Nie wiem. Jak sama powiedziałaś, to było przez sen. Nie pamiętam tego. -Broniłam się. Na szczęście okazało się to skuteczne, bo nikt nie zadawał więcej głupich pytań.
Po śniadaniu, pomogłam mamie posprzątać, po czym udałam się do swojego pokoju w celu zabrania telefonu. Wzięłam swoją kremową torbę i gdy chciałam spakować telefon, on zadzwonił. Na wyświetlaczu, pojawił mi się napis "Gaba xx". Bez zastanowienia, odebrałam.
-Cześć Karola! Rozmawiałam właśnie z Pati i powiedziała mi, że wróciłaś do Polski. To prawda? Jesteś w domu? Możemy się spotkać? -Dopytywała.
-Tak, jestem w domu i z chęcią się z tobą spotkam. -Odpowiedziałam.
-To świetnie! Słuchaj, o 11 zaczyna się festyn osiedlowy. Chciałabyś ze mną pójść?
-No jasne! -Zawołałam. -A, Mateusz tam będzie?
-Tak, to znaczy mówił, że będzie, ale.................... W sumie, co ci będę mówić. Jak się z nim zobaczysz, to sam ci powie.
-Ale co mi powie?
-Jak ci powie, to się dowiesz. Z resztą nawet nie musi ci mówić, samna to zobaczysz. Ale dobra, będę u ciebie o 11.15, okay?
-Okay! Paaa!-Pożegnałam się i odłożyłam słuchawkę. Bardzo interesowało mnie "co sama zobaczę".
Chciałam usiąść na łóżku i przeleżeć tę godzinę, ale chwilę później zadzwoniła Pati. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim. Powiedziałam jej, że bardzo za nią tęsknię i pytałam o Harry'ego. Powiedziała, że jest z nim dobrze, ze świetnie dogaduje się z Sam, i że o mnie prawie w ogóle nie wspomina. Pytałam też, jak jej się układa z Louisem, a ona powiedziała, że lepiej nie było. Powiedziałam jej, że bardzo cieszę się ich szczęściem, a potem zakończyłyśmy rozmowę, gdy nadeszła 11 i musiałam się zbierać, bo za chwilę miałam spotkanie z Gabą.
Spakowałam do torby tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam przed dom, gdzie czekała na mnie już Gabi.
, moja przyjaciółka z Polski. Zaczęłyśmy się przyjaźnić zaraz po tym, jak Pati wyjechała. Co nie znaczy, że one się nie dogadywały. Gabi, była wprost prześliczna! Tak samo jak Pati. Z nas trze, zdecydowanie, ja byłam najbrzydsza.
Dzisiaj, Gabi była ubrana w kolorową spódniczkę i fioletową koszulkę, a włosy miała spięte w koka. Wyglądała bajecznie.
-Czeeeeeść, zboczuchu! -Zawołał i rzuciła mi się na szyję.
-Przepraszam bardzo, ale kto tu jest zboczuchem? -Zaśmiałam się.
-Boże, jak ja się za tobą stęskniłam!
-Ja za tobą teeż! -Zawołałam i gadając i co chwilę się śmiejąc, doszłyśmy na festyn, który zaczął się już na dobre. Na prawdę było sporo ludzi, a większość z nich znałam, dlatego po kolei każdego witałam i przytulałam się.
Spotkałam moje koleżanki z kółka teatralnego, Darię, Klarę, Julę i Alę oraz innych z różnych dodatkowych zajęć m.in. Adama, Olę, Rafała i Krystiana. Ale wciąż nie mogłam nigdzie znaleźć Mateusza. A to jego najbardziej chciałam zobaczyć. Szukałam go przez jakis czas, aż w końcu dałam sobie spokój i zaczęłam wariować. Robiłam na prawdę różne, dziwne rzeczy, ale jak miałam takich znajomych, to nic dziwnego.
-Jest straasznie gorąco! Idziemy na lody? - Zaproponowała w końcu Gabi, a że mi tez było gorąco, szybko zgodziłam się i poszłyśmy w stronę budki z lodami. Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie to, że na ławce obok budki z lodami, siedział Mateusz, który przytulał jakąś blondynę. Przez chwilę nie mogłam ogarnąć, tego co zobaczyłam. On ją, pocałował............................
-No to już wiesz. -Powiedziała Gabrysia i mocno mnie przytuliła.
-Oni tak od dawna? -Zapytałam niepewnie.
-Od jakiegoś czasu. W każdym razie idź z nim pogadaj i wyjaśnij. Ja zaczekam. -Dodała, a ja biorąc głęboki wdech, ruszyłam w stronę Mateusza. Stanęłam na przeciwko nich i zaczęłam.
-CZeść Mati.
-Karola? Co ty tu robisz? Przecież pwonnaś być w Anglii.
-Ale chciałam ci zrobić niespodziankę, ale widzę, że ty zrobiłeś mi większą. -Spojrzałam na blondynę i sztucznie się uśmiechnęłam.
-No właśnie, bo wiesz...... Chciałem ci to powiedzieć, ale przecież przez telefon nie wypada........- Jąkał się. -Bo, Martyna to moja dziewczyna.
-Aha, czyli zrywasz ze mną?
-No, coś w tym rodzaju. Bo ja........... Ja już cię nie kocham, wybacz. My do siebie nie pasujemy i wgl.
-Czyli zmieniłeś zdanie? -Zapytałam
-Kto chciałby mieć rudą dziewczynę? -Zawołał jakiś z jego kolegów, a on tylko się zaczął śmiać.
-No właśnie, wolę blondynki od rudzielców. -Zarechotał i pocałował, o ile dobrze pamiętam, Martynę.
Nie mogłam dłużej tego słuchać. Mateusz się zmienił nie do poznania. Pobiegłam przez skróty do domu, a za sobą słyszałam tylko krzyki Gabi. Nie zatrzymałam się jednak. Biegłam płacząc i dopóki nie dobiegłam, nie zatrzymałam się. Zamknęłam się dokładnie w pokoju i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Byłam na niego wściekła. Powyrzucałam wszystko co było związane z nim. Prezenty, zdjęcia, telefon, sms..................
Wszystko. Zawiodłam się na nim i chciałam o nim zapomnieć. Nigdy tak się nie zachowywał. To nie był mój Mati, ten sam, którego zostawiłam w Polsce wyjeżdżając do Anglii.
Wydmuchałam nos i wytarłam oczy. Nie był wart moich łez i nie chciałam przez niego płakać.
Włączyłam komputer i weszłam na fb. Chciałam go tez usunąć ze znajomych i zdjęcia, które miałam razem z nim. Na jego profilu było zdjęcie z tą blondyną. Bleeeeee. Żygałam nią. Nagle pojawił się nowy post: " Rudzielce to szmaty! Blondynki są najlepsze!" , a pod nim pojawiły się różne komentarze, np. "Takie rudzielce jak Karolina!" albo "Dobrze że zerwałeś z tą szmatą!" itp.
Przez to wszystko znowu płakałam. Jak miałam iść tu do szkoły skoro prawie wszyscy byli przeciwko mnie? Nie mogłam tam wracać, to byłoby istne piekł! Spojrzałam za okno. Była ciemno. Obmyśliłam pewien plan, ale był on bardzo spontaniczny. Wzięłam większą torbę i spakowałam do niej tylko najbardziej potrzebne rzeczy po czym sięgnęłam do kieszeni bluzki i wyjęłam z niej kopertę od Hazzy.
Następnie wyjęłam bilet i dokładnie się mu przyjrzałam. Rzeczywiście mogłam go użyć w każdej chwili i polecieć gdzie chcę.
I to chyba właśnie była odpowiednia chwila, na wykorzystanie go.........................
Kocham was!!!!!
Proszę o jak najwięcej komentarzy, zobaczymy ile osób czyta to co pisze xD
-Karola, dlaczego w kółko powtarzasz tylko "Harry" ? -Usłyszałam cichy głos młodszej siostry.
-Co? Ja? Kiedy? Gdzie? Nie rozumiem. -Odpowiedziałam zdziwiona.
-Ty gadasz przez sen. I to nie jakieś bajki czy coś, tylko ciągle powtarzasz to samo, ciągle tylko "Harry" i "Harry".
-Bujasz. Przecież ja nie gadam przez sen. -Zaprzeczyłam.
-Gadasz, gadasz. Nie kłam. Wszystko słyszałam. -Odparła oburzona.
-To ty lepiej nie podsłuchuj, tylko mi powiedz, która godzina. -Zmieniłam temat.
-Hmmm...........8.30. Za chwile śniadanie, idziesz?
-Taak, zaraz schodzę. -Odpowiedziałam,
-Okay. -Uśmiechnęła się i wyszła grzecznie z mojego pokoju.
Przeciągnęłam się na łóżku, a przez głowę, przeszła mi myśl, "Czy ja na prawdę gadam przez sen? I to jeszcze imię Harry'ego?"
Pościeliłam łózko i postanowiłam wziąć się za siebie. Przeszukałam szafę, w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na spotkanie z Matim, ale nic mi nie pasowało. W końcu, zrezygnowana wzięłam to, rozczesałam włosy i pomalowałam lekko usta, malinową szminką. Malinową........................ KURDE!
Znowu przypomniał mi się Harry! Ahhhhh.................
Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i poszłam spokojnie do jadalni. Śniadanie było już na stole, a reszta czkała tylko na mnie.
-Dzień dobry, śpiochu. czemu się tak wystroiłaś? Masz spotkanie z Mateuszem? -Zaczęła konwersację, mama.
-Ja? Przecież się nie wystroiłam. Ja tak zawsze wyglądam. A odpowiadając na twoje drugie pytanie, to tak. Dzisiaj się z nim spotykam. -Odparłam niewzruszona siadając do stołu i zaczynają konsumować.
-A Mateusz cały czas jest twoim chłopakiem? -Wtrąciła Kinga.
-Taak. -Odpowiedziałam.
-To dlaczego przez sen, cały czas powtarzałaś "Harry" ? -Zapytała, a wtedy wszyscy spojrzeli w moją stronę, a na moje policzki wyskoczyły dwa, duże rumieńce.
-Nie wiem. Jak sama powiedziałaś, to było przez sen. Nie pamiętam tego. -Broniłam się. Na szczęście okazało się to skuteczne, bo nikt nie zadawał więcej głupich pytań.
Po śniadaniu, pomogłam mamie posprzątać, po czym udałam się do swojego pokoju w celu zabrania telefonu. Wzięłam swoją kremową torbę i gdy chciałam spakować telefon, on zadzwonił. Na wyświetlaczu, pojawił mi się napis "Gaba xx". Bez zastanowienia, odebrałam.
-Cześć Karola! Rozmawiałam właśnie z Pati i powiedziała mi, że wróciłaś do Polski. To prawda? Jesteś w domu? Możemy się spotkać? -Dopytywała.
-Tak, jestem w domu i z chęcią się z tobą spotkam. -Odpowiedziałam.
-To świetnie! Słuchaj, o 11 zaczyna się festyn osiedlowy. Chciałabyś ze mną pójść?
-No jasne! -Zawołałam. -A, Mateusz tam będzie?
-Tak, to znaczy mówił, że będzie, ale.................... W sumie, co ci będę mówić. Jak się z nim zobaczysz, to sam ci powie.
-Ale co mi powie?
-Jak ci powie, to się dowiesz. Z resztą nawet nie musi ci mówić, samna to zobaczysz. Ale dobra, będę u ciebie o 11.15, okay?
-Okay! Paaa!-Pożegnałam się i odłożyłam słuchawkę. Bardzo interesowało mnie "co sama zobaczę".
Chciałam usiąść na łóżku i przeleżeć tę godzinę, ale chwilę później zadzwoniła Pati. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim. Powiedziałam jej, że bardzo za nią tęsknię i pytałam o Harry'ego. Powiedziała, że jest z nim dobrze, ze świetnie dogaduje się z Sam, i że o mnie prawie w ogóle nie wspomina. Pytałam też, jak jej się układa z Louisem, a ona powiedziała, że lepiej nie było. Powiedziałam jej, że bardzo cieszę się ich szczęściem, a potem zakończyłyśmy rozmowę, gdy nadeszła 11 i musiałam się zbierać, bo za chwilę miałam spotkanie z Gabą.
Spakowałam do torby tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam przed dom, gdzie czekała na mnie już Gabi.
, moja przyjaciółka z Polski. Zaczęłyśmy się przyjaźnić zaraz po tym, jak Pati wyjechała. Co nie znaczy, że one się nie dogadywały. Gabi, była wprost prześliczna! Tak samo jak Pati. Z nas trze, zdecydowanie, ja byłam najbrzydsza.
Dzisiaj, Gabi była ubrana w kolorową spódniczkę i fioletową koszulkę, a włosy miała spięte w koka. Wyglądała bajecznie.
-Czeeeeeść, zboczuchu! -Zawołał i rzuciła mi się na szyję.
-Przepraszam bardzo, ale kto tu jest zboczuchem? -Zaśmiałam się.
-Boże, jak ja się za tobą stęskniłam!
-Ja za tobą teeż! -Zawołałam i gadając i co chwilę się śmiejąc, doszłyśmy na festyn, który zaczął się już na dobre. Na prawdę było sporo ludzi, a większość z nich znałam, dlatego po kolei każdego witałam i przytulałam się.
Spotkałam moje koleżanki z kółka teatralnego, Darię, Klarę, Julę i Alę oraz innych z różnych dodatkowych zajęć m.in. Adama, Olę, Rafała i Krystiana. Ale wciąż nie mogłam nigdzie znaleźć Mateusza. A to jego najbardziej chciałam zobaczyć. Szukałam go przez jakis czas, aż w końcu dałam sobie spokój i zaczęłam wariować. Robiłam na prawdę różne, dziwne rzeczy, ale jak miałam takich znajomych, to nic dziwnego.
-Jest straasznie gorąco! Idziemy na lody? - Zaproponowała w końcu Gabi, a że mi tez było gorąco, szybko zgodziłam się i poszłyśmy w stronę budki z lodami. Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie to, że na ławce obok budki z lodami, siedział Mateusz, który przytulał jakąś blondynę. Przez chwilę nie mogłam ogarnąć, tego co zobaczyłam. On ją, pocałował............................
-No to już wiesz. -Powiedziała Gabrysia i mocno mnie przytuliła.
-Oni tak od dawna? -Zapytałam niepewnie.
-Od jakiegoś czasu. W każdym razie idź z nim pogadaj i wyjaśnij. Ja zaczekam. -Dodała, a ja biorąc głęboki wdech, ruszyłam w stronę Mateusza. Stanęłam na przeciwko nich i zaczęłam.
-CZeść Mati.
-Karola? Co ty tu robisz? Przecież pwonnaś być w Anglii.
-Ale chciałam ci zrobić niespodziankę, ale widzę, że ty zrobiłeś mi większą. -Spojrzałam na blondynę i sztucznie się uśmiechnęłam.
-No właśnie, bo wiesz...... Chciałem ci to powiedzieć, ale przecież przez telefon nie wypada........- Jąkał się. -Bo, Martyna to moja dziewczyna.
-Aha, czyli zrywasz ze mną?
-No, coś w tym rodzaju. Bo ja........... Ja już cię nie kocham, wybacz. My do siebie nie pasujemy i wgl.
-Czyli zmieniłeś zdanie? -Zapytałam
-Kto chciałby mieć rudą dziewczynę? -Zawołał jakiś z jego kolegów, a on tylko się zaczął śmiać.
-No właśnie, wolę blondynki od rudzielców. -Zarechotał i pocałował, o ile dobrze pamiętam, Martynę.
Nie mogłam dłużej tego słuchać. Mateusz się zmienił nie do poznania. Pobiegłam przez skróty do domu, a za sobą słyszałam tylko krzyki Gabi. Nie zatrzymałam się jednak. Biegłam płacząc i dopóki nie dobiegłam, nie zatrzymałam się. Zamknęłam się dokładnie w pokoju i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Byłam na niego wściekła. Powyrzucałam wszystko co było związane z nim. Prezenty, zdjęcia, telefon, sms..................
Wszystko. Zawiodłam się na nim i chciałam o nim zapomnieć. Nigdy tak się nie zachowywał. To nie był mój Mati, ten sam, którego zostawiłam w Polsce wyjeżdżając do Anglii.
Wydmuchałam nos i wytarłam oczy. Nie był wart moich łez i nie chciałam przez niego płakać.
Włączyłam komputer i weszłam na fb. Chciałam go tez usunąć ze znajomych i zdjęcia, które miałam razem z nim. Na jego profilu było zdjęcie z tą blondyną. Bleeeeee. Żygałam nią. Nagle pojawił się nowy post: " Rudzielce to szmaty! Blondynki są najlepsze!" , a pod nim pojawiły się różne komentarze, np. "Takie rudzielce jak Karolina!" albo "Dobrze że zerwałeś z tą szmatą!" itp.
Przez to wszystko znowu płakałam. Jak miałam iść tu do szkoły skoro prawie wszyscy byli przeciwko mnie? Nie mogłam tam wracać, to byłoby istne piekł! Spojrzałam za okno. Była ciemno. Obmyśliłam pewien plan, ale był on bardzo spontaniczny. Wzięłam większą torbę i spakowałam do niej tylko najbardziej potrzebne rzeczy po czym sięgnęłam do kieszeni bluzki i wyjęłam z niej kopertę od Hazzy.
Następnie wyjęłam bilet i dokładnie się mu przyjrzałam. Rzeczywiście mogłam go użyć w każdej chwili i polecieć gdzie chcę.
I to chyba właśnie była odpowiednia chwila, na wykorzystanie go.........................
Kocham was!!!!!
Proszę o jak najwięcej komentarzy, zobaczymy ile osób czyta to co pisze xD
niedziela, 25 listopada 2012
prolog części II
Otworzyłam oczy, ale zaraz potem znowu je zamknęłam, spłoszona dziennym światłem. Przetarłam je dokładnie i dopiero wtedy, ponownie otworzyłam."Jechałam do domu taksówką. Za szybą widziałam Polskę, a moją twarz ogrzewały promienie słońca. Byłam przygnębiona, chociaż powinnam się cieszyć. Podróż zleciała mi szybko i po jakimś czasie , weszłam zmęczona do mojego starego domu. Wszystko było zakurzone, w zakamarkach, czaiły się pająki i muchy. Było dość chłodno i trochę śmierdziało. Wzięłam swoją walizkę i bez większej radości, poszłam do swojego starego pokoju. Był on całkiem pusty, a na łóżku, siedział pewien chłopak. Chłopak, którego kochałam. I to nie był Mateusz, tylko Harry.......................Gdy go ujrzałam, nagle wróciła do mnie chęć do życia. Zaczęłam krzyczeć z radości i podbiegłam do niego, rzucić mu się na szyję. Brakowało mi go tak bardzo, że nawet nie zapytałam, ja się tam dostał, tylko od razu, bezceremonialnie go pocałowałam. Dopiero po chwili, szepnęłam: -Tak bardzo mi ciebie brakowało, Harry. Kocham cię, wiesz? -Carol, wstawaj! Jesteśmy na miejscu! -Odpowiedział.Chwila, co? On tak nie mógł powiedzieć. Coś jest nie tak!"
Siedziałam rozwalona na siedzeniu w taksówce, a nad sobą widziałam wielką głowę mamy, która przed chwilą, brutalnie, wybudziła mnie ze snu.
-Jesteśmy na miejscu! Wstawaj! -Powtórzyła.
-Yhymmm................. -Odmruknęłam po cichu i szeroko się rozciągnęłam.
Mama miała rację. Byliśmy już na miejscu, a przed chwilą, zostałam wybudzona z cudownego snu.
No właśnie. To był tylko zwykły sen. Harry wcale do mnie nie przyjechał. Po co miałby to robić? Miał dziewczynę, a o mnie zapomniał. Cały czas nie mogłam przyjąć tego do wiadomości, ze to co przed chwilą, wydawało mi się takie realne, okazało się zwykłym snem. Wyjęłam część swoich rzeczy i tym razem na prawdę, weszłam do domu. Wyglądał tak samo, jak w moim śnie. Był zakurzony, trochę śmierdzący i pełen pająków. "Chwila, skoro dom, wygląda tak jak w moim śnie, to może w moim pokoju, na moim łóżku, siedzi dobie Harold?!" Gdy tylko o tym pomyślałam, na mojej twarzy pojawił się wielki banan. Chciałam jak najszybciej, upewnić się w swoich przypuszczeniach, dlatego wzięłam kilka rzeczy pod pachę i pobiegłam, szybko do swojego pokoju.
Przed drzwiami, wzięłam głęboki wdech i otworzyłam je powoli, z nadzieja, że zobaczę za nimi, siedzącego na łóżku Harolda.
Niestety, wbrew moim oczekiwaniom, łóżko było puste. Zwiesiłam zawiedziona głowę, i położyłam się na podłodze, mimo tego, że była brudna. Na prawdę bardzo mi go brakowało. Bardziej, niż myślałam.
Uzmysłowiłam sobie, że źle zrobiłam, zostawiając go i wyjeżdżając. Tylko teraz, było już za późno, żeby to wszystko odwrócić. Nawet gdybym wróciła do Londynu, to i tak mogłabym być co najwyżej jego przyjaciółka. Bo dziewczynę, on już miał. Zazdrościłam Sam. Nie poznałam jej co prawda, ale była straszną szczęściarą, bo miała najcudowniejszego chłopaka na ziemi. Takim, o jakim marzą miliony dziewczyn.
A ona go miała. Był tylko jej. Mogła go przytulać, całować i czuć jego malinowy zapach. Ja też mogłam, ale to było dawno. I to wszystko dlatego, że popełniłam ogromny błąd i teraz muszę ponieść konsekwencję.
Nie zostawało mi nic innego, jak cieszyć się tym co miałam, czyli Mateuszem.
Dopiero, gdy w myślach o nim wspomniałam, przypomniałam sobie, ze on nie wie, że jestem w Polsce.
Pragnęłam jak najszybciej się z nim zobaczyć. Podniosłam się z podłogi i zobaczyłam na telefonie, że jest już 15.00. Musiałam jeszcze posprzątać, rozpakować swoje rzeczy, ogarnąć się i dopiero wtedy, mogłabym iść na spotkanie z Matim. Ale zanim bym to wszystko zrobiła, minęłoby trochę czasu, dlatego stwierdziłam, że nic się nie stanie, jeżeli nasze spotkanie poczeka do jutra. On nie wie, że wróciłam (dlatego, że chciałam zrobić mu niespodziankę) , a ja wytrzymam bez niego jeszcze jeden dzień. Dlatego z niczym się nie spieszyłam. Zeszłam na dół i pomogłam wszystko posprzątać, a uwierzcie, było tego sporo.
Przez ten cały rok, gdy mieszkaliśmy w Anglii, w domu nikt nie mieszkał, nikt o niego nie dbał i nie sprzątał.
Dlatego było sporo roboty, zanim mogłam poukładać swoje ubrania w szafie i rozpakować resztę rzeczy.
Skończyłam dopiero późno w nocy, więc tylko coś zjadłam, umyłam się i poszłam zmęczona spać.
Następnego dnia, czekało mnie pierwsze od roku, spotkanie z Mateuszem...........................
Dziękuję wam kochani, że w ogóle to czytacie, bo ja uważam, ze to nie jest takie ciekawe :P
6 kom. - 1 rozdział xD
Subskrybuj:
Posty (Atom)