Kocham się w moim przyjacielu z zespołu. Tak, jestem debilem. ~Harry Styles

poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 4

Ujrzałam chłopaka niewiele po dwudziestce, o ciemnych, rozczochranych włosach. Poznałam go. To był Louis Tomlinson z One Direction. Tak. Nie pomyliłam się. To był Lou. Ten sławny Lou z zespołu. Szczęka opadła mi do ziemi jak go zobaczyłam. Nie wiedziałam jak mam zareagować, co powiedzieć. Chłopak stał tyłem i ścielił łóżko. Na szczęście nie zauważył mnie gdy stałam tak z rozdziawioną buzią.Stałam chwile, bo nie mogłam się pozbierać po tym, co zobaczyłam. Kiedy w końcu się ocknęłam, po cichu zamknęłam za sobą drzwi do pokoju Louisa. Oparłam się o drugą stronę drzwi i wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Czyli tym kto mnie pocieszał było Louis? Przecież to nie był jego głos, a jednak teraz widziałam właśnie jego. Dobra Carol, może to był Lou, ale co z tego? Musisz się pozbierać. To tylko zwykły chłopak i nikt więcej. Kiedy skończyłam moją jakże inteligentną rozmowę ze sobą, ruszyłam do przodu. Musiałam znaleźć jakieś drzwi prowadzące na zewnątrz. To by było najlepsze rozwiązanie. Po prostu się ulotnie i nie będę mu przeszkadzać. Z resztą rodzice na pewno się o mnie martwią. Chciałam skręcić do "swojego" pokoju i tam obmyśleć plan działania, ale gdy zobaczyłam schody prowadzące w dół, postanowiłam, że zejdę, bo tam na pewno będą drzwi na dwór. Zeszłam w dół i trafiłam do ogromnego salonu. Chyba to był salon. Tak mi się przynajmniej wydawało.Z salonu było jeszcze pare drzwi, ale nie wiem dokąd prowadziły. Nie sprawdzałam. Były też duże okna prowadzące na podwórko. Z okien zobaczyłam, że podwórko jest przeogromne, z basenem i dużą ilością kwiatów. Była też mała fontanna. Podwórko, a raczej ogród, był przepiękny i zadbany. Z salonu było także przejście  do kuchni. Chciałam ją tylko zobaczyć, popodziwiać jej ogromność. Kiedy weszłam, prawie zeszłam na zawał. Zaczęłam piszczeć i jak najszybciej zakryłam sobie oczy dłońmi. Odwróciłam się też i wybiegłam z kuchni do salonu. To co zobaczyłam było.... Ja nie powinnam tego widzieć. A mianowicie, zobaczyłam kogoś całkiem nagiego, który grzebie w lodówce w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Był to chłopak i na szczęście był odwrócony tyłem, więc nic prócz nagiego tyłka nie widziałam. Miałam szczęście, jeżeli to w ogóle można nazwać szczęściem.Mimo, że chłopak stał tyłem, od razu poznałam kim był. Nie było w tym nic trudnego.Te rozczochrane, ciemne loki poznam wszędzie. Tak, dobrze myślicie. To był Harry i na pewno się nie pomyliłam. Na 100%. Przestraszona wbiegłam do salonu i nie wiedziałam co mam zrobić. Usiadłam na pierwszym lepszym fotelu i zakryłam sobie poduszką twarz. Nie miała pojęcia co mam zrobić, co powiedzieć (już drugi raz w tym dniu, ciekawe ile jeszcze razy będę w takiej sytuacji), więc tylko krzyknęłam:
-Przepraszam! Ja nie chciałam, nie wiedziałam, ze ty tam jesteś i to na dodatek, ten....no wiesz..... -Krzyczałam do poduszki, ale on to usłyszał, bo w odpowiedzi otrzymałam:
-Nic się nie stało! To moja wina! -Nie, to nie była jego wina, ale nie chciałam się  z nim kłócić. Chwilę siedziałam jeszcze z poduszką na twarzy, kiedy usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się do mnie.
-To moja wina i moje dziwne nawyki. Przepraszam cię, ze musiałaś na to patrzeć. To się więcej nie powtórzy. Obiecuję. Możesz odsłonić twarz? Nic ci nie zrobię. -Powiedział.
-Najpierw się ubierz! -Krzyknęłam, bo nie chciałam oglądać go bez spodni.
-Spokojnie, ja już jestem ubrany. Możesz już zdjąć tę poduszkę z twarzy, bo się jeszcze udusisz, a tego byśmy nie chcieli.... -Stwierdził spokojnie, a ja spełniłam jego polecenie. Zdjęłam poduszkę i położyłam ją na kolanach. Wtedy ujrzałam go od przodu. Zobaczyłam jego słodkie loczki, które opadały mu na czoło i świecące w blasku słońca, zielone oczy. I jeszcze te jego śliczne dołeczki, które teraz ujawnił, uśmiechając się niepewnie. Odpłynęłam i pomimo, że wciąż siedziałam, czułam jak nogi mi się uginają w kolanach....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Może być? Mam nadzieją, że niedługo next. Proszę, komentujcie, bo tak czuję się jakby nikt tego nie czytał i jakbym pisała dla nikogo :/ Trzy minuty poświęcone na komentarz, a mnie już mordka się raduje :D

1 komentarz: